Nowa May

153 15 8
                                    

- May popatrz!- powiedziała podekscytowana Luce pokazując mi ulotki.
- Teraz?- odparłam przeglądając kanały w telewizorze.
- No zobacz.
- Już dobrze dobrze co to jest?
Rzuciłam pilot na stół i usiadłam obok niej na kanapie.
- To są, no, tak jagby ci to powiedzieć. To coś w rodzaju klubów szkolnych. Każdy uczeń wybiera sobie klub w oparciu o zdolności, talenty. No coś w tym rodzaju.Super nie.
Westchnęłam.
- A co w tym takiego fajnego. Pewnie zostaje się tam po lekcjach? Mam racje?
- No tak, ale...
- Boże to strata czasu.
- Jest dużo plusów, May. Nie przesadzaj.
- Na przykład jakich?
- No, poznawanie nowych ludzi, można fajnie spędzić czas, pogadać, oraz, co najlepsze poznać fajnego chłopaka.
Wywróciłam oczami. Znowu się zaczyna. Życie mojej siostry jest zawsze kolorowe i usłane różami. Przeciwieństwo mojego. Jej wszystko łatwo przychodzi. Ma najlepszych przyjaciół, należy do szkolnej elity- osób najpopularniejszych w szkole, po prostu wszyscy zwracają na nią uwagę. Wszyscy chcą się z nią przyjaźnić, każdy maży o tym by wzróciła na nich uwagę. W przeciwięstwie do niej ja mam przerąbane.
Lucy zrobiła ten swój zarozumiały uśmiech.
- Co?
- May nie wymigasz się. To jest obowiązkowe.Musisz się do jakiegoś zapisać. No chodź wybierzemy coś dla ciebie.
- Ale teraz. Nie chcę mi się.
- Nie marudź. Ej ty masz godzinę wychowawczą jutro?
-Tak, a co?
- To będziesz musiała jutro podjąć decyzję. Ja też musiałam w piątek.
- Czyli już wybrałaś?
- No oczywiście że tak.
- A co?
- Wybrałam malarstwo.
-Acha. Fajnie. Odkąt pamiętam zawsze lubiłaś malować.
- Wiem. Okey teraz się nie wymigasz. Zobaczymy w jakim możesz być klubie.
- No dobra to co tam jest?
- Dobra pierwsze to tańce.
- O nie.
- Więc może malarstwo?
- W życiu.
- Kucharstwo.- Luce zrobiła skwaszoną minę- Od razu mówie żebyś się tam nie zapisała.
- Dlaczego?- powiedziałam, po czym zaczełam się śmiać.
- Jesteś okropna. Przecież nie umiesz gotować.
- Ja nie umiem?
- A pamiętasz tamtą sałatke.
- No co mi smakowała.
- Była okropna, bez obrazy. Jak można było skiepściś tak łatwe danie.
- No dobra. Raczej mi w tym idzie kiepsko.
- Kiepstko to mało powiedziane. Raczej mega kiepsko.
- Dalej!
- O , a może ogrodnictwo. Lubisz kwiatki i coś w tym stylu.
- Zgadnij co tam będziemy robić. Na pewno kupywać kwiaty, dekorować klase, albo je podlewać.
- A no racja. A tak a-propo musisz być tak źle do wszystkiego nastawiona.
Łatwo ci powiedzieć, pomyślałam.
- Następne.
- Robotyka, informatyka i matma w jednyklm klubie.
Wytrzeszczyłam oczy.
- Nie. Nuda. Aż taką kujonką nie jestem.
Lucy zaśmiała się.
- Jesteś pewna?
- Coś sugerujesz?
- Dziewczyna bez chłopaka, przyjaciół chodzi do szkoły, ma średnią 5.6. Z nikim nie rozmawiasz, ani razu nie byłaś na wagarach...
- Dobra, dobra koniec. Przekonałaś mnie.- przerwałam.
Luce spojrzała się na ulotkę i zbladła.
- Co się stało?
- Dobra ten klub który teraz powiem musisz przemyśleć. Uważam, że do niego pasujesz.Tylko nie wariuj.
- Dajesz- zrobiłam niepewną minę. O co chodziło " nie wariuj".
- Wokal, śpiewanie, gra aktorska w jednym.
- O Boże. Przecież wiesz co stało się w podstawówce.
- Tak wiem, ale...
- I wiesz, że wokal i aktorstwo to dwie rzeczy, w których wszyscy będą się na mnie gapić.
- Wiem.
- A ja wole zostać niezauważona.
Lucy wygląda na rowścieczoną.
- May ogarnij się! Cały czas narzekasz na to że jesteś szarą myszką, a ja jestem popularna, że nikt na ciebie nie zwraca uwagi. Jak myślisz dlaczego. Może byś miała przyjaciół gdybyś choć do jednego podeszła i zagadała. Tak samo z chłopakiem. Boże, przecież nawet ja zazdroszcze ci teko że jesteś o demnie ładniejsza. Nik na ciebie nie zwróci uwagę gdy dalej będziesz niezauważona. Rozumiesz?- po tych słowach Lucy wyszła z pokoju.
Zamarłam. Rzeczywiście może miała troche racji. Dlaczego Lucy ma zawsze racje. Tym razem jej pokaże. Znajde sobie przyjaciółkę, a może nawet chłopaka. Pokaże siostrze, że też mogę być przez kogoś lubiana i że nie jest najlepsza. Pokaże jej.

***
Budzik obudził mnie o szustej rano. Po porannym prysznicu poszłam do swojego pokoju.Musze wybrać sobie takie rzeczy do skoły, by nie wyglądać tak jak chłopczyca.- Jak to muwi Luce na mój ubiór. Otworzyłam szafę. Normalnie ubrałabym podarte dżinsy, rozciągniętą bluzkę i bluze z adidasa. Mimo, że dobrze się w tym czuje musze wybrać coś innego. Postanowiłam wziąść dobasowaną, czarną bluzkę i czarno białą spudniczkę, którą mi kiedyś kupiła siostra na urodziny. Pamiętam jak Lucy starała się zmienić moją garderobe i kupywała mi ubrania w jej stylu. Ale po kilku dniach zrozumiała, że to bezcelowe, ponieważ ja ich nie zakładałam. Włożyłam szybko ubrania i spojrzałam się w lustro w przedpokoju. Zamarłam. Wyglądałam ładnie. Wyglądałam jak Luce... No może z wyjątkiem moich brązowych włosów. Nie wiedziałam że kiedykolwiek tak się poczuje.- jakbym była ładna. Zauważyłam, że jestem chudsza niż zwykle. Może te moje rozciągnięte bluski mnie pogrubiały. Poszłam do łazienki.
Postanowiłam sobie zrobić pierwszy raz makijaż. Nigdy go nierobiłam. Zawsze myślałam , że malują się osoby puste tzw: plastiki, ale dzisiaj spróbowałam. W końcu postanowiłam się zmienić.
Wyjełam z dolnej szafki kosmetyczkę. Zaczełam od kredki do brwi, później od kredki do oczu, a następnie nałożyłam na siebie fluid.Po zrobionym make-upie zaczęłam czesać włosy. Postanowiłam że dzisiaj zostawie włosy rozpuszczone. Okazało się, że mam dłuższe włosy niż zazwyczaj.
Nagle usłyszałam jakiś trzask.Luce się obudziła, pomyślałam. Zaczęłam szykować śniadanie. Byłam zdziwiona, kiedy wczoraj na mnie nakrzyczała. O właśnie, te kluby- przypomniało mi się. Wieczorem kiedy Luce wyszła z pokoju jeszcze raz zaczęłam przeglądać ulotki. Zostało mi albo wokal, albo eksperymenty chemiczne. Postanowiłam zmagać się z moim największym strachem- wokal, występy publiczne. W końcu zmieniam się teraz na lepsze. Weszłam do kuchni. Zaczełam rozkładać tależe, chleb, ser, masło itd. Później wlałam wode do czajnika i położyłam by się zagotowało. Kolacja była prawie gotowa. Rozłożyłam szklanki na blacie, wlałam do nich wrzątek i włożyłam esencje.
- May.
Odwróciłam się. W drzwiach stała Lucy.
- Tak.
- May. Ty się normalnie ubrałaś. Boże cud się stał. O! Założyłaś tą sukienkę, którą ci kupiłam na urodziny i ten makijaż. Siostra szalejesz.
- Dziękuje.
Witajcie oto nowa May.
---------------------------------------
Oto nowy rozdział!
Myśle że się podobał.
Proszę o komentowanie i głosowanie na moją książkę.
I sory za moje błędy.

W cieniu siostry ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz