Mój ojciec zawsze powtarzał, że cierpienie było częścią naszego życia, było oznaką, że żyjemy, funkcjonujemy w tym świecie. Płacz wyrażał nasze emocje, rozładowywaliśmy to co kryło się głęboko w nas, dawaliśmy upust wszystkim uczuciom. Zawsze myślałam, że to nie oznaczało słabości, tylko pokazywało, że nie byliśmy jedynie robotami. Do czasu... gdy ból stał się moją monotonnością, czymś co było ze mną prawie na każdym kroku. Moje życie, zazwyczaj spokojne, bezproblemowe, zaczęło zmieniać się w pełne oszust, nienawiści, cierpienia, które łamało serce na małe kawałeczki.
W czasie, gdy stałam twarzą w twarz z osobą odpowiedzialną za moje nieszczęścia zrozumiałam, że byłam słaba, tak cholernie zmęczona całym otaczającym mnie światem. Smutek, zaczął zmieniać się w złość, która opanowywała całe moje ciało. Patrzyłam w jego oczy i czułam tylko i wyłącznie nienawiść. On nasycał się cierpieniem innych, mój płacz tylko dawał mu satysfakcję. Nie mogłam zrozumieć, jak ktoś mógł tak żyć, niszczyć powoli życie innych. Ten człowiek nie miał uczuć, był pozbawiony jakich kole wiek emocji.
Patrzyłam na niego z pogardą, odrazą widoczną na pierwszy rzut oka. Natomiast Ashton i Niall spojrzeli na mnie ewidentnie zdziwieni przez wypowiedziane wcześniej słowa. Mój oddech przyspieszył, a szczęka została mocno zaciśnięta. Zrobiłam krok do przodu, a chłopak pozbawiony uczuć spojrzał na mnie wyczekująco, jednocześnie unosząc brwi ku górze. Bez chwili zastanowienia rzuciłam się na niego z pięściami. Zaczęłam z całych sił uderzać w jego klatkę piersiową.
- Kretyn! – krzyknęłam.
Niall chwycił moje nadgarstki i mocno zacisnął na nich swoje dłonie. Jego paznokcie wbiły się w moją skórę. Twarz chłopaka przybrała odcieniu intensywnej czerwieni.
- Nigdy. Więcej. Tego. Nie. Rób. – wypowiedział wolno każde słowo.
Spojrzałam w jego oczy, które były prawie czarne. Blondyn odepchnął mnie jednocześnie puszczając moje nadgarstki.
- Mam nadzieję, że to jasne. Teraz znikaj z moich oczu zanim stracę cierpliwość – warknął w moją stronę i splunął ślinę.
- Masz rację Niall, nigdy więcej tego nie zrobię – powiedziałam najbardziej sarkastycznie jak tylko mogłam.
Ponownie zbliżyłam się do chłopaka, który przyglądał mi się z pogardą. Chwyciłam dłońmi jego ramiona, a on spojrzał na mnie jakby uważał, że postradałam zmysły. Nigdy go chyba nie zrozumiem, przecież to on niszczył mi życie, a czasami zachowywał się jakby było na odwrót.
- Od razu powinnam przejść do tego – warknęłam.
Uniosłam kolano i z całej siły uderzyłam nim prosto w jego nad przyrodzenie. Chłopak natychmiast opadł na ziemie i złapał się za obolałe miejsce.
- Suka – wyszeptał.
Ostatni raz obdarowałam go srogim spojrzeniem i odwróciłam się, aby odejść. Zrobiłam kilka kroków jednak ktoś mnie zatrzymał. Poczułam dłoń na moim ramieniu i przeniosłam wzrok na osobę.
- Stella, poczekaj – powiedział Ashton i posłał mi troskliwe spojrzenie.
- Puść mnie! – krzyknęłam.
Zaczęłam biec przed siebie, nie zwracałam uwagi na nic. Mijałam ludzi, którzy patrzeli na mnie jak na wariatkę. Kilka razy potknęłam się o własne nogi i omal nie upadłam prosto na kolana.
Zachowałam się źle w stosunku do Ashton'a, który tylko chciał mi pomóc. Przez całą tą sytuację nie miałam siły na rozmowę z nim. Czułam, że jeśli zostałabym tam chociaż chwilę dłużej to ponownie rozpłakałabym się na ich oczach.
CZYTASZ
They stole my heart || n.h / z.m
FanficStella dotychczas była zwyczajną nastolatką. Jej życie było monotonne, ale wypełnione spokojem, brakiem problemów. Do niedawna miała słabość do popularnego chłopaka - Niall'a, który nie miał pojęcia o jej istnieniu... Do pewnego dnia,gdy znalazła s...