- Ile jeszcze?
- Tak bardzo nie lubisz spacerować?
- Nie no bardzo lubię, ale wiesz, chodzimy tak już godzinę i dalej nie użyliśmy kosza piknikowego który wziąłeś. Zdążyło się nawet ściemnić! - zauważam.
- Jeszcze chwilę i usiądziemy, dobrze? Nie pożałujesz! - zwraca się do mnie z nadzieją w oczach. Chociaż powoli padam z nóg, nie mogę mu odmówić.
- Ehh no dobra. Ale gdy będziemy już wracać, będziesz mnie niósł całą drogę!
- Zgoda - wydaje się zabawnie usatysfakcjonowany moją odpowiedzią.
Idziemy rozmawiając o wielu rzeczach. Liam opowiada mi o swojej rodzinie, że jego mama jest dyrektorką jednej z większych firm marketingowych w kraju, a ojciec dyrektorem jakiegoś banku.
- I ty chciałeś ze mną obrabować bank?
- Tak, najlepiej ojca. Gdyby nas przyłapano, napewno złagodziłby nam wyrok z racji tego, że jestem jego synem. Do tego twój ojciec prawnik, to wogle owiele mniejsza kara. Zanim jednak zaciągnęliby nas do więzienia, ja zdążyłbym jeszcze znaleźć odpowiedni las by cię tam porzucić przywiązaną do drzewa. Stawiłbym się w sądzie, pokazując twój liścik mówiący o twoim samobójstwie, do którego napisania oczywiście bym cię wcześniej zmusił. Z powodu mojej żałoby spowodowanej twoją śmiercią, jeszcze bardziej skróciliby mi wyrok. Przesiedziałbym swoje lata i wrócił by cię odwiązać z drzewa, zakładając rzecz jasna, że jesteś wampirem i przeżyjesz bez żywienia się czymkolwiek przez kilka lat. Wtedy pozwoliłbym ci nawet wypić moją krew i razem ucieklibyśmy na Hawaje.
- Może jednak pomysł z daniem cię do zakładu psychiatrycznego był bardzo dobry - wyduszam załamana opowieścią Liama.
- No wiesz ty co, a miałem nadzieję że ci się spodoba mój cudowny plan - odpowiada nadąsany z powodu mojej odpowiedzi.
- Moja matka jest policjantką. Znalazłaby mnie w tym lesie i nici z twojego planu. Przykro mi.
- No cóż, w takim razie odsiedzimy swój wyrok razem.
- Jesteś głupi - szturcham go w ramię.
- Co ja mogę poradzić - śmieje się - już za moment jesteśmy na miejscu. Zakryję ci oczy.
Zanim zdążę zaprotestować Liam stoi za mną i zakrywa moje oczy dłońmi.
- Jeśli przez chwilę będziesz tak szła, to miejsce zrobi na tobie większe wrażenie - szepcze.
- No dobrze - odpowiadam z uśmiechem na twarzy.
Idziemy tak przez chwilę aż w końcu Liam zdejmuje ręce i pozwala mi otworzyć oczy.
Moim oczom ukazuje się cudowny widok. Wokół polany na której się znajdujemy, rozciągają się pięknie kwitnące drzewa. Kawałek dalej dostrzegam wysoką skarpę, a na jej skraju rozłożony koc otoczony zapalonymi świeczkami. Obok stoi radio, z którego wydobywają się ciche dźwięki skrzypiec.
- Wow - tylko tyle potrafię z siebie wydobyć.
- Podoba się?
- Jeszcze się pytasz? Jak ty to tutaj...
- Mam swoje sposoby - przerywa mi.
Idziemy w stronę koca, na którym chwilę pózniej siadamy.
Patrzymy się sobie chwilę w oczy. Jego niebieskie tęczówki są takie piękne. Z łatwością można w nich utonąć, jak ja w tym momencie.
CZYTASZ
Internetowa znajomość
RomansaAngelica często przesiaduje na Omegle. Pewnego razu trafia na Liama, który pragnie bliżej ją poznać. #1 w Romans (5.03.16)