Od dzisiejszego poranka ciągle chodzę zamyślona. W nocy udało mi się zmrużyć oczy jedynie na chwilę, a wszystko to dlatego, że ciągle uciekałam myślami do wczorajszego dnia i Zayna, który potrafił oddać mi swoją kurtkę bez wahania, tym samym narażając się na przeziębienie. Kto by pomyślał, że półtora miesiąca temu, Zayn i ja tak zażarcie darliśmy ze sobą koty?
Cóż, Malik nadal posiadał talent do sztampowego prowokowania mnie do złoszczenia się, jednak nie miałam takiej ochoty uduszenia go, jaka towarzyszyła mi za pierwszym razem, gdy się spotkaliśmy.
I ta wczorajsza próba pocałowania mnie... Tak, to była ewidentna próba pocałowania mnie, bo po jaką cholerę miałby zbliżać swoje usta do mnie w innym celu?
Przyłożyłam sobie do twarzy poduszkę, by stłumić krzyk, który wyrwał się z moich ust. Byłam zamotana, a do tego nie wiedziałam już jak przy nim reagować.
Pukanie do drzwi przywróciło mnie na ziemię. Zmarszczyłam brwi i mozolnie podreptałam do drzwi.
Oby to nie był Zayn, oby to nie był pieprzony Zayn...
Otwarłam na oścież drewnianą powłokę, a przede mną stał Gavin z szeroko rozpostartym uśmiechem na jego twarzy. Jego brodę okraszał lekki zarost; miał na sobie męski płaszcz, do którego kieszeni schował ręce odziane w rękawiczki.
-Gavin.- uśmiechnęłam się i przytuliłam go na powitanie. Byłam pozytywnie zaskoczona jego wizytą,w końcu długo się nie widzieliśmy.- Co ty tutaj robisz?
-Przyszedłem odwiedzić moją ulubioną przyjaciółkę.- wyszczerzył się i odsunął.- Po za tym masz zepsuty dzwonek.- oświadczył wskazując na włącznik.
-Cholera, kompletnie zapomniałam, żeby go naprawić.- przygryzłam dolną wargę.- Wchodź, tylko pamiętaj by ściągnąć buty, bo nie mieszkam na bagnie żebyś mi do domu błoto wnosił.- rzuciłam, tym samym przepuszczając go do środka.
-Jak ja się stęskniłem za twoimi sucharami.- przekomarzał się.
-To dobrze, bo tylko to jestem w stanie ci zaoferować jako poczęstunek.- wyszczerzyłam się do niego, po czym skierowałam się do kuchni.
-Wszystko jedne, bylebyś mi dała coś do żarcia.- odparł, po czym usadowił się na krześle.- Wiesz, nadal czuję się tu jak u siebie.- powiedział lokując stopy na moim stole, co przyjęłam z wykręceniem oczami.
-Nie tylko ty.- burknęłam wyciągając z dolnej szafki z przekąskami jakieś krakersy cebulowe, po czym wysypałam je niedbale na tacy.- Kayla też lubi swoimi stopami obrzydzać mi jedzenie na tym stole.
Blondyn skrzywił się na wzmiankę o mojej przyjaciółce, jednak nie zmusił się do usunięcia swoich nóg z mojego meblu.
-Musisz mi o niej mówić?
-Pamiętaj, ze to moja przyjaciółka.- ostrzegłam go w razie czego, jakby zamierzał zaraz zacząć ją obrażać przy użyciu epitetów.
-Ale ja jej tak nie lubię.- jęknął z żałością.
-I vice versa.- bąknęłam nastawiając wodę w czajniku, żeby zrobić kawę.- W ogóle jak tam w pracy? Mildred jeszcze cię nie wykopała?
-Cóż, odkąd ciebie nie ma, w kawiarni panuje lepszy porządek.- oświadczył ze złośliwym uśmiechem.- Nic dziwnego, że Mildred tak cię trzymała na dystans Śmierdziuszku Pamberly.
Zrobiłam urażoną minę, po czym rzuciłam w niego mandarynką, która trafiła go centralnie w ucho.
-Jak zwykle pokojowo nastawiona do świata.- burknął i potarł zaczerwienione ucho.
-Do twarzy ci z czerwonym uchem, Person.- wytknęłam mu język. Odwróciłam się do niego plecami i zaczęłam przesypywać po jednej kopiastej łyżeczce kawy do dwóch kubków.
-Bardzo śmieszne.- na jego twarzy zagościł grymas.
Zaparzyłam nam kawę i postawiłam parujące napoje na stoliku, wcześniej każąc chłopakowi ściągnąć śmierdzące stopy z drewnianej powierzchni. Sięgnęłam jeszcze po mleko z lodówki, bo Gavin nigdy nie pije samej czarnej.
-Udało ci się coś znaleźć?- spytał zalewając swoją kawę.
Pokręciłam przecząco głową, dolewając do gorącej kawy zimnej wody, by się nie poparzyć przy piciu jej. Należałam do tej grupy osób, która degustowała w mocnej, czarnej kawie, bo od zawsze uważałam, że jest wystarczająco dobra bez żadnych dodatków.
-Będę musiała wziąć pożyczkę na spłatę czynszu, bo nie ma mowy żebym zdążyła zarobić odpowiednio wysoką sumę.- mruknęłam upijając łyk kawy.
-Jakie to szczęście, że na jedzenie zawsze masz pieniądze.- zwinął z tacy krakersa i w całości wsunął go do buzi.
Wywróciłam oczami na jego cięty komentarz.
-Mam do ciebie pytanie.- rzucił niepewnie.
-Wal śmiało.- odparłam również sięgając po krakersa.
-Robisz coś w ten piątek?- zapytał, a jego palce wystukujące nerwowy rytm na moim stole, dały mi jasno do zrozumienia, że się stresował inicjacją tego tematu.
-Um... raczej nie.- odparłam analizując wszystko. Mama Zayna wyjeżdża w czwartek, więc nie będę miała co liczyć na jakieś niespodziewane propozycje na wspólne wyjścia.
-A dałabyś się zaprosić na małą kolację?- zaoferował z poważnym wyrazem twarzy.
Na początku myślałam, że się zgrywa, jednak nie dopatrzyłam się u niego ani krzty rozbawienia. Spuściłam głowę na swoje dłonie obejmujące kolorowy kubek w paski. Czy to jest bezpośrednie zaproszenie na randkę?
-Jasne.- wzruszyłam ramionami i uśmiechnęłam się subtelnie.
-Woah, to zajebiście.- zaszczebiotał i po chwili zmaterializował się obok mnie, by dać mi lekkiego buziaka w policzek, który miał być formą skromnych podziękowań.
Dlaczego czułam się winna, że przyjęłam buziaka od Gavina? I dlaczego wniosło mi się na myśl, że wolałabym jakby Zayn to zrobił?
-Radzę ubrać coś ładnego, bo to elegancka restauracja.- obwieścił blondyn.
-Dla ciebie przyjdę w dresach, sandałach i grubych skarpetach.- zapewniłam go z rozbawieniem.
-Będę przygotowany na to, żeby wyrzucić cię ze znajomych na facebooku jak to zrobisz.
Podziękujcie Strawberry_cake, że rozdział dodaję teraz, bo inaczej dostalibyście go pod wieczór XDXD
wgl, kto tak jak ja turla się po tłustym czwartku? xD
CZYTASZ
mature♨ z.m. ✅
FanfictionLena irytuje Zayna, Zayn irytuje Lenę - Oboje są sąsiadami, którzy robią pranie w tym samym miejscu