Rozdział 3

319 57 15
                                    

Obudziłam się z ostrym bólem głowy i brzucha, pieczeniem w okolicach kolana. Nic nie pamiętałam oprócz jadącego na mnie samochodu. Za chwilę przyszedł lekarz.
- Jak się czujesz Saro? - spoglądał na mnie zmartwioną miną.
- Boli mnie brzuch i głowa, po za tym wszystko jest w porządku - mimo bólu próbowałam uśmiechnąć się, co mi nie wychodziło.
- Miałaś bardzo dużo szczęścia. Dręczy mnie jedno pytanie, które chciałbym ci zadać.
- Proszę.
- Skąd tyle siniaków na twoim ciele? - zapytał podejrzliwie chwytając za moją dłoń w geście wsparcia. Nie wiedziałam czy powiedzieć prawde czy skłamać by nie robić problemów z byle czego. Lekarz zauważył zmieszanie i po chwili dodał - Dobrze Saro jeśli będziesz gotowa wytłumaczyć mi zaistniałą sytuację to daj mi znać i pamiętaj nie chce zrobić ci nic złego. - Wyszedł z sali. Przez szybę widziałam jak podchodzi do niego pewnien chłopak obserwujący mnie od początku mojego pobycia w szpitalu.

Godzinę później przyszła policja dowiedzieć się na temat wypadku. Wyjaśniłam, biorąc winę na siebie. Wszystko to przecież zdarzyło się przez moją nieuwagę. Nie wiem dlaczego, ale policjanci uświadomili mi, że powinnam powiedzieć całą sytuację lekarzowi. Wiem, że zrobi wszystko byleby tylko mi pomóc.

Poprosiłam pielęgniarkę aby zawołała specjalistę zajmującego się mną. Za chwilę Pan Matthew stał już przed moim łóżkiem.
- Moja matka codziennie mnie biła, za nic. Było to jakoś od gimnazjum. Nie było dnia, żebym nie czuła tego okropnego bólu. Uderzenia często zadawała w brzuch i kręgosłup. Kiedy była trzeźwa tłumaczyła, że musi jakoś odreagować problemy finansowe. Czasami mnie nawet przepraszała - pojedyńcza łza spłynęła po moim policzku spadając na moją koszulkę - Ale bardzo rzadko, bo rzadko kiedy była trzeźwa. Wiele razy próbowałam jej pomóc znaleźć pracę i przestać pić, ale to nic nie dawało. Nikt nie dawał jej szansy. W dzień wypadku zpoliczkowała mnie przy całej szkole, bo nie chciałam dać jej pieniędzy na alkohol i papierosy. Wtedy biegłam, nie zauważając, że wbiegłam na ulicę.
- o mój Boże Sara - jego niebieskie oczy zaszkliły się. Do bólu ściskał moją dłoń - pomogę Ci! To co przeżyłaś jest straszne, nie pozwolę by kolejny raz Cię uderzyła. Zrobię co w mojej mocy, obiecuję! Zacznę nawet od teraz - miał już wychodzić kiedy drzwi od sali otworzyły się a w nich stał chłopak, ten sam, który ciągle mnie obserwował. Blondyn o niebieskich oczach i kolczyku w wardze.
- Matthew, Sara może zamieszkać u mnie dopóki nie zrobią nic z jej matką.
- co ty na to Sara? - oboje patrzyli na mnie pytającym wzrokiem. Lekarz jednak widząc moją skrzywioną minę zaczął tłumaczyć - Nie bój się, Luke to mój kuzyn, nic ci nie zrobi i u niego będziesz bezpieczna.
- Skoro tak to zgadzam się. - Chciałam w końcu normalnie zacząć żyć bez chowania się po łazienkach, żeby przebrać się na w-F.

Lukey omg💖

History With HemmingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz