Shoud've Known Your Love Was a Game

55 8 0
                                    

"Don't wanna know
What kind of dress you're wearing tonight
If he's holding onto you so tight
The way I did before
I overdosed
Should've known your love was a game"

Powiedziała, że powinniśmy zrobić sobie przerwę, poukładać wszystkie nasze sprawy. Że się wypalamy, oddalamy od siebie. Zawsze potrafiła nakreślić takie rzeczy poetycko, zamiast powiedzieć prosto z mostu, że już nie chce ze mną być. Następnego dnia nie spojrzała na mnie ani razu. Jakiś czas później raz uchwyciłem jej spojrzenie. Patrzyła na mnie z pogardą, jakbym to ja jej coś zrobił. Jakby moim pomysłem było danie sobie z nami spokój.

Tydzień później zaczęła chodzić wszędzie z tym chłopakiem, który uganiał się za nią jak szczeniak nawet wtedy, gdy byliśmy razem. Wtedy zrozumiałem, że rozstanie ze mną wykorzystała, żeby przygruchać sobie nowego chłopaka.

Stwierdziłem, że skoro tak szybko o nas zapomniała, nie jestem jej nic dłużny. Następnego dnia na oczach Halsey pocałowałem moją eks, Rebeckę. Tak naprawdę nigdy, nawet gdy chodziliśmy razem, nie widziałem w niej nic więcej. Chociaż była piękna. Niezaprzeczalnie.

Jednak za każdym razem, gdy byliśmy razem myślałem tylko o jej ustach. O jej spojrzeniu. O tym jak zawsze spotykaliśmy się, oglądaliśmy filmy i śmialiśmy razem. Ja i Halsey byliśmy dla siebie nie tylko dwójką zakochanych nastolatków. Byliśmy też najlepszymi przyjaciółmi. Nigdy nie chciałem nikogo innego. Ale nie miałem innego wyboru. To nie ja rzuciłem ten kamień pierwszy. I nie zamierzałem przegrywać.

Miesiąc później stoję przed sklepem z sukienkami. Stoję i czekam na Rebeckę, bo wieczorem ma odbyć się jakiś bal w szkole. Nie chciałem na niego iść, ale Rebecka się uparła. Zdaje się, że dla niej takie rzeczy mają większe znaczenie niż spędzanie czasu ze sobą.

Znowu rozmyślam o Halsey. O tym, jak będzie dzisiaj wyglądała. Jaką sukienkę wybierze. Chociaż myślenie o tym boli tak bardzo, bo za każdym razem w tych wizjach pojawia się jej nowy chłopak, który oplata jej szczupłą talię podczas tańca. Chciałbym uwolnić się od niej, od tych wspomnień tak szybko, jak ona to zrobiła. Jednak nie mogę.

Nic nie mogę poradzić na to, że wcale nie chcę teraz czekać na Rebeckę, tylko na Halsey.

I nagle widzę ją, wychodzącą ze sklepu i ściskającą wielką torbę z napisem marki w dłoni. Jest perfekcyjna. Jej ciemne włosy lśnią w słońcu, a jasna, zwiewna bluzka faluje przy każdym kroku dziewczyny. Chcę ukryć się gdzieś za sklepem i poczekać aż przejdzie, żeby uniknąć konfrontacji, ale chyba mój mózg rozbiega się myślami z moim głosem, bo po chwili słyszę siebie wypowiadającego jej imię.

Ona przystaje i patrzy na mnie. Podchodzi niepewnym krokiem, uśmiecha się lekko i staje naprzeciwko mnie. Jest zaskoczona moim zachowaniem, ale nie jest jedyna. Przez dobrą chwilę zastanawiam się co mnie napadło, żeby ją wołać i myślę nad tym co powiedzieć.

-Hej, David - mówi po chwili.

-Hej - przebieram nogami ze zdenerwowania - Więc... Jak tam?

-Dobrze. Idę dzisiaj na bal - unosi do góry torbę z sukienką, żeby potwierdzić swoje słowa.

-Z Troyem? - pytam, mając na myśli jej nowego chłopaka.

-Tak - mówi cicho - Czekasz na kogoś?

-Yhm... Na Rebeckę.

-Aha, jasne. To... Miłej zabawy - rzuca, po czym odwraca się i odchodzi.

Zostaję sam i gdy widzę, jak Halsey oddala się, prycham ze złością. Żadnego przepraszam, w ogóle nie wspomniała o nas. Powiedziała tylko głupie "Miłej zabawy". Odwracam się i kopię śmietnik stojący obok mnie.

Should've Known Your Love Was a Game || one shotOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz