rozdział 2.

4.1K 254 11
                                    

          Prowadzenie „mojego" samochodu z olbrzymim psem siedzącym w środku to nie zabawa. Moje auto jest małe, po spakowaniu wszystkich rzeczy, które zajęły cały bagażnik i tylne siedzenie, dla Mufasy zostało bardzo niewiele miejsca. Było mi przykro, że nie miał jak się wygodnie położyć, ale muszę przyznać, że jest bardzo pomysłowy. Tyłek trzymał na siedzeniu a przednie łapy i łeb położył na podłodze. Jak dla mnie ta pozycja nie wydawała się zbytnio wygodna, ale najwyraźniej on nie miał nic, przeciwko ponieważ po kilku minutach zaczął chrapać. Kto mógł wiedzieć, ze psy potrafią tak głośno chrapać?

Mój telefon zaczął dzwonić, piosenka wykonywana przez The Weeknd wyrwała mnie z rozważań na temat mojego psa.

Spojrzałam na niego i zobaczyłam, że dzwoni moja siostra.

- Cześć, Hope.

- Cześć, siostrzyczko. Dzwonię żeby sprawdzić gdzie jesteś.

- Zostało nam jeszcze jakieś sześć godzin. Muszę się często zatrzymywać dla Mufasy.

- Oh, tak zapomniałam, że zabierasz ze sobą to coś, co nazywasz psem. - Roześmiała się. - Mam nadzieję, że zdajesz sobie sprawę, że pozwalam ci go przywieźć do mojego domu tylko, dlatego, że uratował ci życie. - Kiedy poinformowałam ją, że mam zamiar do niej przyjechać wysłałam jej zdjęcie Mufasy. Hope była w szoku. Powiedziała, że dziewczyna powinna mieć małego pieseczka, a nie zwierze, które wygląda jakby było gotowe pożreć swojego właściciela w całości.

- Wiem, Hope , ale on jest naprawdę dobrym psem. - Tak jakby wiedział, że o nim mówimy, Mufasa podniósł głowę i szczeknął. - Wiem, słodziaku. - Powiedziałam do niego.

- Tak, myślę, że to jest całkiem niezły pomysł, pomoże mi przegonić wszystkich facetów, którzy zaczną się koło ciebie kręcić.

- Ha, ha!

- No dobrze, siostrzyczko, zadzwonię do ciebie za kilka godzin, żeby upewnić się, że wszystko jest w porządku.

- Okej. Porozmawiamy później.

Uśmiechnęłam się, kiedy skończyliśmy rozmawiać. Zastanowiłam się jak wyglądałoby moje życie gdyby tata i Hope nie zmusili mnie do podjęcia studiów. Zawsze mogłam liczyć na moją starszą siostrzyczkę. Gdy działo się coś złego to właśnie do niej szłam po pomoc. Opatrywała moje skaleczenia i zadrapania albo powtarzała, że nie powinnam płakać przez chłopców, ponieważ wszyscy są głupi. Była jedyną osobą, która zajęła się moim wychowaniem,  kiedy zmarła mama.

- Okej, kolego, zrobimy sobie przerwę. Co ty na to? - Tak mówienie do psa stało się moim nowym nawykiem. Prawdopodobnie złym nawykiem. Za każdym razem musiałam się upewniać, że nikt mnie nie słyszał, albo skończę jak jedna z tych szalonych osób, które wierzą, że ich zwierzęta potrafią się z nimi komunikować. Nie potrzebowałam dodatkowych komplikacji. Miałam już wystarczająco dużo problemów, nie chciałam dodawać do nich jeszcze obłędu.

***

Mój GPS poinformował mnie, że dotarłam na miejsce, gdy jechałam przez długą prywatną drogę. W oddali zobaczyłam zabudowane osiedle, które prezentowało się całkiem bezpiecznie. 

Wróciłam do domu..

Zatrzymałam się i zobaczyłam, jak Hope wybiega z mieszkania po schodach. Zanim sięgnęłam do klamki, ona już przy niej była. Kiedy wysiadłam z auta ręce zaczęły mi drżeć, cały stres i zmartwienia z ostatnich dni ponownie wróciły. Wiedziałam, że teraz, gdy tutaj jestem, moja siostra wszystkim się zajmie. Była moim największym wsparciem, zawsze mogłam na nią liczyć.

Uścisnęła mnie mocno.

- Jesteś jeszcze większa, niż, gdy widziałam cię ostatnim razem. Nawet z tymi wszystkimi siniakami. - Jej ręce delikatnie dotykały mojej twarzy. - Jeżeli kiedykolwiek spotkam tego, kto ci to zrobił, będzie żałował, że w ogóle się urodził. Mam nadzieję, że złapią tego pieprzonego tchórza. - Puściła moje policzki, ponownie mocno mnie objęła i pocałowała w czubek głowy- Witaj w domu, Faith.

Właśnie to musiałam usłyszeć, żeby moje ciało zrelaksowało się w jej uścisku.

- Dobrze być wreszcie w domu. - Powiedziałam z uśmiechem. Właśnie wtedy Mustafa wepchnął się między nas, a Hope pochyliła się, aby nawiązać więź z nowym współlokatorem.

- One jest piękny, Faith. – Powiedziała, rozczulając się nad Mustafą i co chwila gruchając mu jakieś słodkie słówka, co najwyraźniej mu się podobało.

- Wiem.. 



learn the rules.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz