Rozdział 48 - Zazdrosny ?

324 40 9
                                    

*Per. Kenay *

Obudziłem się w lodowatym miejscu. Mrok otaczał cały obraz moich oczu. Jestem głody i spragniony. Czułem jak ktoś mnie ciągnie za nogi. Widzę zamazaną czarną postać, która się odwróciła, gdy mnie zobaczyła, że oprzytomniałem. Wzięła do ręki gruby konar i cisnęła w moją głowę. Ciemność ponownie wróciła przed me oczy.

* Per Dagur *

Żałowałem. Tak. Naprawdę żałowałem swoich czynów i chciałem to naprawić. Oderwałem się od dziewczyny. Eris zauważyła chłopaka stojącego za drzewem.

- Kto to? - szepnęła do mnie.

- Jakiś gówniarz.... Cały czas się za mną wlecze. - powiedziałem patrząc się w stronę chłopaka. Był bardzo wystraszony. Dziewczyna powoli zbliżyła się do drzewa.

- Wyjdź stamtąd! - zakrzyczałem zirytowany.

Eris kucnęła koło trzęsącego się chłopaka i sztyletem odgarnęła mu blond włosy z jego czoła, by mogła zobaczyć jego całą twarz. 

- Kim jesteś? - zapytała, jak do małego dziecka. Chłopak zaczął się jeszcze bardziej trząść.

- On Cię widział. Musimy go usunąć, bo komuś powie, że tu jesteś. - powiedziałem, podchodząc szybkim krokiem do Eris.

- Nie powiem. - wydukał cały roztrzęsiony.

Eris zaczęła delikatnie jeździć sztyletem po jego wystraszonej twarzy.

- Jak mnie znalazłeś ? - zapytała z jadem w głosie.

- Ten chłopak mnie poprosił.... A ja mam patrona wilka.. - zaczął się jąkać, a jego pot kapał z jego czoła.

Patrzyłem się na to wszystko z rozbawieniem.

-  No nic - Eris podniosła sztylet i już się chciała zamachnąć.

- Ja się wam przydam ! - zakrzyczał, chłopak kryjąc  twarz w swoich dłoniach.

- A już się ekscytowałem - pomyślałem w duchu rozczarowany, że zobaczę tu godne widowisko.

Dziewczyna chwile pomyślała.

- Jak faktycznie umiesz wytropić człowieka... - schowała sztylet na swój pas.

Posłałem Eris rozczarowane spojrzenie i oparłem się o drzewo.

- Dobra. Możesz iść. - powiedziała.

Chłopak popatrzył już bardziej spokojnym wzrokiem na nas.

- Jak w ogóle masz na imię? - zapytała chłopaka, kierując się do dużego drzewa na, którym wcześniej siedziała.

- Idiota. - powiedziałem pod nosem.

- Nie. - popatrzył się w moją stronę ze ściśniętymi oczami w półksiężyce. Mam na imię Armus - powiedział idąc za dziewczyną.

Eris weszła na najwyższą gałąź na drzewie i się rozglądnęła. Była kilkanaście metrów nad ziemią. Po chwili zeszła i zwróciła się do chłopaka.

- Mojego imienia już Ci chyba nie muszę mówić - powiedziała z lekkim uśmiechem, który szybko znikł.

- Zawsze chciałem Cię poznać. Jesteś żywą legendą - powiedział patrząc się na dziewczynę jak w święty obraz.

- Haha dzięki - powiedziała.

- Dooobra koniec tego! Wyruszamy czy nie ? - powiedziałem popychając chłopaka, by przerwać jakże interesującą rozmowę. ( wyczuj ten sarkazm ).

Czarna Krew  - Inny  TOM I   ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz