Escape to the wild, nocturnal conquests of Seoul # 24

258 22 12
                                    


Yoyo, wróciłam~ Zapraszam na krótkiego, jak na mnie one-shota :v na dole znajduje się też zaległe Liebster Award, jak ktoś chce, to zapraszam do czytania :v (wcale nie dodaję tego o tej godzinie ze względu na to, że mam ferie. Jestem chora :v)


Tytuł: Escape to the wild, nocturnal conquests of Seoul # 24
Paring: EunHae (Eunhyuk x Donghae SuJu)Gatunek: komedia i duuuuużo puchatego fluffa <3Ostrzeżenia: Zając powiedział, że to takie w 'moim stylu', a że jestem chora na głowę, to nie wiem, czy to taki dobry pomysł, żeby to czytać XD



~*~*~

- DONGHAE, SŁUCHAJ JEST SPRAWA! - wrzasnął chłopak wbijając bez pytania do mojego pokoju.

- Pukaj jak wchodzisz, pacanie. - odburknąłem. - Jeżeli znowu któryś z twoich pomysłów z serii "Jak oszukać Ciecia" to rezygnuję~

- Ej ten jest serio super! - wykrzyknął. - Gwarancja udania się to 99%.

- Co się mieści w tym jednym procencie? - spytałem z politowaniem.

- To, że koleś jest uczulony na środki nasenne, bo wtedy mamy trupa, albo wiesz, nagła inwazja kosmitów, która niszczy całe miasto, ale wtedy to nie mamy się w ogóle dokąd wybierać, ju noł.

Pokiwałem głową.

- I jak niby chcesz naćpać Ciecia?

- No czekaj, omówmy cały plan od początku do końca. - powiedział, po czym wyciągnął zza pleców stosik kartek a4. Tak, zawsze pisał swoje genialne pomysły etapami na pojedynczych kartkach i przedstawiał je przekładając kolejno. Jak wciągamy w różne akcje Heechula-hyunga to zawsze wkurza się na jego nie ekologiczność i brak oszczędności.

Wyciągnął pierwszą kartkę, na której drukowanymi literami napisany był tytuł akcji - UCIECZKA Z INTERNATU NA SZALONE, NOCNE PODBOJE SEULU #24

- Stary, mi się przewidziało, czy my serio próbujemy już uciec dwudziesty czwarty raz? - spytałem z niedowierzaniem. - Naprawdę już dwudziesty czwarty raz wylądujemy w gabinecie u dyrektora bo twój genialny plan znów będzie miał parę "wad technicznych"?

- Hae, nie dramatyzuj. Ten plan jest planem idealnym. - podkreślił, a ja przewróciłem oczami.

- Jak każdy. - mruknąłem pod nosem. - Dobra, mów.

- Więc... - zaczął entuzjastycznie, szukając drżącymi z ekscytacji rękoma odpowiedniej kartki. Kiedy w końcu znalazł tę właściwą, wyciągnął ją przed siebie, ukazując moim oczom nieczytelnie nabazgrane słowa, że gdyby nie przeczytał tego na głos, w życiu bym się nie domyślił, co jest tam napisane - Etap pierwszy: Importować Ciecia. W skrócie EPIC.

- Chyba eksportować...

- Z 'importować' tworzyło fajny skrót, nie czepiaj się. - prychnął i wrócił do wyjaśnień. - Zawsze punkt dwudziesta idzie sobie zrobić kawę, co nie? - Kiwnąłem głową. - Ja się schowam za drzwi od spiżarni, a ty w tym czasie wywabisz go z kuchni.

- Niby jak?

- No nie wiem, wywalisz się na schodach i zaczniesz wrzeszczeć, że coś ci się stało na przykład. - wyjaśnił, a ja zaliczyłem facepalma.

- I co, myślisz, że się na to nabierze? - spytałem, z niedowierzaniem kręcąc głową.

- Na co ma się nabierać, przecież zupełnie przypadkowo spadniesz ze schodów i będziesz udawał, że boli cię dupa bardziej, niż po seksie ze mną.

Escape to the wild, nocturnal conquests of Seoul #24Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz