Rozdział 5

689 22 3
                                    


2 dni później  

Dzisiaj miałam jechać pierwszy raz z Zaynem w trasę. Bardzo się stresowałam, a zarazem byłam podekscytowana. Przez te podekscytowanie i stres obudziłam się o 6 rano mimo, że samolot miałam na 8. Rano spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy i położyłam walizkę w przedpokoju. Walter jeszcze spał więc mogłam spokojnie zjeść śniadanie no i się wyszykować. Gdy już się pomalowałam, ubrałam i zjadłam śniadanie to przeglądałam różne portale w internecie. Nagle z tego wszystkiego zaczął mnie brzuch boleć. Nigdy wcześniej nie leciałam samolotem. Zawsze się bałam. Nawet w szkole rezygnowałam z, niektórych wycieczek tylko dlatego, że miałam lecieć samolotem. To pewnie przez te wszystkie filmy o katastrofach lotniczych. A co jeżeli my będziemy ofiarami takiej katastrofy? Nawet nie mogę tak myśleć. Ręce zaczęły mi drżeć na samą myśl, że mogę zginąć. Przecież jak ja zginę to Walter będzie się wychowywał bez rodziców. Walter ma ojca ale mój były w ogóle się nim nie interesuję. Już nawet nie wspomnę o tym, że nie zająłby się Walterem gdyby coś mi się stało.

Gdzieś około 7 obudził się Walter. Odłożyłam laptopa i zrobiłam synkowi śniadanie. 

- Co będziesz dzisiaj robił?- Zapytałam podając Walterowi płatki

- Sam nie wiem. Może pójdę to Mike- odpowiedział chłopiec 

- Do tego co mieszka obok nas? 

- Tak. Tata Mike obiecał, ze pogra z nami w baseball

- To fajnie. Pewnie nie będziesz się nudził, co?

- Pewnie nie- spojrzałam na Waltera smutnym wzrokiem. Chciałabym go widzieć na podwórku grającego w baseball ale z jego ojcem. To jego tata powinien mu to obiecać, a nie ojciec jego kolegi. Zrobiło mi się żal Waltera, że wychowuję się bez ojca. Wiem, że Walter pragnie tego kontaktu z ojcem ale nigdy mi o tym nie mówił. Może dlatego aby mnie nie denerwować?- A ty co będziesz robić? 

- Będę czesać Zayna i jego kolegów z zespoły

- Też nie będziesz się nudzić

- Pewnie nie 

- Będziesz dzwonić do mnie? 

- Oczywiście, że tak 

Po chwili zadzwonił dzwonek do drzwi. To byli moi rodzice. Mama została z Walterem w domu, a tata zawiózł mnie na lotnisko. Wzięłam z samochodu swoja walizkę, pożegnałam się i weszłam do budynku. Na lotnisku było było strasznie dużo ludzi. Przy stoisku czekali na mnie Cindy, Ben, Zayn i Josh. Podeszłam do nich i razem czekaliśmy na Tima i Dana. Po kilku minutach chłopaki dotarli. Gdy wszyscy byli. Lecieliśmy prywatnym samolotem. W środku samolotu było na prawdę ładnie. Przez chwile zapomniałam, że boję się latać. Usiadłam na samym końcu przy oknie. Zayn, Josh, Tim i Dan usiedli razem przy stoliku. Cindy siedziała razem z Benem. Przez 5 minut lotu cała się trzęsłam. Musiałam wziąć tabletki na uspokojenie. Gdy już się uspokoiłam to patrzałam przez okno. Widoki były prześliczne. Jeszcze lepsze niż na jakiejkolwiek fotografii. To było nie do opisania. Nagle okob mnie usiadł Zayn. 

- Jak się czujesz?- spytał chłopak 

- Dobrze 

- Pierwszy raz lecisz? 

- Taa... 

- Boisz się latać?

- Zawsze się bałam latać ale jest ok 

- Na pewno? 

- Tak. Wzięłam tabletki na uspokojenie i jest wszystko w porządku 

- Leciałem tym samolotem setki razy. Przed każdym wylotem pilot sprawdza czy wszystko jest w porządku z samolotem i czy jest paliwo. Jest wszystko dobrze więc nic nam się nie stanie

- Mam nadzieję

- Spróbuj zasnąć. Nie będziesz wtedy myśleć o locie

- Spróbuję 

- Nie będę ci już przeszkadzał- Zayn uśmiechnął się i wrócił do chłopaków 

Zayn jest na prawdę miły. Nie sądziłam, że on podejdzie do mnie po to aby zapytać czy wszystko w porządku. Miałam straszne wyrzuty sumienia bo ukrywałam przed nim fakt, że mam dziecko. Czułam się z tym okropnie. Nie powinnam go tak oszukiwać. Powinien o tym wiedzieć. Teraz nawet chyba nie jest zbyt dobry moment aby mu o tym mówić. Porozmawiam z nim wtedy kiedy wylądujemy. 

Lot samolotem trwał 2 godziny. W międzyczasie zdążyłam się zdrzemnąć. Po wyjściu z lotniska wsiedliśmy do jakiegoś czarnego samochodu i pojechaliśmy do hotelu. Gdy każdy dostał klucze do pokoi to w końcu mogłam się położyć na wygodnym łóżku. Ta podróż była męcząca. Może i w samolocie spałam ale i tak to było męczące. Zayn miał pokój z Benem; Tim, Dan i Josh mieli razem pokój, a ja miałam pokój z Cindy. Gdy ja leżałam na łóżku to Cindy rozglądała się po pokoju. Pokój był na prawdę śliczny. Kiedy Cindy obejrzałam pokój to usiadła na łóżku obok mnie. 

- Jak minęła ci podróż?- spytała Cindy 

- Nawet dobrze. A tobie? 

- Dobrze 

- Nie chciałaś mieć pokoju z Benem? 

- Wole mieć pokój z tobą. Po co miałabyś być sama w pokoju skoro masz mnie? Ben sobie poradził

- Serio wolisz mieć ze mną pokój niż z własnym chłopakiem?

- No tak. Z Benem nie poplotkuję tak jak z tobą 

- No w sumie to nie 

- No właśnie. Benowi to jest nawet na rękę bo nie będzie musiał słuchać mojego gadania o butach- Cindy się zaśmiała 

Od razu wiedziałam, że spędzę świetnie czas z Cindy. Nadawałyśmy na tych samych falach.

Po krótkiej rozmowie z Cindy poszłyśmy razem do pobliskiego centrum handlowego. Nie było nas przez kilka godzin. Chłopaki w tym czasie robili sobie mini próbę w pokoju Zayna. Gdy wróciłyśmy z zakupów to trochę odpoczęłyśmy a potem chłopaki wyciągnęli nas do klubu. Siedzieliśmy przy jednym dużym stoliku rozmawiając i śmiejąc się. Chłopaki pili whiskey a ja z Cindy drinki. Czułam się jakbyśmy znali się od zawsze. Na początku czułam się skrępowana ale potem wyluzowałam się. Trochę się bałam, że chłopaki rano będą się źle czuli ale muszą dobrze się czuć bo następnego dnia maja koncert. Do hotelu wróciliśmy o 3 nad ranem. Szybko przebrałam się w pidżamę i położyłam się spać. 

Cause I Love You // Zayn MalikOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz