Wbił maszynkę po raz kolejny, zostawiając pod skórą ciemny ślad, po chwili muskając udo kobiety specjalną chusteczką. Zwilżył wargi językiem, dokładnie, ale i całkiem sprawnie dorysowując ostatnią linię konturu wilka, nad którym siedział już trzecią godzinę. Wzór był naprawdę wymagający, w dodatku klientka była niezbyt rozmowna i czas mu się dłużył. Nie miał jednak co narzekać, bo zgarnie za to sporo pieniędzy, tatuaże bowiem nie są tanią zabawą, a jego studio było dość popularne i ludzie zachwalali sobie jego talent i oryginalność.
Przyjrzał ostatni raz obrazkowi, odsuwając się od niej. Odłożył maszynkę na stół, uśmiechając się sam do siebie. Wyszło genialnie. Ostre linie w połączeniu z stonowanym cieniowaniem dawały obraz, który bez wątpienia dziewczę będzie nosić z dumą, a wiadomo, że jak gość salonu był zadowolony, to poleci go znajomym i interes będzie się nakręcać.
— Gotowe. — Zsunął z dłoni rękawiczki, po czym sięgnął po telefon i zrobił zdjęcie wzoru. - Wszystko pasuje?— Spojrzał na nią, dziewczyna zaś przyglądnęła się zwierzęciu na udzie i uśmiechnęła się zadowolona.
— Bardzo, jest epicki. Dziękuję oppa.
— Nie ma sprawy. — Wstał i wyciągnął ramiona ku górze, nieco je rozciągając. Podszedł do kasy, gdzie po chwili stanęła dziewczyna i podała kartę. Hoseok szybko nabił odpowiednią cenę i podał jej rachunek, po czym pożegnali się i kobieta zniknęła za drzwiami.
Brunet podszedł do miejsca pracy i zaczął sprzątać, wyrzucając igły i w odpowiedni sposób zajmując się resztą sprzętów. Niezbyt chciało mu się to robić, zazwyczaj zajmował się tym Jungkook, dzisiaj jednak miał wolne, został więc sam ze wszystkim. Nie miał jednak co narzekać, taka robota, a ozdabianie ciała od zawsze było jego pasją i cieszył się, że mógł zarabiać na siebie robiąc to, co kochał.
— Dzień dobry.
Brunet wyrzucił do kosza śmieci, po czym wyszedł z sali do poczekalni, gdzie stał jasnowłosy chłopaczek, uśmiechając się szeroko, nieco głupkowato.
— Cześć — odparł Hoseok, wycierając dłonie w mały ręczniczek. Odwzajemnił uśmiech, przyglądając mu się uważnie. Wyglądał nieco zabawnie z wielką spiralą w uchu i kolczykami w nosie i wardze. Nie pasowały do jego delikatnej, słodkiej twarzy. Skojarzył się mu z takim małym, śmiesznym smerfikiem, co mimo wszystko było dość urocze. Ot, pocieszny dzieciak.
— Chciałem zrobić sobie tatuaż — odparł, rozglądając się po pomieszczeniu zaciekawiony. Hobi miał ochotę się roześmiać, bowiem blondynek chyba pierwszy raz był w takim miejscu, ewentualnie był mocno podjarany.
— Jakiś konkretny, czy chcesz to przedyskutować? Mam teraz trochę wolnego czasu, jak chcesz, to możemy porozmawiać.
— Tak! Chcę o tym z tobą porozmawiać, hyung. — Smerfik pokiwał głową, patrząc na niego wyczekując. Hoseok skinął głową, by poszedł za nim.
Udali się do jego pracowni, gdzie projektował kolejne wzory. Usiadł za biurkiem i wyciągnął szkicownik i ołówek, wskazując chłopakowi miejsce naprzeciwko. Ten ochoczo na nie opadł, wychylając się trochę za mocno w stronę notesu, jakby mając nadzieję, że rysunek sam się pojawi, bez jego ingerencji w proces twórczy.
— Hm... — zaczął brunet, obracając ołówek pomiędzy palcami. — Po pierwsze... Jesteś pełnoletni?
— Mam dwadzieścia trzy lata, więc owszem — uśmiechnął się, a Hoseok aż na chwilę rozchylił wargi. Dałby mu góra osiemnaście, wyglądał niesamowicie młodo, albo kitował.
— Dowodzik masz? Nie pasujesz mi na tyle.
— Aj, jaki niedowiarek. — Młodszy pokręcił głową i zaczął grzebać w kieszeni w poszukiwaniu portfela, z którego wyciągnął dowód i podał go tatuażyście. Brunet spojrzał na dane i datę urodzenia. Cóż. Widocznie smerfy się nie starzały jak normalni ludzie.
CZYTASZ
keep on rollin' baby | vhope | taejin
FanfictionJung Hoseok jest znanym tatuażystą. Pewnego dnia odwiedza go wyjątkowo dziwaczny chłopak. Pairing - vhope, taejin Gatunek - komedia, obyczajówka, smut, romans Uwagi - Hoseok urósł.