Rozdział I

24 2 0
                                    

Z perspektywy Any

Moje rutynowe czynności właśnie dzisiaj zostały przerwane. 

Normalnie pewnie dzisiaj obudziłabym się w swoim wygodnym łóżku, wstałabym, ubrałabym się w swoim pokoju, w którym jest tyle pięknych wspomnień, poszła się jakoś ogarnąć do łazienki, zjadła śniadanie w kuchni razem z mamą, a następnie udała się do szkoły. Jednak to nie dzisiaj. Nie przespałam nocy, nie chciałam wstać - jednak zostałam do tego zmuszona, ubrałam się w łazience w moje najlepsze jeansy i czerwoną bluzkę gdy szłam się myć oraz malować, a następnie zjadłam śniadanie w salonie - gdyż w kuchni nie było na czym jeść. A, no i nie poszłam do szkoły. Powinnam była się do tego przygotować, przecież w końcu wiedziałam o tym już od dawna. Przeprowadzka - najgorsza rzecz na świecie. Tata dostał awans, przez co cała rodzina musi się przenieść do Londynu. Dla mojej młodszej siostry to tak naprawdę nic, bo do czego 8 latka może się przywiązać w końcu? Ile bym dała, żeby zostać tutaj, w moim ukochanym miasteczku. Razem z przyjaciółmi - z Jessicą, Joshem oraz Camilą. Chyba lepiej by było, gdybym się o tym dowiedziała w tym samym czasie co mała Cristina. Ale nie, lepiej mieć magiczne moce, widzieć przyszłość! Czasami nienawidzę tego... Może i kilka razy mi się to przydało, ale i czasami zaszkodziło. Teraz jeszcze tylko poczekać na moich przyjaciół. W końcu obiecali, że przyjdą się pożegnać. Na szczęście jeszcze nie wzięli telewizora, to mogę przynajmniej pooglądać różne programy.

-Misiu, wszystko dobrze? - nagle do pokoju weszła mama. Ubrana była w żółtą bluzkę z dekoltem i niebieską spódnicę do kolan. Nie wiem po co się tak wystroiła - w końcu będziemy tylko jechać samochodem - Czemu płaczesz? Myślałam, że już wszystko jest dobrze, że się pogodziłaś z tym... - Sama nawet nie zauważyłam, że się popłakałam.

-Jak wszystko może być dobrze?! Jak?! Wyjeżdżamy na drugi koniec kraju i wszystko ma być okej?! Zostawiam wszystko tutaj! Dlaczego nie zostaniemy, dlaczego? - Podniosłam ton na swoją mamę. Wstyd mi za to teraz - Przepraszam. Przepraszam - mocno wtuliłam się w mamę. 

-Już dobrze, już dobrze - ona zawsze wie, jak mi pomóc. Ale tutaj jednak nie da rady.

-Ano - w ułamku sekundy pojawiła się Cristina - wszystko dobrze? 

-Tak, tak - wzięłam ją na swoje ręce - tylko trochę mi smutno zostawiać nasz ukochany domek. 

-Mi też jest smutno. Ale może tam, gdzie jedziemy będzie lepiej? 

-Nie wiem. Naprawdę nie wiem - nagle zobaczyłam wizję. Wizję, która nie miała najlepszej przyszłości. Zobaczyłam moją małą siostrzyczkę w szpitalu. W śpiączce. Podłączoną do kroplówki. Całą bladą. Poobijaną. Wyglądającą na nieżywą. Mojemu oczku w głowie miałoby się coś stać? Nie mogę do tego dopuścić. Zrobię wszystko, byleby mała nie trafiła do szpitala.

                                                                                                   

  ***

Z perspektywy Jessicy

-Josh! Ruszaj się! Ana zaraz ma wyjechać a ty się guzdrzesz! Boże, z kim ja muszę żyć... 

-No już no już, czekaj! Daj mi ubrać tylko kurtkę! - Oczywiście musiałam podjechać samochodem po tego pana, który dopiero co wstał, bo oczywiście on żyje w jakimś innym świecie - no, dobra, już jestem!

-To wsiadaj szybko do samochodu i jedziemy! Jeszcze po Camilę mamy pojechać przy okazji! - Czasami mam ochotę mu tak mocno przywalić, że własna matka by go nie poznała. Wszystko przez jego tryb życia YOLO, wszystko robi na ostatnią chwilę... Ugh. 

                                                                             W samochodzie (razem z Camilą)

-Jeju, jak ty ślicznie wyglądasz! Cama, oddaj urodę! - Camila jest naprawdę śliczna. Jej żółta sukienka z niebieskimi cekinami idealnie dopasowała się do pięknych, rudych włosów. Do tego jeszcze delikatny makijaż i dobrze dobrana biżuteria. Aww. 

-Ty też masz strój niczego sobie kochana! Ta spódniczka pasuje ci do oczu! - Ubrałam zwykłą, zieloną spódnicę a do niej białą bluzkę bez rękawów. To chyba nie jest specjalny strój, ale jakoś porządnie trzeba było się ubrać na taką okazję...

-Aj tam, aj tam. To nic takiego...

-Nie no, przecież super wyglądasz! - Cała Cami. Uparcie będzie ci mówiła to co myśli, aż ci nie wtłucze do głowy swojej racji.

-Boże, typowe kobiety. Nie macie nic lepszego do roboty tylko rozmawianie o ciuchach? Przypomnę Wam, że WASZA PRZYJACIÓŁKA WYJEŻDŻA - oczywiście Josh kocha się wtrącać w babskie rozmowy, ale chyba ma rację...

W ciszy istidojechaliśmy pod dom Any.

***

Z perspektywy Any

-Josh! Jessica! Camila! Już się bałam że coś się Wam stało! Czemu się spóźniliście? - Rzeczywiście, długo się zastanawiałam czemu ich nadal nie było - Na szczęście już dojechaliście.

-Moja kochana Aniu, twój przyjaciel Josh niestety zapomniał o naszym spotkaniu, i po prostu zaspał. Na szczęście ja nie zapominam o takich ważnych sprawach, i go obudziłam. - No to już wiem co się stało. Cały Josh. Zawsze ten jego tryb 'wszystko na ostatnią chwilę' mnie denerwuje. 

-No dobrze już, dobrze. Mam jednak coś ważniejszego Wam do powiedzenia. - Dobrze że mam przyjaciół, którzy znają mój sekret - Miałam wizję.

-Co w niej było? Dobra, czy zła? Opowiadaj. - Widać, że Camila się zdenerwowała.

-Cristina...

-Co Cristina?! - Camila bardzo mocno przywiązała się do mojej siostry. Zawsze, gdy nie było z kim ją zostawić przychodziła Cami i się nią opiekowała. Traktowała ją jak własną siostrę.

-Ona... Była w szpitalu... Nieprzytomna... Pod kroplówką i aparaturą... Cała blada, lekko poobijana... - Ciężko mi to wszystko przechodziło przez gardło - W naszym, miejskim szpitalu.

Camila cała pobladła. Jess szybko pobiegła po wodę, ale nie zdążyła. Rudowłosa w ułamku sekundy poleciała na kanapę. Nikt nie wiedział, co z nią jest. 





To mój pierwszy rozdział, mam nadzieję, że się spodobał. Trochę krótki, ale postaram się, by kolejne były dłuższe. :)

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jan 24, 2016 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

W ogniu PrawdyWhere stories live. Discover now