Julie
- Julie Black...nie jesteś świadoma, że...przechodzisz przemianę!
Przemianę?! Co to znaczy?!
- O czym ty mówisz, Geran?!
- Dowiesz się w swoim czasie. W każdym razie, musisz wiedzieć tylko jedno " po rodzinie nic nie ginie, moja droga" a ty, jesteś tego doskonałym przykładem. Nie mogę tylko doczekać się, jak zobaczę cię samą z twoją prawdziwą"naturą", kiedy nie będziesz obok siebie miała nikogo, wszyscy zrozumieją, jak wielkim kłopotem jesteś....
Uderzyłam go w szczękę, a ten zaśmiał się.
- Prawda boli, co?
- Zamknij się już...- warknęłam.
- A co jeśli tego nie zrobię, kochanie?- rzucił mi wyzwanie, prowokująco wypowiadając ostatnie określenie.
- Wtedy...- natarłam na niego i uderzyłam go z łokcia w podbrzusze. Upadł niespodziewanie, zaskoczony ciosem, a wtedy ja przystąpiłam do kontrataku. Nie opierał się, co było dziwne.
Byłam wściekła na niego. Byłam wściekła na siebie, że dałam mu się omamić. Byłam wściekła na Boga, że pozwala takim ludziom, stąpać, po świecie i rujnować równowagę życiową.
Próbował mnie tylko nakręci, a prawda jest taka, że mój gniew, pochodzi z czystej nienawiści do niego.
Nic, co by mogła wywołać mój niepokój....Prawda?!
Zastanawiało mnie to, co powiedział. Przemiana? Związane z Egidą? Co, jeśli...co jeśli, to prawda i ja naprawdę niedługo zwariuję i oszaleję z gniewu? Stanę się "niszczycielką" uczuć i zranię wszystkich dookoła?! Co jeśli naprawdę, przewidziane jest mi być samej i każdy się ode mnie odwróci.
Co się stanie, gdy odkryję, że mam "naturę", która głęboko we się plantowała...i dopiero teraz się... wybudza ?
----------------------------------------------
Aiden
- Ally, zabierzcie ich stąd do hotelu, ja wracam do Julie. Logan musi trafić do szpitala, natychmiast...
- Leć do niej- powiedziała- damy sobie radę. Aiden...- zawołała jeszcze za mną.
- Tak?
- Uważaj na nią... i na siebie. To, że jestem na nią wkurwiona, nie znaczy, że się nie martwię. ALe dalej jest suką....- posłałem jej karcące spojrzenie.
Kiwnąłem i pobiegłem z powrotem.
Kiedy dochodziłem do "piwnicy", w której zostawiłem blondynkę z tym idiotom, nie miałem dobrych przeczuć. Nie byłem przekonany do tego, żeby zostawić ją samą, ale Logan i Cam, potrzebowali pomocy.
Wszedłem do środka i...nigdzie nie widziałem Liama.
- Julie...- podbiegłem do siedzącej pod ścianą, na kolanach dziewczyny. Miała nieobecny wzrok. Skubała swoje dłonie, i wyglądała jakby nad czymś dumała.
- Julie...- ponowiłem. Teraz spojrzała na mnie, swoimi smutnymi, aniżeli dalej pięknymi oczyma anioła.
- Aiden...- szepnęła i rzuciła mi się na szyję. Oddałem uścisk.
Nie było mnie "chwilkę", a ona zdążyła się tak stęsknić, że mało mnie nie udusi. Albo... czymś się martwiła.
- Co jest, księżniczko?- zapytałem- Gdzie Liam?
Rozejrzała się, ze zmarszczonymi brwiami po pomieszczeniu.
- Nie wiem...- odszepnęła- Zamyśliłam się, a ona...nie ma go....pozwoliłam mu uciec! Cholera!- Julie uderzyła pięścią w podłogę. Mocno, aż poczułem ciarki, kiedy usłyszałem delikatny dźwięk łamanych kostek. Ponowiła uderzenie, znacznie mocniej, nie zważając na ból.
- Julie! Przestań..robisz sobie krzywdę...- złapałem ją za dłoń, ale wyrwała ją, wpatrując się w swoje dłonie.
- Pozwoliłam mu uciec...- mówiła Jakby była w transie.
- Nie twoja wina, mała...
- Moja!- warknęłam- Rozumiesz? Miałam go załatwić, raz na zawsze, ale okazał się...ZNÓW...lepszy ode mnie. Po raz kolejny wygrał i będzie się mścił. Każdy kolejny krok będzie przesiąknięty obawą i strachem, że w każdej chwili może cię dopaść, albo kogoś z twoich przyjaciół, rozumiesz to, Aiden?
- Julie- przybrałem pewniejszy ton- nie mogłaś tego przewidzieć!
- Mogłam..- powiedziała i wybiegła, zostawiając mnie samego.
Pobiegłem za nią, gdyż w taki stanie, nie była sobą.
Nie zdążyłem, bo jej już nie było.
Zniknęła.
CZYTASZ
Udręczona.
ÜbernatürlichesJak się zdawało w życiu głównej bohaterki zapanował spokój. Nareszcie może przestać myśleć o Żniwiarzach i kłopotach. Może skupić się na rodzinie, szkole, przyjaciołach i co najważniejsze miłości. Ale czy na pewno wszystko jest dobrze, skoro młoda...