- Zostaw ich!- nakazałam. Gniew wzbierał się we mnie i gromił go.
- Julie Black jak miło cię znowu widzieć.
- Wiedziałeś- szepnął Lucas...
- Myślisz, że jestem, aż tak tępy, żeby uwierzyć w bajeczkę o twoim nagłym nawróceniu? Żałosne..- zwrócił się do niego- Poza tym, głupi nie usłyszałby tych szelestów i szeptów wokół domu. Postanowiłem się zabawić, a wy jako, że jesteście tak bardzo niedojrzale przewidywalni, wyszliście sami. W sumie spodziewałem się, że będzie z wami jeszcze dwójka, ale skoro tak się bawicie...
- Wypuść ich, Geran- warknął Den.
-Przyjacielu, bo widzisz...nie mogę, dopóki ona- wskazał na mnie- żyje. Jest moim nieszczęściem, a ja życzę sobie życia w luksusie, pławiąc się tylko szczęściem. Więc, jej też będę odbierał jej szczęście...po malutku.
Liam podszedł do brunetki i podniósł ją do pionu. Zdezorientowana opierała się przez chwilkę, ale gdy poczuła ukłucie na szyi, natychmiast przestała się wyrywać.
- Co jest?- szepnął jej do ucha- boli?
- Spier...dalaj pieprzony psychopato!- warknęła, ledwie powstrzymując gniew.
Ja też stałam i czułam, że...
...jeszcze jeden tekst...
...jeszcze jeden ruch...
...i zrównam tego pieprzonego idiotę z ziemią...
...przysięgam!....
Spojrzałam tylko na zakrwawionego Logana i szlochającą, z cieknąca raną na szyi i policzku Cam.
Nie mogłam stać bezczynnie.
Nie potrafiłam.
Nie.
Rzuciłam się, z niewyobrażalną i niedostrzegalną, wówczas wcześniej, szybkością i powaliłam go na ziemię.
- Julie!- krzyknął Den.
- Dam radę. Zabierzcie ich stąd. Poradzę sobie z nim, zostawcie mi go!
Z nadludzką siłą, której nigdy w sobie nie dostrzegłam okładałam jego twarz pięściami.
Był silny. Powalił mnie na ziemię i teraz to on górował nade mną.
- Suko!-syknął- myślałaś, ze ze mną wygrasz?- zaśmiał się bezczelnie.
- Ja nie myślałam..ja to wiem- i zrzuciłam go z siebie, kopiąc w podbrzusze.
Miałam ze sobą swój mały miecz, który zawsze noszę w bucie. Tak dla pewności i bezpieczeństwa w tym popieprzonym świecie.
Wyjęłam go i bez żadnych ceregieli i skrupułów, przejechałam po jego brzuchu, a następnie kilka razy wbiłam.
Opętała mną furia i żądza zemsty. Nie potrafiłam się ustatkować. Kopałam go, okładałam pięściami, niczym worek treningowy, a następnie kaleczyłam jego ciało, wbijając mu w każdą część ciała ostre narzędzie.
I tak naprzemiennie.
Kiedy myślałam, że skończyłam z nim, z jego ust kapnęła krew. Ale nie wyglądał mi na nieżywego, wręcz przeciwnie śmiał się w najlepsze.
- Widzę, że nareszcie poczułaś w sobie coś z rodziny Egida! Zadziorna się robisz, mała!
- O czym ty do cholery mówisz? - zatrzymałam się w pół dystansie, z ręką zmierzającą na niego.
- Nie mów, że nie dostrzegłaś..małej zmiany u siebie....?!
- Zmiany?
- Tak, kochaniutka- powiedział przesłodzonym tonem- złość, gniew, niepohamowana frustracja, kojarzysz?- uśmiechnął się parszywie.
Zamurowało mnie. Uznał to za przytaknięcie, więc kontynuował:
- Julie Black, szkoda mi cię. Czasami przypominasz mi typową blondynkę, z tych beznadziejnych kawałów. Pustą, bezmyślną, ładniutką dziewuszkę, która nie wie do czego służy mózgownica.
- Zamknij pysk!- na jego słowa zareagowałam impulsywnie.
- Oj Julie, Julie, nie wiesz nawet, o ilu rzeczach nie masz bladego pojęcia...
- Albo jesteś niemożliwie popieprzony albo będziesz miał konkrety, żeby mi to wyjaśnić i przekonać- powiedziałam.
- Julie Black...nie jesteś świadoma, że...przechodzisz przemianę!
CZYTASZ
Udręczona.
Siêu nhiênJak się zdawało w życiu głównej bohaterki zapanował spokój. Nareszcie może przestać myśleć o Żniwiarzach i kłopotach. Może skupić się na rodzinie, szkole, przyjaciołach i co najważniejsze miłości. Ale czy na pewno wszystko jest dobrze, skoro młoda...