dwadzieścia

420 29 0
                                    

LUKE

 Znalazłem ją. Siedziała skulona na ławce w parku. Jakim cudem przeszła taki kawał drogi? Naciągnąłem kaptur na głowę i przyspieszyłem kroku. Ta okolica nigdy nie była bezpieczna, szczególnie, o tak później porze.

- Rea, nie powinnaś wychodzić. - mruknąłem, kucając przed nią. Dziewczyna uniosła powoli głowę, a ja poczułam dziwny ucisk w żołądku na widok jej łez. - Nie płacz, proszę. - szepnąłem, dotykając dłonią jej policzka. Wzdrygnęła się. Zawsze to robiła, kiedy ktoś ją dotykał. Zmarszczyłem czoło. Czy ktoś, kiedyś ją skrzywdził?

- Jeżeli nie masz zamiaru być ze mną całkowicie szczerym, nie chcę z Tobą rozmawiać. - powiedziała cicho, odsuwając się ode mnie. Westchnąłem głęboko.

- Przepraszam, okej? - zacząłem, próbowałem zebrać myśli. Musiałem postawić sprawę jasno, nie miałem nawet pomysłu na kolejne kłamstwo lub ominięcie pewnych szczegółów. - To nie brat tamtej dziewczyny jest Twoim prześladowcą...

- Luke... 

- Poczekaj, chcę Ci powiedzieć... - podniosłem głowę, a przerażone spojrzenie Carter sprawiło, że od razu stanąłem na równe nogi, osłaniając ją swoim ciałem.

- Chcesz jej powiedzieć, kim jestem, Hemmings? - zacisnąłem pięści, na dźwięk jego głosu. - A może chcesz jej wyznać, jak przez Ciebie zginęła Ashley? - zaśmiał się ponuro, a ja poczułem, jak całe moje ciało się spina. - Och, Rea. To nie ja jestem tu zły, a Twój chłoptaś. 

- Czego Ty od niej chcesz? Dobrze wiesz, że ona nie ma ze mną nic wspólnego. - warknąłem, przysuwając się bliżej dziewczyny. Musiałem wiedzieć, że wciąż jest za mną.

- Wiem, że coś się między wami dzieje. Nie obchodzi mnie co. To pierwsza dziewczyna od roku, której pozwalasz na zbliżenie się do Ciebie, to mi wystarczy. Mogę w końcu się zemścić. 

- O co w tym wszystkim chodzi? - zapytała cicho Carter, przypominając Daniel'owi o swojej obecności. 

- Widzisz słońce, twój Luke przyczynił się do śmierci mojej dziewczyny. 

- Wiesz, że to nie prawda! Przecież niczego mu nie powiedziałem! - krzyknąłem, po czym nie wytrzymując rzuciłem się na niego z pięściami.

- Przez Ciebie nas znalazł! - syknął Daniel, a kiedy zdołał uwolnić jedną rękę, chwycił za coś srebrnego. 

- Luke, on ma nóż! - zdążyła krzyknąć Rea, ale było już za późno.

*

black coffee / l.h. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz