Rozdział 12

1K 54 7
                                    

Fakt ten odrobinę mnie wystraszył, ale udawałam, że nic się nie stało. Z pozornym spokojem zapytałam Dom'a:

-Gdzie jest Will?

-Spokojnie, Brian jest z nim. Miał go przechwycić... Martwisz się o niego?-zapytał z dziwnym uśmieszkiem.

-Niee... Może trochę... Nie twój interes.-szybko zakończyłam rozmowę i cicho podeszłam do okna. Ani żywej duszy. Pewnie nas nie zauważyli. Nagle Toretto złapał mnie od tyłu i zabrał do samochodu. Wszystko działo się w mgnieniu oka. Zdążyłam tylko zapytać:

-Co się dzieje?!

-Potrzebują pomocy.-odparł krótko i dosłownie wrzucił mnie do mojego pojazdu. Odpaliłam silnik i ruszyłam z kopyta tuż za towarzyszem. Po nie całej minucie byliśmy już na głównej ulicy. Jechałam jak najszybciej. Brązowooki ciągle przyspieszał. Kiedy spojrzałam na licznik widniało tam 130 km/h. Nie przejęłam się tym zbytnio. Prowadziłam samochody, które nie raz pędziły po 200 km/h. Daleko przed nami, koło mostu zobaczyłam kilka niezłych bryk. Ktoś tam był. Zauważyłam błyski. Oznaczało to jedno. Strzelanina. Nie zwalniając wyjęłam ze schowka broń. Auto przede mną nagle się zatrzymało. Odruchowo wcisnęłam hamulec i skręciłam w bok. Zatrzymaliśmy się w niemal równej linii. Wyskoczyłam z pojazdu i schowałam się nieopodal. Nieoczekiwanie strzały ucichły. Wyjrzałam ze swojej kryjówki. Prawie na samym środku stał wuj Will'a. Jednak chłopaka nigdzie nie widziałam. Poczułam jak ktoś przykłada mi pistolet do pleców. Powoli odwróciłam się. Za mną stała osoba, którą podejrzewałam i zdradę. Neuner. Posłałam mu pytające spojrzenie. Odpowiedział mi tylko jednym słowem:

-Przepraszam.

Po wypowiedzeniu tego wyrazu gestem ręki kazał mi wstać i iść z nim. Powoli zrobiłam to wszystko. Podeszliśmy do Gerrard'a. Gdy byłam tuż obok niego zaśmiał się przerażająco i rzekł:

-Bardzo dobrze. Twój dług został spłacony, a teraz odejdź, albo giń.

-Chwila, a co z dziewczyną?

-O to się nie martw. Jak będzie grzeczna nic jej się nie stanie.

Nie będę tego ukrywać. Jego słowa nieco mnie przeraziły. Zwłaszcza jak wywarł nacisk na jeden z wyrazów ( podkreślony :) ). Stałam tam i wpatrywałam się w przestrzeń.
Jaki dług? Dlaczego nas zdradził? Co teraz ze mną będzie?
Te i wiele innych pytań kłębiło mi się w głowie. Nie wiedziałam co zrobić. Całkiem się wyłączyłam. Strach mnie sparaliżował. Wokół słyszałam tylko stłumione głosy, jakbym była pod wodą. Nogi się pode mną uginały.
Co robić? Atakować czy czekać na zbawienie?... Przynajmniej będę walczyć. Nie dam się tak łatwo.
W ułamku sekundy wróciłam do rzeczywistości. Niebieskowłosy negocjował coś z Hobbs'em. Ten najwyraźniej bał się o mnie. Chociaż w małym stopniu. W myślach zaczęłam odliczać sekundy.
10...9...8...7...6...5...4...3...2...1
Kursy samoobrony mogą się przydać. Teraz albo nigdy.
Szybkim i zwinnym ruchem wywinęłam się z silnego uścisku mężczyzny przy okazji pozbawiając go broni. Na jego twarzy malowało się zaskoczenie i złość. Wycelowałam pistolet w jego głowę. Podniósł ręce w geście poddania. Nagle tuż obok mnie przeleciała kulka. Skierowałam wzrok na dachy. Na każdym było dwóch snajperów. To raczej był strzał ostrzegawczy. Gdy mój niedoszły porywacz zauważył moją minę zaproponował:

-Puśćcie mnie wolno, a nikomu nic się nie stanie.

-Nie ma mo...

-Obiecujesz?-przerwałam Dom'owi. Nie chciałam, żeby ktoś zginął przeze mnie. Już raz tak było. Zostawiłam towarzysza broni, a kiedy wróciłam prawie nic z niego nie zostało. Był to dla mnie wielki szok. Na tyle, że już nie popełnię tego błędu.
Wszyscy patrzyli na mnie. Hobbs miał złość wymalowaną na twarzy. Jednak po chwili złagodniał. Gerrard pobiegł do czarnej terenówki, która właśnie podjechała. Nikt nawet nie drgnął. Samochód odjechał równie szybko jak przyjechał, paląc opony. Ponownie rzuciłam okiem na dachy. Już nikogo tam nie było. Bez słowa podeszłam do Mustang'a. Wsiadłam, odpaliłam silnik i ruszyłam przed siebie. Jechałam w dobrze znanym mi kierunku. Do domu.

____________________

"Drodzy nauczyciele,
Czy moglibyście odpuścić z testami chociaż na tydzień, bo teraz prawie nie mam czasu na pisanie? Dlaczego musicie się tak zgrywać, że zawsze cały miesiąc mamy testy i sprawdziany?
~Masza"

"Maszo,
No cóż. Niestety tak bywa, musicie się przyzwyczaić. Może kiedyś będzie lepiej. Jednak pamiętaj, że to my potem siedzimy i to sprawdzamy.
~Nauczyciele"

~Masza

F&F: Inna wersja MOCNA KOREKTAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz