Harry
Powoli wszedłem na siłownię. Od wyprowadzki Penny minął dokładnie tydzień. Chociaż czułem jakbym co najmniej żył samotnie cały rok. Jak tylko się dało unikałem Maddy, a Calum... cóż wypisał się. To właśnie dzisiaj postanowiłem wszystko naprawić. Zaczynając od swojego pojebanego życia.
Podszedłem do blondynki, która aktualnie wypinała tyłek. Chrząknąłem zwracając na siebie jej uwagę. Obdarzyła mnie dziwnym uśmieszkiem. Nie minęła chwila, a już była uwieszona na mnie niczym jakiś sznurek. Z początku byłem zbyt zszokowany, aby zareagować. Jednakże po chwili zrzuciłem ją z siebie. Naprawdę, mógłbym zrobić zdjęcie miny dziewczyny. Strzepnęła jakiś niewidzialny kurz ze spodni udając, że nic nie miało miejsca. Dasz radę Styles, masz jaja, jesteś facetem!
- To co wtedy zrobiłem w barze było błędem Maddy- wyrzuciłem w końcu czując ulgę. Blondynka uniosła jedną brew mrugając doczepianymi rzęsami. Pen miała rację, zasrany plastik. Jak mogłem się tak nawalić żeby je pomylić? W którym momencie to coś przypomina słodką brunetkę?
- To co mówisz teraz jest błędem Harry.
- Nie, mam cudowną dziewczynę. Zrozum to wreszcie.
- Czego ja nie mam?- prawdopodobnie mózgu.
- Po prostu ją kocham Maddy.- Blondynka wzdycha. Stoimy w dziwnej ciszy, którą postanawiam przeczekać. Przecież ten rodzynek Maddy zaraz wyskoczy jej przez ucho. Harry, ty pieprzony skurwysynie.
- Przyjaciele?- wystawia dłoń.
- Przyjaciele.
Po załatwieniu tej sprawy przeprowadzam kilka treningów. Teraz czas odwiedzić mamę Penny. Długo zajęło mi wyciągnięcie informacji z Lou o aktualnym miejscu pobytu brunetki. Naciągam na głowę kaptur opuszczając mieszkanie. Wsiadam do samochodu odpalając silnik. Czuję coraz większy stres. Co jeżeli wtedy zakończyliśmy nasz chory związek? Co jeżeli nawet nie będzie mnie chciała wysłuchać? Może już dawno wyjechała? Nie! Weź się w garść człowieku. Zawalcz o to jak prawdziwy facet, nie jakaś cipka. Potrzebuję jej cholernie, może przed kimś bym tego nie powiedział. Jednakże teraz... Kiedy nie ma Penny czuję pustkę, jakby zabrano moje serce. Jeden dzień bez tej dziewczyny to dzień zmarnowany. Każda nasza kłótnia kryje drugie dno- miłość. Zależy mi na niej tak bardzo, że mógłbym zginąć. Szaleje kiedy jej drobne palce przebierają po mojej skórze, to uczucie wprost nie do opisania. Chciałbym móc spełnić jej marzenia, zabrać ją na koniec świata i tam pocałować. Powiedzieć, że tak bardzo tęsknie gdy chociażby pójdzie do toalety, że gdy zakłada sukienki nie mogę przestać rozbierać ją wzrokiem, że kiedy marudzi i narzeka wkurwia mnie na maxa, ale jednocześnie rozśmiesza. Widoki, które mam w czasie seksu oraz po seksie to najlepszy obraz, który utkwił w mojej głowie na zawsze. Jest dla mnie przyjaciółką, jest moją pocieszycielką oraz jedynym człowiekiem, który może doprowadzić mnie do ruiny. Jest po prostu moją Penny.
Parkuję samochód pod domem jej mamy. Wycieram mokre ręce w materiał spodni czując narastający stres. Pukam kilka razy, aby upewnić się iż ktokolwiek usłyszał. Przełykam ogromną gulę czekając na jakąś reakcję. W końcu słyszę szczęk zamka, a kobieta o blond włosach staję przede mną lekko zamurowana. No tak, kto by się spodziewał przeprosin od takiego dupka?
- Harry?
- Jest może Penny, potrzebuję z nią porozmawiać?
- Sądzę, że powinniście wyjaśnić kilka spraw- wymrukuje wpuszczając mnie do środka. Moment, od kiedy w ogóle Pen ma taki dobry kontakt z matką? Przecież... były skłócone. Kurwa, przez te pracę ominęło mnie tak wiele rzeczy. To dzisiaj muszę wyznać mojej księżniczce kilka sekretów.- Powinna zaraz być.
