-Przepraszam!?-wykrzyknęłam odpychając od siebie chłopaka.
-Mała, nie spinaj się tak, to tylko jedno krótkie spojrzenie. A z resztą jeśli nie chcesz, żeby faceci gapili się na to,- wygestykulował coś rękoma.- to nie ubieraj tak seksownych ciuszków.- wyszczerzył się i puścił do mnie oczko.
- Odpuść, koleś. Na te prostackie teksty nikogo nie wyrwiesz.-odwróciłam się i poszłam w stronę kanapy gdzie siedział mój, już wstawiony, przyjaciel.
-Hej, jestem Alex.- przywitał się ze mną jeden z kumpli Ashtona.-To jest Kyle, -wskazał na chłopaka z burzą czarnych włosów, sterczących na wszystkie strony.-A to Sedric. - jego palec powędrował w kierunku bruneta, obciętego w stylu "na jeża".
-Cześć wam, Chloe.
- Może chcesz się czegoś napić?- Ten chłopak wydaje mi się zbyt uprzejmy.
-Ona nie pije.- powiedział Ash ciągnąc mnie za rękę tak abym wylądowała na jego kolanach.
-Emm.. Dzięki ale Ashton ma rację.- odpowiedziałam lekko zażenowana tą sytuacją. Przecież umiem mówić za siebie. Gdyby nie to, że muszę prowadzić, to wzięłabym kubek z wielką chęcią.
-Nie daj się prosić, kochanie.- powiedział Alex robiąc minę proszącego o coś szczeniaczka.
-Raczej nie powinnam, prowadzę.- wyciągnęłam kluczyki z kieszeni i pomachałam mu przed twarzą.
-W takim razie zamówię ci taksówkę. Kiedy tylko będziesz chciała.- Pusicil do mnie oczko.
- W takim razie czemu nie?.- wyrwałam kubek z ręki chłopaka i wypiłam zawartość za jednym razem.
-Widzisz Ash? Dziewczyna ma język w gębie.
-Może by go wykorzystać do czegoś innego ?- powiedziałam schodząc z kolan przyjaciela, a wchodząc na Alexa. W tym momencie nie kieruje mną alkohol tylko zwykła głupota. Wiem, że będę tego żałować, ale na chwilę obecną mam to głęboko w poważaniu. Zaczęłam całować chłopaka. Z początku, zdziwiony, nie oddał pocałunku, ale nareszcie się ogarnął i zażarcie wpił się w moje wargi. To ja byłam dominująca, nie on. Smakował wódką i dymem. Nasze języki toczyły walkę przez pare minut, dopóki w mojej głowie nie rozeszło się pogwizdywanie. Od Alexa oderwał mnie mój jakże wspaniały Ashton aka wybawca. Po prostu wziął mnie i przerzucił przez ramię jak jakiś worek od ziemniaków.
- Dokończymy później !- wykrzyknęłam w stronę, swoją drogą dość nieźle całującego, chłopaka. Nie miałam zamiaru tego powtarzać, ale co mi tam. Nie mogę narobić mu trochę nadziei ?
- Co to, kurwa, miało być ?!-wykrzyknął Ashton, stawiając mnie na kafelkach w łazience.
- Tak zwany pocałunek z języczkiem.- chłopak prychnął ta tę odpowiedź i jeszcze bardziej się wkurzył.
-To zdążyłem zauważyć! Ale dlaczego, Charlote?!-wykrzyknął. No to się porobiło. Jeśli Ash używa mojego pełnego imienia to znaczy, że ma niezły wkurw.- Chcesz żeby to się skończyło tak jak ostatnio ?
- Nie gadaj głupot, już nie mam czternastu lat !
- Tak wiem, ale martwię się o ciebie.- odparł, już nieco spokojniejszym głosem.
Gdy miałam czternaście lat, siedemnastoletni Ashton, zaprosił mnie na imprezę. Bez zastanowienia, od razu się zgodziłam. Bardzo, bardzo się cieszyłam na ten wypad. W końcu, jaka czternastolatka chodzi na imprezy? No chyba, że ma takiego super kuzyna jakim jest Ash.
-Ashton wychodzimy ? - stałam w drzwiach wejściowych już gotowa na "balowanie". Nigdy nie byłam na żadnej domówce. Boże, moje koleżanki pękną z zazdrości !