Rozdział 24

264 30 5
                                    

Zaniemówiłam. Czy oni się znali?! Piotrek wstał z kanapy i stanął naprzeciwko Adama. Obydwoje nie wykrztusili ani słowa tylko wymienili się tajemniczymi spojrzeniami, po czym usłyszałam głos Piotrka, który oznajmił, że musi już iść i żebym leczyła swoją nogę.

- Czy możesz mi do cholery powiedzieć co się tu właśnie wydarzyło?! - zapytałam, gdy tylko Adam usiadł obok mnie

- Ten koleś mi się z kimś pomylił.. Co zrobiłaś z nogą? - oczywiście, że kłamał

- Widzę, że nie mówisz mi prawdy, ale nie zamierzam się kłócić, bo nie mam na to siły. Zwichnęłam chyba.

- Domyślam się, że pewnie nie chcesz jechać do szpitala, ale wiesz że jak moja mama zobaczy cię w takim stanie to nawet nie będziesz miała nic do powiedzenia.

- To pomóż mi się doczołgać na górę i weź więcej lodu z kuchni. Bandaż po drodze też możesz zabrać - Adam też niósł mnie na rękach do mojego pokoju - dzięki. A tak w ogóle to po co tu przyszedłeś?

- Ja.. Bo chciałem się zapytać czy idziesz ze mną na tą imprezę w sobotę i mam nadzieję na pozytywną odpowiedź - w tej chwili usiadł bardzo blisko mnie

- Hmm.. Skoro ci tak zależy to czemu by nie - uśmiechnęłam się

- Dobra to o 19:00 bądź gotowa

- Tylko, że jest jeden problem - Adam popatrzył się na mnie ze zdziwieniem w oczach, a ja tylko pokazałam na swoją nogę

- Do soboty dwa dni. Nie chodź nigdzie tylko leż, odpoczywaj i ci przejdzie. A jak nie to przyjdę i cię będę nosił na barana na tej imprezie - zaczęliśmy się oboje śmiać - to na razie. Ja już muszę spadać. Trzymaj się - podszedł i dał mi buziaka w policzek - zaniemówiłam

Siedziałam na łóżku nie mogąc wydusić z siebie ani słowa. Ciężko mi w to uwierzyć, ale chyba się... Zauroczyłam. Z transu wyrwały mnie trzaskające drzwi a zaraz potem krzyk z dołu

- Weronika już jestem! Chcesz coś do jedzenia? - no nie.. Przecież nie mogę zejść na dół, bo pewnie zaraz weźmie wsadzi mnie do samochodu i pojedziemy na izbę przyjęć, dlatego postanowiłam że się nie odezwę - coś się stało? Dlaczego nic nie odpowiadasz? Właśnie minęłam się z Adamem, który wyglądał na szczęśliwego - powiedziała wchodząc do mojego pokoju.

- Nic.. Po prostu źle się czuję - oczywiście skłamałam - zostanę jutro w domu, żeby na sobotę wyzdrowieć - kurwa! Czy ja właśnie się wygadałam w sprawie imprezy?!

- A co jest takiego ważnego w sobotę?

- Emm.. Nocuję u przyjaciółki - po raz kolejny skłamałam, ale nie widziałam innego wyjścia

Kobieta tylko pokiwała głową, po czym znowu zapytała się czy chce coś do jedzenia. Odpowiedziałam, że sok wystarczy. Noga mnie dalej bardzo bolała. Postanowiłam, że utnę sobie drzemkę i ból mi sam przejdzie. Kiedy się obudziłam była godzina 20:00. Wzięłam tylko telefon i napisałam sms'a do Tomka, że jutro nie będzie mnie w szkole. Stanęłam na jednej nodze. Powoli na ziemie opuszczałam drugą. Próbowałam na nią stanąć. Niestety.. to tylko wywołało ból. Jest piątek rano, a dokładnie 8:30. Pomimo, że nie idę dziś do szkoły, to obudził mnie ból nogi. Jednak kiedy spojrzałam na nią okazało się, że opuchlizna już zeszła. Chociaż tyle. Już nie chciało mi się spać, więc zeszłam na dół. A właściwie ledwo się doczołgałam po schodach. Zjadłam śniadanie i poszłam do salonu na telewizję. Oglądałam jakąś komedię. Nawet nie wiem kiedy udało mi się jeszcze na chwilę zasnąć. Właściwie to na dłuższą chwilę. Obudził mnie dzwonek do drzwi. Krzyknęłam tylko ''otwarte!''.

- Witaj śpiąca królewno - nie był to ktokolwiek inny jak Piotrek

- Co ty tu robisz? Dlaczego nie jesteś w szkole? I uprzedzając twoje kolejne pytanie nie. Nie byłam w szpitalu i się tam nie wybieram.

- Przyszedłem tu z dwóch powodów. Pierwszy zapytać jak się czujesz, ale widzę że nie najlepiej.

- Cholernie boli, ale przynajmniej opuchlizna zeszła. A druga sprawa to...?

- Impreza w sobotę. Tak wiem, że masz inne plany. Ale w ogóle nie o to chodzi. Czy ty na nią idziesz z tym kolesiem co tu wczoraj był?

- Tak, ale nie za bardzo rozumiem. Po co ci to wiedzieć? - to oni się w końcu znali czy nie do cholery?!

- Proszę cię o jedno. Nie idź z nim. On jest..

- No jaki kurwa?! Słucham dokończ! Mówisz tylko tak dlatego, bo chcesz żebym poszła z tobą a nie z nim! Wy się przecież nawet nie znacie! Wyjdź stąd! - zaczęłam krzyczeć. Naprawdę nie wiem co mi odbiło.

- Nie odpuszczę tak łatwo. Zakochałaś się w nim dlatego tak go bronisz. Znaczy, że jego pierwszy etap wykonany. Zostało mu tylko jeszcze dwa. Błagam uważaj na siebie. Pamiętaj, że cię ostrzegałem. Kuruj się i do zobaczenia.

Teraz jestem kompletnie zagubiona. Co jak Piotrek ma rację? Co jak Adam chce mnie tylko wykorzystać? Czy ja naprawdę zakochałam się w nim? Co jak oni się faktycznie znali? O jakie etapy mu chodziło? A może Piotrek znowu się założył i tylko to wszystko zmyśla? A może oboje w tym siedzą i nie liczą się dla nich moje uczucia?


Hej! Powracam do was z kolejnym rozdziałem! Mam nadzieję, że wam się spodoba i będzie pod nim więcej komentarzy niż pod ostatnim. Co myślicie o tej całej sprawie?:)

Zazdrość, Przyjaźń, Miłość (1&2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz