Przez resztę sobotę chodziliśmy po sklepach. Justin jeszcze pisał, ale ja to olewałam, tak zwyczajnie. Oczywiście powiedziałam Abi, że ten chuj przyjeżdża wcześniej. No żebyśmy mieli czas, żeby wszystko kupić i w ogóle.
-Abi ja się boje.
-Czego?
-No jak rodzice zareagują na ten kolor włosów i to wszystko?
-Ana spokojnie. My, znaczy ja uzgodniłam parę kwestii z twoją mamą no i nie masz czego się obawiać. A no i jest jeszcze jedna niespodzianka!-krzykła zadowolona Abi jak byliśmy już blisko domu.
-Co takiego?-zapytałam zdziwiona.
-Jest takie coś jedno.
-Abi! Gadaj no!
-Masz nowy samochód. Nie będziesz jeździć tym starociem.
-Ale jak to?
-Gadałam z twoimi rodzicami i przedstawiłam im sytuację na jakiej ty stoisz teraz w tej chwili. No więc razem z twoim ojcem zdecydowaliśmy, że kupimy ci nowy wóz. Zadowolona?
-Boże tak! Abi jak ci mam dziękować?
-Jest jeden sposób, ale pogadamy o tym w domu.
Przez resztę drogi, która była dość krótka gadaliśmy o tym jaka będzie jego mina jak mnie zobaczy.
-No Aby gadaj.
-Ale mi nie przerywaj okey?
-Okej.
-To tak w drużynie co jest Justin jest taki chłopak. Ma na imię Chris. On mi się podoba. Słyszałam jak mówił do Justina jak byłam u niego, że podobam mu się, ale boi się zrobić pierwszy krok. No to jak ty będziesz kręcić z Bieber'em to może będziesz mi pomagała zakręcić się koło Chris'a?-zapytała.
-Abi cholera jasna! Co to za pojebane pytanie? No oczywiście! Chce żebyś była szczęśliwa.
-Dziękuje, kochana jesteś wiesz?
-Wiem.
Przez resztę czasu siedzieliśmy na obżeraniu się słodyczami, które kupiliśmy w centrum handlowym przy okazji.
Do Abi zadzwoniła mama, że musi wracać do domu, bo wychodzi z ojcem i będzie się zajmować młodszym rodzeństwem. Jak poszła nie miałam nic ciekawego do roboty, więc poszłam pod prysznic. Dokładnie się umyłam, zajęło mi to z dobre pół godziny, owinęłam się ręcznikiem i poszłam do pokoju. Z szafy wyjęłam świeżą bieliznę, dresowe krótkie spodenki i je ubrałam.
Ten człowiek nie dawał za wygraną upierdliwy chuj.
Justin: Ana co ja zrobiłem, że się nie odzywasz?
Oh ty dupku, bo ty o niczym nie wiesz.
Ja: Byłam na zakupach Justin'ie Drew'ie Bieber'rze.
Justin: O boże. Dziewczyny i zakupy.
Ty i twój pieprzony zakład. WYGRAM TO! KURWA WYGRAM BIEBER, A ŻEBYŚ WIEDZIAŁ, ŻE KURWA WYGRAM!
Ja: Co tak jęczysz?
Justin: Bo nie lubię jak ktoś, ważny dla mnie chodzi sam po centrum handlowym.
Ja: Oh, czyli jestem ważna?
Justin: Tak, dziwi cie to?
Oh, kurwa Justin i to bardzo mocno dziwi, ale no cóż będę to jakoś grać żeby się nie wydało.
Ja: Tak bardzo. No no kto tak z dnia na dzień pisze do dziewczyny, której praktycznie nie zna.
Justin: Nie zapomni, że teoretycznie też! Bo nie byliśmy w łóżku.
Ten skurwysyn mnie irytuje.
Ja: Tak tak. I jak z meczami?
Justin: Od kiedy cie to interesuje?
Ja: No chce wiedzieć czy drużyna wygrała czy nie. Czy mam się cieszyć czy raczej nie.
Justin: Tak w skrócie, rozjebaliśmy wszystkich.
Ja: O ja tej! Gratulacje.
To akurat było szczere, bo bardzo się cieszyłam, że wygrali.
Justin: Przekaże też innym. A ty nie śpisz?
Ja: Jest dopiero 2:47 am. Nie czepiaj się.
Justin: Ale ja się będę czepiać! Musisz się wyspać!
Ja: Od kiedy taki opiekuńczy?
Justin: Od kiedy zobaczyłem ciebie.
Ja: Awww.. To było słodkie!
Gram na zwłokę. Musze!
Justin: Staram się.
Ja: Wiesz co. Przemyślałam idę jednak spać. Branoc.
Justin: Dobranoc Aniołku.
CZYTASZ
Massenge → justin bieber ✔
Fanfikce"Rodzice twojej przyjaciółki uciekli, bo zbliża się jej biologiczny ojciec. Biologiczna matka zmarła jak miała zaledwie 3 latka. Jej ojciec, mój szef oddał ją do jej 'niby' rodziców, żeby się wychowała. On miał wrócić po nią, gdy skoczyła paręnaście...