- Jestem!- słyszymy krzyk z korytarza. Wdech, wydech. Otwieram buzię, aby zacząć mówi jednakże znowu ktoś przerywa. Penny otwiera drzwi, a ja wiem że jeszcze moment i rozpętam tutaj trzecią wojnę światową. Calum Hood postanowił porozmawiać z MOJĄ dziewczyną akurat wtedy kiedy ja. Pieprzony gnojek! Staję za ścianą postanawiając podsłuchiwać.
- Calum?
- Pen, chciałem porozmawiać o pocałunku.
- Och- nie masz prawa wywoływać u niej rumieńców! Wiem, że jest teraz zawstydzona.
- Po prostu, oddałem go bo od samego początku naprawdę mi się podobasz. Wszystko co powiedziałem Harry'emu jest prawdą. Zależy mi na tobie i sądzę, że powinnaś zerwać z tym gnojem- o ty szmato! Już mam zamiar zacząć atak, kiedy matka brunetki chwyta moje ramie tym samym powstrzymując akcję 'Zabić Hood'a'. Kiwa głową w stronę korytarza pokazując palcem na usta. Ucisza mnie?
- Calum, to naprawdę... miłe, ale wiesz że kocham Harry'ego. Rani mnie, to prawda lecz życie bez niego nie miałoby sensu. Chciałabym abyśmy zostali przyjaciółmi Cal bo jesteś wspaniały.- Wierzyłem jej, cały czas jej wierzyłem. Tylko dlaczego teraz czuję ulgę? Dopiero kiedy odrzuciła zaloty Calum'a i otwarcie powiedziała co czuję. Siadam spokojnie na kanapie dając tamtej dwójce dokończyć konwersacje. Pani Bennett ucieka do kuchni zakładając różowy fartuszek. Na momencik wyłączam słuch i postanawiam przegrzebać myśli. Ona tak bardzo mnie kocha, co zrobi kiedy dowie się prawdy? Ciekawe czy Louis zaufał Emmie i opowiedział jej naszą historię. Codziennie znika z samego rana, albo wieczorami. Chodzi z głową w chmurach. To nie ten sam Tomlinson, który pieprzył codziennie coraz to nowszą dziewczynę. Boże, jedna kobieta potrafi tak zmienić mężczyznę. Miłość jest chora, ale ma w sobie coś pięknego, coś czego ludzie nie potrafią zrozumieć. Patrząc na siebie sprzed lat mógłbym tylko powiedzieć aby szybciej znalazł Penny i nigdy jej nie stracił. Z zamyślenia wyrywa mnie chrząknięcie. Podnoszę głowę napotykając niebieskie tęczówki. Zdenerwowany mam zamiar coś wydukać kiedy opanowana Pen wskazuję palcem w stronę góry. Wstaję z kanapy idąc po schodach. Mama brunetki dosyć przyjemnie urządziła sobie mieszkanko. Dziewczyna popycha białe drzwi wchodząc do środka swojego zastępczego pokoju. Mam nadzieję, że nie zagości tutaj więcej i dzisiaj już wróci. Brunetka rzuca torbę na krzesełko, po czym wzdycha ciężko. Przejeżdżam palcami po włosach. Wyduś to idioto!
- Penny...
- Czekaj Harry- przerywa. Marszczę brwi, w końcu nigdy tego nie robiła. Penny odgarnia włosy z twarzy spoglądając na mnie niepewnie. Palcami zaczyna ściskać materiał bluzki. Denerwuje się?- Jeżeli przyszedłeś tu by ponownie przeprosić i mówić, iż wszystko będzie dobrze, że się zmienisz to możesz od razu wyjść.
- Nie!- zbyt szybka reakcja idioto.- Chciałem być z tobą szczery i wyjaśnić dlaczego piłem.
- Więc mów, słucham.
- Po części byłem cholernie zazdrosny o Calum',a. Denerwowało mnie, że zaczął mieć lepszy kontakt z tobą niż ja. Jednakże to nie konkretny powód- wzdycham przecierając zmęczoną twarz dłońmi. – Kilka tygodni dowiedziałem się pewnej rzeczy.
- Jakiej?- słyszę w jej głosie strach oraz troskę. Zapewne zakłada najgorsze jak jakaś niewyleczalna choroba.
- Między innymi... nawet jako szef gangu będę uczestniczył w misji co znaczy...
- Że możesz zginąć.
Po jej słowach kiwam głową i wychodzę. Nie jestem w stanie znieść tej reakcji. Tego głosu, łez w oczach, spojrzenia które przestało promieniować szczęściem. Robię w kółko to samo, ranię Penny Bennett.
CZYTASZ
Starry Road 2 ||H.S|| [Zakończone]
Fanfiction(Sequel Starry Road) - Mam w swoim życiu taką osobę, na widok której mimo wszystko zawsze się uśmiecham.