Zayn po kolei otwierał szuflady w stoliku nocnym, stojącym obok jego hotelowego łóżka, w poszukiwani zapalniczki. Ostatnie dni były naprawdę wyczerpujące i postanowił trochę się rozluźnić. Dlatego na jego łóżku leżał już sprawnie zwinięty skręt, czekający jedynie na podpalenie.
Reszta chłopców wybierała się do klubu, by wypić kilka drinków i wyzbyć się stresu na parkiecie. On nie miał jednak ochoty na użeranie się ze spoconymi, pijanymi ludźmi, stłoczonymi na małej przestrzeni i obmacującymi się w każdym możliwym miejscu.
Miał właśnie zamiar udać się do łazienki, by tam poszukać zguby, gdy przerwało mu pukanie do drzwi. Westchnął zrezygnowany, wynurzając się spod łóżka. Poprawił pobieżnie podwiniętą koszulkę i podszedł do drzwi, otwierając je na całą szerokość. Pierwszym, co ujrzał, był szeroko uśmiechający się Niall. Bez słowa wskazał mu ręką, by wszedł, a sam ruszył w kierunku łazienki. Wątpił, żeby coś tam znalazł, ale człowiek w kryzysowych sytuacjach łapał się najdziwniejszych rozwiązań, a ta pieprzona zapalniczka powoli doprowadzała go do szału. Kątem oka zdążył zauważyć jeszcze, jak blondyn wygodnie układa się na jego łóżku, krzyżując ramiona pod głową, ale wywrócił na to jedynie oczami, przyzwyczajony do takiego zachowania swojego przyjaciela.
– Nie przygotowujesz się do wyjścia? – krzyknął z wnętrza kabiny prysznicowej.
– Nah. – Niall zacmokał. – Dzisiaj sobie odpuszczam. Zostaję w hotelu.
Mulat lekko zdziwił się na słowa Nialla, gdyż zazwyczaj to on był najbardziej entuzjastyczny na wypady do klubów czy barów.
Wyszedł z pomieszczenia i spojrzał na chłopaka zmrużonymi oczami. Zdążył już usiąść i teraz bawił się zapalniczką, co chwila gasząc ją i zapalając. Jego spojrzenie było skierowane w dół na kolana. Coś było zdecydowanie nie tak i Zayn miał zamiar dowiedzieć się, co to było.
– Podpalisz mi pościel – powiedział Malik, podchodząc do łóżka, zabierając blondynowi zapalniczkę i siadając obok niego. – Więc co się dzieje, huh?
– Nie wiem, o co ci chodzi. – Niall wzruszył ramionami, patrząc, jak mulat sięga za siebie po skręta. Jego koszulka podwinęła się lekko, ukazując wytatuowane biodro, na którym na chwilę zatrzymał się wzrok młodszego chłopaka. Szybko jednak odwrócił spojrzenie, nie chcąc zostać przyłapanym na gapieniu się. Wystarczyło mu, że zaczął czuć się coraz dziwniej w towarzystwie swojego kumpla z zespołu. Nie chciał, by ktoś, a zwłaszcza sam sprawca tego całego mętliku w jego głowie, zaczął zadawać mu kłopotliwe pytania na temat żałosnego ślinienia się na widok kawałka gołej skóry.
– Dlaczego ci nie wierzę, Horan? – zapytał Zayn z uniesioną brwią, gdy znów usiadł prosto na łóżku. Jego spojrzenie nie opuszczało ani na sekundę twarzy Nialla, który to znowu próbował patrzeć wszędzie tylko nie na niego. – Niall…
– Jezu, Zayn. Odpuść. Nic się nie dzieje. To, że nie mam pieprzonej ochoty na ruszenie się z hotelu, nie znaczy, że świat ma zamiar się skończyć – powiedział Irlandczyk trochę ostrzej niż zamierzał, odsuwając się kawałek od Zayna.
Malik podniósł ręce do góry w obronnym geście, patrząc na Horana uważnie. Był szczerze zdziwiony jego zachowaniem. Blondyn nigdy nie zachowywał się tak… osobliwie. Postanowił jednak nie naciskać na niego w żaden sposób. Spojrzał na niego ostatni raz, nim zabrał się za odpalanie skręta.
Czuł na sobie oczy blondyna, gdy zaciągał się po raz pierwszy. Głęboko nabrał dym do płuc, rozkoszując się tym, jak rozchodzi się w jego wnętrzu. Po chwili uniósł głowę do góry, odchylając szyję i wypuścił biały obłok przez usta, jego małe kłęby zaczęły unosić się w powietrzu.
CZYTASZ
shotgun kiss || Ziall
FanfictionZiall non AU fanfiction; one shot; smut; top!Zayn ❝Zayn kiwnął głową i zaczął nieporadnie próbować zejść ze swojego przyjaciela. Jego działania przynosiły niestety tylko więcej zamieszania i stawiały Nialla w coraz to bardziej niezręcznej sy...