Julie
Pobiegłam w stronę hotelu. To jedyne miejsce, w którym mogłam pomyśleć, bez osób trzecich. Sama, w swoim pokoju.
Co ja narobiłam? Jak mogłam dać mu zwiać?
Przecież, teraz zaszyje się gdzieś i będzie czaił z ukrycia, aż nie wymyśli czegoś, co nas zniszczy. Mnie.
Miałam szansę, ale ją schrzaniłam.
Nie wiem, kiedy, ułożyłam się na łódkę, objęłam kolana, zamknęłam oczy i usnęłam.
-----------------------------------------------
Obudziłam się, gdy poczułam chłodny wiaterek otulający moje ciało. Wzdrygnęłam się na to i wstałam.
Przypomniało mi się o Loganie i Camille. Musiałam do nich natychmiast pojechać.
Zadzwoniłam do Kat.
Odebrała za czwartym sygnałem.
- Julie, gdzie jesteś? Przyjechałam z Willem....
- Zasnęłam w hotelu. Gdzie wy jesteście?
- Siedzimy w szpitalu. Cam była na obserwacji, ale nic jej nie jest. Kilka zadrapań i zaszycie na twarzy, ale...
- Co z Loganem?
- Z nim, nie jest już tak fajnie. Jest na stole...ma kilka złamań i ...Juls...on potrzebuje nerki. Ten idiota, tak go skatował, że pękła i teraz potrzebny jest dawca...- zapłakała.
Zachwiałam się na nogach. Mało nie wypadła mi komórka.
- Julie, jesteś tam?- zapytała mnie przyjaciółka.
- Tak...wyślij mi adres szpitala. Zaraz będę.
- Już wysyłam. Do zobaczenia, mała.
Logan...on NIE! Nie może umrzeć! On nic nie wiem! Nie może tak skończyć...
Niespełna 15 minut później, byłam przed oddziałem.
Podeszłam do lady i podając się za jego siostrę, poprosiłam o wszelkie informacje.
Niechętnie mi ich udzieliła, a ja skierowałam się w stronę celu.
Na odchodne, pielęgniarka, która informowała mnie o wszystkim, mruknęła:
- Ten Logan, ma całkiem sporą rodzinkę.
Zignorowałam jej uwagę, nie rozumiejąc z tego nic.
---------------------------------------------
- Co z nim?- podeszłam do płaczącej Camille, która siedziała obok Kate. Allyson, Will i Lucas, siedzieli na przeciwko, a Aiden stał pod ścianą, bacznie mnie obserwując.
- Nie wiemy...lekarz ma za chwilkę dać nam znać- szepnęła zrozpaczona brunetka.
- Cholera- jęknęłam. Camille rozpłakała się bardziej.
- Przepraszam, czy wy jesteście od Logana Lorensa?- zapytał nas lekarz w średnim wieku, który podszedł do nas z kartą badań.
Na szczęście mówił naszym językiem, bo podejrzewam, że nie byłoby już tak kolorowo, gdybyśmy mieli rozmawiać na ten temat językiem francuskim, choć go znałam, to nie czułam się pewnie i bałam się, że coś źle zrozumiem. Jak by nie było, nie mam na codzień styczności z ową gwarą.
- Tak- odparliśmy- Doktorze, co z nim?
- Nie mam dobrych wieści...Musi natychmiast dostać nerkę. I tu jest problem, bo nasza baza organów, jest oblegana przez oczekujących. Chciał, nie chciał chłopak, byłby poza kolejnością, bo jego stan zdrowia jest priorytetem, ponad wszystkimi, aczkolwiek Logan ma dość nietypową grupę krwi RH-. Przeszukaliśmy bazy w każdym szpitalu w mieście i okolicy, ale niestety brak. Staraliśmy się nawet sprowadzić ją z Ameryki, ale czas oczekiwania, nam nie pomaga. Gdybyśmy mieli czekać miesiąc na nerkę, to byłoby bez sensu. Dla nas i dla niego.
- Panie doktorze- zaczął Den- może jest jakiś inny sposób? Zawsze jakiś jest!
- Jest jeden, ale oczekuje zgody i szczerości. Nie będę oszukiwał, to dosyć ryzykowny zabieg, ale szansę są dużo większe, jeśli chodzi o uratowanie chłopaka.
- Co to za sposób?- zapytała Allyson.
- Potrzebujemy dawcy z prawidłową grupą krwi i tym samym z nerką. Istnieje prawdopodobieństwo, że któreś z was może zostać dawcą.
Popatrzyliśmy po sobie z mieszaniną strachu, a jednocześnie zgody.
- Sprawdźmy to!- odparł Will, bez cienia wątpliwości.
- Tylko to nie jest takie proste...- zaczął lekarz.
- Przecież, powiedział pan, że....
- Tak, ale nie wspomniałem, że szansę na przeżycie dawcy są jak 1:1. 7 na 10 przypadków nie wybudza się bądź umiera na stole operacyjnym. Uprzedzam, jako lekarz. Nie mogę zapewnić, że wszystko pójdzie dobrze. Teraz to od was zależy, czy jesteście w stanie, odważyć się na to. Nie osądzę was. Macie prawo odmówić, to oczywiste.
- Zróbmy te testy- powiedziałam i spojrzałam po reszcie z upewnieniem się.
Zgodzili się.
W takim razie, musimy to zrobić.
Musimy pomóc Loganowi.
O ile znajdzie się wśród nas odpowiednia osoba.
CZYTASZ
Udręczona.
FantastiqueJak się zdawało w życiu głównej bohaterki zapanował spokój. Nareszcie może przestać myśleć o Żniwiarzach i kłopotach. Może skupić się na rodzinie, szkole, przyjaciołach i co najważniejsze miłości. Ale czy na pewno wszystko jest dobrze, skoro młoda...