5

15.2K 887 89
                                    

- Wróciłam! - krzyknęłam, rzucając swoją torebkę na komodę stojącą w przedpokoju. Zamknęłam drzwi za Harry'm i weszłam wgłąb domu, aby poinformować moich rodziców o gościach.

- Cześć, kochanie. Chcesz tosta?

- Dziękuję. Mamo, tato, mamy gości. - do kuchni wszedł brunet ze swoim synem na rękach. Mały zeskoczył na ziemię i wesoło przywitał się z moimi staruszkami.

- Witam, Harry Styles.

- William Brown, a to moja żona - Sarah.

- Jest pan lekarzem naszej córeczki - Cindy.

- Och, kojarzę. Przepraszamy, że tak bez zapowiedzi, ale Emily...

- Nic się nie stało! Może kawy, herbaty?

- Ma pani soczek?

- Mam, kochanie. - mama wyjęła z lodówki kartonik soku jabłkowego. W wyznaczone miejsce wbiła słomkę, a następnie podała napój Teddy'emu. Zostawiłam ich na chwilę samych, aby znaleźć Andy'ego i Cindy.

- Emi! Tęskniłam za tobą!

- Cześć, maluchu. Gdzie Andy?

- Na ogródku. Gra w piłkę. Pomożesz mi narysować literki do szkoły?

- Jasne, zejdź na dół, a ja zaraz do ciebie przyjdę. - pokiwała główką i zaczęła się zbierać, zabierając książki oraz pisaki. Skierowałam się na ogród, gdzie faktycznie znalazłam mojego młodszego brata.

- Cześć, piłkarzu!

- Hej, Emi!

- Chodź, zapoznam cię z kimś.

- Ok. - szybko weszłam do środka, gdyż na dworze było strasznie zimno. Pomogłam małemu brunetowi zdjąć szalik, czapkę i kurtkę, a buty zdjął już sam. Pobiegł do dużego pokoju, w którym wszyscy się znajdowali.

- Teddy, to jest Andy. Andy, to jest Teddy.

- Hej. - brat pomachał synowi Styles'a, a ten to odwzajemnił. Uzgodnili, że pograją w grę planszową z firmy Lego i zniknęli na górze. Usiadłam przy stoliku razem z siostrą i obserwowałam jak sobie radziła z literkami oraz przeróżnymi szlaczkami. Na razie szło jej bardzo dobrze.

- Tutaj byliśmy w Hiszpanii. - przysłuchiwałam się jak mój tata wraz z mamą pokazywali i opowiadali zielonookiemu o naszych podróżach. W powietrzu roznosił się zapach kawy, którą pili, a śmiech Harry'ego przerwał panującą ciszę. - Emily nie miała pojęcia, że to była figura i starała się zwrócić na niego swoją uwagę.

Podeszłam do nich, przyglądając się fotografii.

- Tak, pamiętam to. Miałam cztery lata i próbowałam zwrócić na siebie uwagę wszystkich ludzi wokół mnie. Kiedy zorientowałam się, że ten kucharz cały czas tak stoi i nawet na mnie nie spojrzał, zaczęłam się wygłupiać.

- Chciała mu nawet ściągnąć spodnie.

- Jaki był jej zawód jak tego nie dokonała. - wszyscy się zaśmiali, a ja jedynie wystawiłam im język.

- Byłaś urocza.

- Teraz nie jestem? - zapytałam, unosząc brew do góry. Uśmiechnięty patrzył na mnie przez chwilę, a potem wrócił do oglądania zdjęć.

- Emi, pomóż!

- Emi biegnie! - ponownie usiadłam na krześle obok Cindy. Wygumkowałam szlaczek, który jej nie wyszedł i prowadząc jej rączkę, rysowałam razem z nią.

- Jestem kapitan Jack Sparrow, ar!

- A ja jestem Davy Jones! Broń się! - obaj chłopcy mieli kapelusze i sztuczne, plastikowe miecze. Uśmiechnęłam się, widząc ich udawaną bójkę. Wyglądali rozkosznie.

- Nie w kuchni, maluchy!

- Poddajesz się, kapitanie Sparrow?

- Kapitan Jack Sparrow nigdy się nie poddaje! - ostatecznie wygrał Teddy, który właśnie był tą przezabawną postacią w filmie.

- Jestem głodny.

- Ja też.

- Lunch będzie dopiero za godzinę.

- Godzinę? Mamo!

- Dobrze, dam wam kawałek ciasta.

- Super! - Andy podążył za mamą, natomiast Ted wskoczył mi na kolana, mocno się przytulając.

- Dziękuję, Emi. - szepnął i tyle go widzieli. Zniknął w kuchni, by najeść się porządnie ciasta.

Przesiedzieliśmy w fajnym gronie może z dwie godziny dopóki nie zadzwoniła Judy. Jej głos był dość głośny, więc każde z nas słyszało jej rozmowę z Harry'm. Po zakończeniu połączenia brunet zaczął się zbierać. Coś mi nie pasowało, a dokładniej to zachowanie jego żony. Na samym początku wydawała się sympatyczna, aczkolwiek teraz powoli zmieniałam zdanie.

- Przepraszamy, ale musimy iść.

- Tato, nie chcę!

- Proszę, Emily. To są pieniądze za wczoraj. Miłego dnia.

-Wzajemnie. - odebrałam od niego banknoty i zamknęłam drzwi, gdy opuścili nasz dom. W pewnym sensie wyglądał na zdenerwowanego, lecz raczej były to moje przypuszczenia. Po prostu nie marzył o kolejnej kłótni z Judy.

- Teddy to naprawdę uroczy chłopczyk.

- Hej!

- Oj, ty też jesteś uroczy, Andy.

∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆

Kocham xx

The Babysitter Of My Child || h.sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz