Chwilę zawahań (2014):
- Wiesz, że tego nienawidzę! - wykrzyczał młodszy, gdy tylko przekroczyliśmy próg wynajmowanego przez nas hotelu na trasę po Europie. Był to mały hotelik na zaledwie kilka dni w którym każdy członek zespołu miał osobne sypialnie. Na początku mieliśmy zamówić tylko cztery, zdając sobie sprawę, że za pewne ja i Hazza będziemy spać razem. Jako, iż wszyscy śledzą każdy nasz krok za pewne jakoś wyciągnęli by od personelu ilość naszych sypialni, więc woleliśmy nie ryzykować.
Gdy chłopak wrzasnął na mnie wszystkie twarze pozostałych zwróciły się w naszą stronę.
- Harry, wiesz, że musiałem to zrobić – upewniałem chłopaka przytrzymując jego nadgarstek. Młodszy szybko wyrwał rękę ode mnie i rzucił buty w kąt.
- Harry ... - zaczął Liam, najrozsądniejszy z nas wszystkich, ale nasz chłopczyk nie dał mu skończyć.
- Po prostu zostawcie mnie w spokoju, jasne?! - krzyknął odrobinę za głośno ponieważ Niall o mało co nie wywrócił trzymanego popcorn'u.
Zielonooki wszedł do swojej sypialni ostro zatrzaskując za sobą drzwi. Lekko zdegustowany zaistniałą sytuacją usiadłem na kanapie obok blondyna podkradając mu kilka kulek popcorn'u i opierając głowę na jego barku.
- Zły dzień, hę? - zapytał krzątający się w kuchni Liam. Pomiędzy kuchnią, a salonem nie było żadnej ściany. Jak mówiłem jest to hotel nie wysokich lotów.
- Jeszcze jak ... - przytaknąłem lustrując wzrokiem jakąś kreskówkę którą ogląda Niall.
- Czy chodzi o El? - zapytał po chwili ciszy blondyn zarzucając ramię na mój bark.
Sapnąłem z wykończenia i poprawiłem się na kanapie spoglądając na rozkojarzonego Irlandczyka.
- Tak. Nasze kłótnie zazwyczaj na niej się opierają – wydusiłem wypuszczając powietrze ze świstem.
Po chwili Liam dosiadł się do nas z miską wcześniej przygotowanych warzyw. Uważa, że jest gruby, a wcale tak nie jest. Po prostu ma inną budowę, ale i wielkie mięśnie. Przynajmniej nie jest jakimś chuchrem, które przy każdym kroku wygląda jakby kolana miały mu wyjść ze stawów. Poza tym, on nie jest tym najmniejszym. Choć nie mam o to kompleksów. Lubię być tym małym. W wysokości, ma się znaczyć.
Minęło jakieś pół godziny, a my wciąż siedzieliśmy na tych samych miejscach ze wzrokiem wgapionym na półokrągły telewizor. Leciał SpongeBob, a Niall go ubóstwia. Za każdym razem gdy wstaję rano słyszę tą durnowatą piosenkę płynącą z jego rozwartych warg. Tekst znam już na pamięć.
- Może powinieneś do niego pójść? - zaproponował Liam przeczesując karmelowe włosy i zajadając świeżego brokuła.
Zerknąłem na zegarek, po czym oddaliłem się w stronę drzwi młodszego.
Zapukałem kilkakrotnie ale nie usłyszałem żadnej odpowiedzi. Pociągnąłem za chłodną klamkę wystawiając głowę przez framugę:
- Harry, mogę wejść?
Zielonooki leżał zapłakany na łóżku ze wzrokiem wbitym w pobielały sufit. Ręce złożone miał na piesi, a nogi nie poradnie opadały na zaścielone łóżko. Podszedłem bliżej niego siadając na skrawku łóżka. Jego oczy były czerwone od łez, a policzki całe mokre. Nie mogłem na to patrzeć. Przybliżyłem się do niego siadając pomiędzy jego udami. Rękawem swojego swetra zacząłem jechać po jego policzkach. Zaczynając od dołu oka, a kończąc na ociekającym podbródku. Gdy wytarłem wszystkie łzy, a jego twarz była dostatecznie sucha, w przeciwieństwie do mojego swetra, położyłem głowę na jego piesi odgarniając wcześniej założone tam ręce młodszego. Jego wyraz twarzy nadal był kamienny i nie wzruszony. Nie nawiązywał ze mną żadnego kontaktu wzrokowego, choć obaj najbardziej tego pragnęliśmy. Gdy moja głowa znalazła się już na jednej z piersi bez problemu mogłem poczuć jego wolne bicie serca. Było bardzo mozolne i druzgocące jakby zaraz miało przestać pracować. Pocałowałem miejsce na jego koszulce gdzie wytatuowanego miał średniej wielkości motyla. Chciałem żeby w końcu wykonał jakikolwiek ruch abym poczuł się pewniejszy. Młodszy najwyraźniej czytał mi w myślach bo chwilę potem oplótł swoje ręce wokół moich pleców, przytulając mnie do siebie jeszcze bardziej, o ile to w ogóle było możliwe. Nie minęła nawet sekunda, a chłopak obdarowywał skroń mojej głowy pocałunkami, które były bardzo wolne i były jednymi z tych czulszych. Gdy chłopak schylał lekko głowę w przód aby zadać mi kolejny pocałunek w czoło wykorzystałem sytuację i szybko podwyższyłem głowę. Zamiast pocałować mnie skroń głowy, przybliżyłem się do niego tak aby nasze wargi się zetknęły. Chłopak na początku był zaskoczony moim zachowaniem ale później zaczynał oddawać moje pocałunki w nawilżone wargi. Zanim się obejrzałem siedziałem okrakiem na chłopaku, a moje nogi rozłożone były za jego udami. Zielonooki podpierał plecy ścianą, a moje ciało przywierało do niego z każdym coraz bardziej namiętnym pocałunkiem. Nie zdawałem sobie sprawy, kiedy moje biodra zaczęły kreślić kółka na jego kroczu. Nasze oddechy zlewały się w jedno i z trudem mogliśmy łapać powietrze podczas nachalnych pocałunków. Gdy zdarzyła się chwila przerwy pomiędzy nimi szybko łapaliśmy tlen, aby następnie zachłannie wbić się w wargi partnera. Na zmianę ciągnąłem jego wargę dolną, a górną wydając przy tym ciche jęki zadowolenia, na co chłopak wśliznął dwie ręce pod tył mojej koszulki natarczywie drapiąc moje plecy. Na pewno nazajutrz będę miał z tego wieczoru niezłe wspomnienia, szczególnie widząc odbijające się na mojej skórze paznokcie Hazzy.
Wplotłem ręce w jego loki odsuwając jego głowę do tyłu i tym samym, przerywając nasze wymienne pocałunki. Chłopak posłuchał się mnie i odchylił głowę dając mi pole do popisu na jego delikatnej skórze szyi. Zacząłem ssać wypukłe miejsca na jego szyi lekko je przygryzając i zostawiając po sobie ciemno czerwone malinki. Młodszy wsunął rękę w moje włosy, kierując moimi ruchami szczęki gdy zostawiałem kolejne ślady malinek na miejscach gdzie nie było jego bluzki. Chłopak sapał, a jego oddech stawał się coraz cięższy i nierównomierny. Chociaż miał na sobie dość większe dresy bez problemu mogłem poczuć jego erekcje obijającą się o moją, która stale rosła z każdym jękiem chłopaka. Gdy mocniej szarpał mnie za włosy pozwoliłem sobie na ciche pomruki i kontynuowałem pracę językiem, wargami i zębami. Moja ręka powędrowała pod materiał jego cienkiej bluzki zahaczając o wystające sutki i wydobywając tym kilka cichych westchnień zielonookiego.
Oddaliłem się od chłopaka rozłączając nasze ciała od siebie. Jedyny punkt, gdzie się łączyły były nasze nogi.
Hazza wydał ostry pomruk niezadowolenia i chciał mnie z powrotem do siebie przysunąć, na co ja tylko szarpnąłem jego koszulkę, dając mu wszystko jasno do zrozumienia. Ściągnął ją miotając na stos nierozpakowanych walizek i powoli zaczął zdejmować moją. Wsunął dwie ręce pod mój spocony sweter i wolnymi ruchami zaczął posuwać go ku górze. Gdy nasze spojrzenia w końcu się odnalazły uśmiechnęliśmy się do siebie po raz kolejny złączając nasze wargi w miękkim, beztroskim pocałunku. Po ich rozłączeniu zdałem sobie sprawę, że mój sweter już dawno leży na komodzie, a rękawy bezsilnie zwisają z niej.
Przejechałem małą dłonią po nagim torsie chłopaka zataczając kółka przy sutkach i linii V, która była bardzo wklęsła i z łatwością mógłbym w niej zatopić swoje ręce bez najmniejszego wysiłku. Przybliżyłem twarz do jego brzucha obrysowując znajdującego się tam wytatuowanego motyla. Następnie język przeniosłem na obojczyki, gdzie widniały dwie jaskółki. Pamiętam gdy Harry je tatuował. Mówił, że będą mu przypominać o nas. Gdy będziemy daleko, on zawsze będzie mnie miał przy sobie. Tak samo było z naszymi tatuażami. Na lewym ramieniu mam wytatuowany mały wyraz ''Oops'', a Harry ''Hi'', co zawsze będzie nam przypominało o naszym pierwszym spotkaniu.
W ogóle się do siebie nie odzywaliśmy ale czytaliśmy sobie w myślach. Potrzebowaliśmy siebie nawet jak byliśmy w oddzielnych pokojach. Chcieliśmy swojej bliskości.
Poczułem jak oboje pulsujemy w dolnych partiach ciała, więc czym prędzej zabrałem się do roboty.
Mocno zassałem jego sutki zagryzając je i napawając się dźwiękami i przekleństwami jakie wtedy wypuszczał chłopak z ust. Ciągle skomlał mi nad uchem różne świństwa i pochwały, ale jedno słowo które obijało mi się o uszy za każdym razem to ''Proszę''. Dobrze wiedziałem, że chłopak tego bardzo chcę, ale kto powiedział, że nie mogę się z nim podroczyć. Zlizywałem swoją drogę po jego torsie zahaczając o jego najbardziej wyczulone punkty. Jego ręce w akcie desperacji mocno zaciskały się na pościeli, a jego ciało wiło się pode mną ogarnięte pożądaniem. Gdy mój język dotarł do gumki od dresów rozchyliłem je i pociągnąłem na najwyższą odległość. Następnie puściłem gumkę, a materiał z plaśnięciem odbił się na ciele młodszego, przy czym wydał tylko dosyć głośne:
- Kurwa, Louis .....
- Ćśśś, Harry – powiedziałem całując go w rozchylone usta – Niall i Liam są w salonie. Bądź dla mnie cicho, a niczego nie pożałujesz.
Hazza szybko zamilkł nasuwając moją głowę na jego krocze. Sam przeciągle jęknąłem gdy poczułem ocierające się o siebie wzwody nad którymi nie mieliśmy żadnej kontroli. Chłopak patrzył na mnie wyczekująco cały oblany czerwienią. Jego końcówki włosów były już mokre i przylegały do płaskiej powierzchni czoła, a oczy były zamglone, ciemne i przepełnione rządzą. Chcąc mu ulżyć ściągnąłem zbędny materiał, jakim były jego spodnie i jednym ruchem rzuciłem je na podłogę. Przylizałem wargi widząc wielką wypukłość pod cieniutkim materiałem ciemnych bokserek. Rzuciłem krótkie spojrzenie wijącego się z przyjemności pode mną chłopakowi, po czym zassałem jego przyrodzenie przez materiał.

CZYTASZ
I Have Loved Him Since We Were 18 (But I Still Love Him)
FanficCzasami warto pogrążyć się w wspomnieniach i zapomnieć o Bożym świecie. Móc jeszcze raz przeżyć niezapomniane chwile w swojej głowie. Odnaleźć siebie w swoim umyśle. Cieszyć się bliskością drugiej osoby w swoich wyobrażeniach. Ale co będzie, gdy w k...