Niemożliwe.

16 5 2
                                    


    Natanowi chyba serio musiało na tym zależeć bo jego mina spoważniała - pomyślałam. Kiedy stałam i myślałam nad tym co właśnie powiedział wziął mnie za ręce i przyciągnął do siebie. Upadłam na jego kolano. Spojrzałam w jego oczy, byłam kompletnie zdezorientowana. Po głowie krążyły mi najróżniejsze myśli... Cały czas w głębi duszy mówiłam sobie, że chce żeby mnie pocałował ale w głowie zaprzeczałam temu. Położył swoją dużą i ciepłą dłoń na mojej głowie oraz zaczął po niej głaskać. Poczułam się jak największy skarb... Żaden chłopak nie traktował mnie w taki sposób. Każdy z poprzednich bez rozmowy po prostu podchodził i pytał czy chce z nim być... Śmieszne. W taki sposób nie da się zdobyć miłości. Zamknęłam oczy. Chyba zasnęłam bo nie wiedziałam co się ze mną dzieje. 

   Obudziłam się w tym samym miejscu na rękach wysokiego bruneta. Ucieszyłam się, że po przebudzeniu widzę akurat jego. Przez jakieś 2 minuty dalej leżałam wtulona w niego nie myśląc o niczym innym jak tylko o nim. Kiedy wróciłam do rzeczywistości uświadomiłam sobie, że przerwa już dawno minęła, a ja powinnam być na lekcji.

- Natan musimy iść na lekcje! - krzyknęłam i próbowałam wyskoczyć z jego uścisku. 

- Spokojnie... Przespałaś wszystkie lekcje - zaśmiał się nie pozwalając mi na ucieczkę.

- J-jak to? - miałam ochotę płakać.. Przecież nikt nigdy mi tego nie usprawiedliwi... Nie będę mogła być przewodniczącą! 

- Nie panikuj. Byłem powiedzieć nauczycielom, że się źle poczułaś i musisz odpocząć. - uśmiechnął się. Jak to był... Sam?

- Czemu mnie nie obudziłeś.. - szepnęłam. Nie odpowiedział. Nie miałam zamiaru odpytywać go. 

- Przepraszam. Nie wiedziałem czy skłamać czy powiedzieć prawdę. - puścił oczko. - Podobało mi się to co mówiłaś przez sen i jakoś tak... Nie potrafiłem. - zaśmiał się.

- Co mówiłam? - spojrzałam na niego. Mam nadzieje, że nic głupiego...

- "Nie opuszczaj mnie, potrzebuję ciebie..." - odparł. Sama nie wiedziałam co odpowiedzieć. 

- Mogę usiąść? - spytałam cicho. 

- Jasne. Ale tu. - wskazał na miejsce tuż obok siebie. Zeszłam z jego rąk i kolan oraz usiadłam na miejscu, które wskazał. Chwycił mnie w talii i popchnął do siebie nie puszczając. - Jestem od dziś Twoim ochroniarzem. Będę Ciebie pilnować przez cały czas. Jesteś moim skarbem. - oznajmił. Spojrzałam mu w oczy. Przybliżył się do mnie. Nasze usta prawie się ze sobą stykały... Jeżeli by mnie teraz pocałował prawdopodobnie byłabym najszczęśliwsza na świecie...

Pozory mylą.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz