Rozdział 4

282 24 4
                                    

Obudziłam się z krzykiem. Jak co noc sniło mi się to samo. Nienawidzę się za to, że do tego dopuściłam. Mogłam jakoś temu zapobiec.

I co dalej ? Jak ja mam żyć bez nich ? Czy w tym moim popieprzonym życiu nie może być chwili spokoju ?! Chyba mi się należy chociaż trochę szczęścia po tym wszystkim ?!

Wezbrała się we mnie wściekłość. Co ja takiego zrobiłam, że muszę tak cierpieć ? Zrzuciłam wszystko z szafki jednak siły już mnie opuściły i osunęłam się na podłogę otoczona kawałkami szkła. Waliłam pięściami o podłogę przestając ogarniać rzeczywistość.

Ktoś zapalił światło, które mnie oślepiło. Zasłaniając oczy podniosłam głowę. Gdy już przyzwyczaiłam się do światła ujrzałam Stefana , Matta i Jera, który był kompletnie zaskoczony i jakby trochę przerażony.

- Eleno - zaczął mój brat podchodząc do mnie
- Nie, zostawcie mnie ! - starałam się krzyknąć lecz jedyne na co miałam siłę to szept. Słyszałam, że coś do mnie mówią jednak ich głosy nie dochodziły do mnie. Następne co pamiętam to to, że osuwam się wprost na szkło.

Stefan:

W wampirzym tempie złapałem Elene dzięki czemu nie pokaleczyła sobie ciała. Wziąłem ją na ręce, okazała się niepokojąco lekka i położyłem drugi raz już dziś na łóżku.

- Matt idź po krew - zdziwił mnie stanowczy ton Jeremiego. Blondyn bez słowa poszedł zapewne rozumiejąc powód tej prośby.
- Trzeba jej ją podać zanim się obudzi z własnej woli się jej nie napije
- Wiem , wiem Stefan gdy się obudzi będzie zła ale nie obchodzi mnie to nie dam jej wyschnąć - w tym samym czasie wrócił Matt z torebką krwi. .

Jer uniósł nieprzytomną brunetkę i robiąc małe nacięcie w torebce podał jej krew, która mimowolnie zaczęła sączyć. Po opróżnianiu całej torebki wyglądała lepiej choć wciąż była blada.

Zaczęła otwierać oczy, które nagle otworzyła w szoku , czyli już poczuła no to się zacznie...

- Czemu to zrobiliście ?! - krzyknęła wstając
- Nie mieliśmy innego wyjścia !
- To moje życie i moje decyzję!
- Nie Eleno! Jesteś moją siostrą, nie będę oglądał jak się staczasz ! Zależy mi ma tobie i nie pozwolę Ci żyć w ten sposób , mam tylko ciebie ! Przestań w końcu to rozpamiętywać !
- Przestań ? Ciekawe jak ! - krzyknęła i wybiegła w wampirzym tempie a my za nią.

Chciałam opuścić dom lecz w salonie stanęła w szoku nie spodziewając się tu tylu osób zwłaszcza, że nie widziała ich od czasu tego feralnego dnia. Zajęci przeglądaniem ksiąg nie zauważyli jej.

- Spokojnie - powiedziałem do Eleny stając obok niej. Na moje słowa wszyscy się odwrócili bo powiedziałem to troszeczkę za głośno. Widząc brunetkę znieruchomieli wpatrując się w nią z szokiem. Jako pierwsza oprzytomniała Caroline , która już stała ściskając Elene mocno.

- Kochanie , jak się cieszę, że Cię widzę - powiedziała blondynka , w której oczach widziałem łzy.
- Ja też Caro - w oczach brunetki również widziałem łzy
- Przepraszam Caro chce się przejść - dodała odsuwając się od niej
- Pójdę z tobą - zaproponowałem
- Nie tym razem , chce być sama - nie podobała mi się wizją załamanej błąkającej się po ulicach ale nie mogłem się z nią nie zgodzić , tylko by się zdenerwowała. Pokiwałem  starając nie okazywać swojego zmartwienia.
- Poczekamy tu na ciebie, wszyscy - powiedział Matt ale brunetka nie skomentowała tego wychodząc z domu.

Elena:

Nie mogłam już tam wytrzymać z nimi wszystkimi. To nie tak, że nie chce ich obecności kocham ich wszystkich ale tyle czasu spędziłam w samotności, że przebywanie tam między nimi mnie przytłaczało. Muszę się trochę z tym oswoić. Szłam przed siebie nie zwracając uwagę gdzie idę. Po takim czasie przebywania w pokoju , wyjście na dwór było przyjemną odmianą. Mogę śmiało powiedzieć, że brakowało mi tego. Podniosłam głowę zdając sobie sprawę jestem. Otóż stałam dokładnie przez grobowcem Salvatorów, w którym to Liv rzuciła zaklęcie , które tyle zmieniło w moim życiu. Weszłam do środka pamiętając dokładnie jak kilkanaście dni temu stałam tu razem z Bonnie prosząc Damona aby mnie nie zostawiał. Pamiętam też przybitą Bonnie, która cierpiała razem ze mną widząc mnie i wiedząc, że nie może pomóc. Tak właściwe to był ostatni raz kiedy ją widziałam. Nawet się z nią nie pożegnałam, nie wiedziałam, że odejdzie jednak ona wiedziała i nic mi o tym nie wspomniała. Starała się mnie nie zranić jeszcze bardziej. Jest znaczy była taka kochana... Tak bardzo jej teraz potrzebuje....

Do cholery z tym wszystkim ! Zrobię w końcu coś co wszystkim wyjdzie na dobre i nic już się nie stanie !

Wstałam i ruszyłam dobrze wiedząc gdzie muszę się udać i co zrobić.

Hej !
Czyta to ktoś jeszcze ?
Przepraszam, że nic tak długo nie dodawałam , postaram się to nadrobić.
Zapraszam do komentowania! 

Miłość silniejsza niż śmierćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz