Rozejrzałam się wokół siebie, ale nie zobaczyłam nic prócz otaczających mnie drzew. Wciągnęłam głęboko powietrze, wdychając zapach lasu i jeszcze raz rozglądnęłam się. Poczułam na sobie czyjś wzrok i zadygotałam. Potarłam dłońmi ramiona wystraszona i zorientowałam się, że jestem ubrana jedynie w koszulkę, która sięgała mi do połowy ud, a na nogach mam moje ulubione, zniszczone trapery. Co ja tu u licha robiłam?
Nie zdołałam pomyśleć ani chwili dłużej, gdyż z zarośli wyłoniła się ciemna postać. Bez wątpienia chłopak. Był wysoki i bardzo dobrze zbudowany. Poruszał się niemal bezszelestnie. Nie widziałam jego twarzy, ponieważ zasłaniała ją czarna kominiarka, a na głowie znajdował się kaptur od krwistoczerwonej bluzy. Ręce miał wciśnięte w kieszenie dżinsów, a wzrok utkwiony we mnie. Szedł w moją stronę. Odruchowo zaczęłam się cofać w miarę, jak nieznajomy zbliżał się. W końcu poczułam za sobą pień drzewa. Nie mogłam dalej iść w tył. Oparłam się o korę i zaczęłam szybko oddychać. Byłam bardzo zdenerwowana, a także okropnie się bałam owego chłopaka. Było w nim coś przerażającego.
W końcu nieznajomy podszedł tak blisko, iż nasze twarze dzielił centymetry. Jego oddech był miarowy. Miał nieskazitelnie czyste, przeszywające, czarne oczy. Wzdrygnęłam się.
- Czego się boisz? - zapytał. Jego głos był głęboki, aksamitny... Oplótł mnie. Wstrzymałam się z odpowiedzią.
- Hm... Ciebie. - mówiąc to zadrżałam. Jego spojrzenie przewierciło mnie na wylot.
- Mnie? - wydawał się rozbawiony moją rekacją. Nagle otrzeźwiałam. No przepraszam bardzo, nikt nie będzie ze mnie kpił.
- No to chyba logiczne. Jestem w lesie, prawie nago, a przede mną stoi jakiś palant, który jest wariatem i najpewniej chce mnie zabić. Nie, w ogóle nie mam powodu do strachu. - prychnęłam. Sama zdziwiłam się tak śmiałą wypowiedzią. Nigdy nie byłam jakoś super pewna siebie.
- No proszę, proszę. - zaśmiał się, co mnie jeszcze bardziej wkurzyło. - Właśnie widzę jak się boisz, pyskując mi. - żachnął się. Zastanawiałam się nad tym, czy on chce mnie w końcu wykończyć czy nie. Nie podobała mi się gierka, w którą ze mną pogrywał.
- Dobra, zabijesz mnie czy nie? - strzeliłam prosto z mostu, co wywołało szaleńczy śmiech chłopaka. Odsunał się ode mnie na parę metrów i nie mógł się uspokoić.
- Czemu... Czemu sądzisz, że chcę cię zabić? - zapytał, gdy się uspokoił, chociaż jego ton nadal zdradzał rozbawienie.
- A po co tu jesteś? I stoisz w moim towarzystwie? - odpowiedział mi łobuzerskim uśmiechem.
- Może dlatego, że nigdy nie potrafię minąć obojętnie dziewczyny, która stoi sama, jest bezbronna, śliczna i prawie naga. - rzekł zawadiacko. Prychnęłam z pogardą. Śliczna? Że niby on mówił o mnie? I no oczywiście, że stałam w samej koszulce, ale to nie była moja wina. Ja nawet nie miałam pojęcia co tu robię.
- Jesteś żałosny. - powiedziałam. Niespodziewanie nieznajomy zdjął kominiarkę i kaptur. Moim oczom ukazała się najpiękniejsza twarz na świecie. Jego skóra miała blady odcień, czarne oczy świdrowały mnie, a pełne usta ułożyły się w łobuzerski uśmiech. Miodowe włosy były słodko rozczochrane, co dodawało mu uroku.
Podszedł do mnie i oparł się dłońmi o pień, tuż nad moją głową. Przełknęłam głośno ślinę.
- Nie jestem żałosny. - odparł ucieszony. Patrzyłam obecnie na jego usta i przełknęłam głośno ślinę.
- Je... Jesteś. - wyjąkałam. Nim zdążyłam się zorientować co się dzieję, chłopak mnie pocałował. Jego miękkie wargi wywołały dreszcze. Powoli zaczynałam zatapiać się w pocałunku, kiedy mój rozum zaczął się bardzo głośno odzywać. Odepchnęłam go od siebie.
- Co ty odwalasz?! - krzyknęłam przerażona, tym co zaszło i tym, jak moje ciało zadziałało na jego.
- Dobrze całujesz. - skomentował z uznaniem, ciągle nachylając się nade mną. Jego oddech opatulał mnie jak szalik. Wciągnęłam głęboko powietrze.
- Jak już mówiłam... Jesteś żałosny. - wydukałam, ciągle oszołomiona jego bliskością. Ponownie się zaśmiał i poczułam jego usta na moich.
Zerwałam się na równe nogi i z miejsca zauważyłam, iż jestem w swoim pokoju. To wszystko to sen... To tylko zły sen. - powtarzałam sobie wstając i włączając lampkę nocną. Spojrzałam na zegarek. Dochodziła trzecia rano. Westchnęłam i przebrałam piżamę, która byla cała przesiąknięta potem. Po chwili rzuciłam się znowu na łóżko. Na szczęście to tylko mi się śniło... Szkoda, że już kolejną noc z rzędu.
YOU ARE READING
Milczenie
FanfictionLilka to szesnastoletnia dziewczyna z masą marzeń i niespełnionych pragnień. Jest inna od wszystkich, bardzo wartościowa i dobrze jej z tym. Ma swoje określone zasady, których nigdy nie łamie. Dlatego jest w szoku, kiedy nic nie znaczący dla niej ma...