Rozdział 51

364 18 2
                                    

Powiedział i odszedł.

Przerażony nie mogłem nic a nic powiedzieć, ale podszedłem do reszty osób i im wszystko powiedziałem.
Wszyscy byliśmy w szoku. A to wszystko przez Kacpra! Przez niego gdyby on nie zabił Darii oby dwie by żyły!

W domu (dwa dni później):
Dopiero teraz dotarło do mnie co sie stało: MOJA dziewczyna NIE żyje! Popełniła samobójstwo! Oczywiście wspiera mnie rodzina postanowiłem na kilka dni jechać do Ostrowca. W Warszawie są ze mną znajomi...

Pół roku później:
W Warszawie jestem od jakiś pięciu miesięcy.
Od jakiegoś miesiąca pisze z taką jedną dziewczyną nie jest jakąś psycho-fanką. W sumie nigdy jej nie widziałem a już mam do niej zaufanie. Wyżaliłem jej sie ona doskonale mnie rozumie i kiedyś była w podobnej sytuacji.

Właśnie dotarłem do miejsca którego bardzo nie lubie a konkretnie na cmentarz...
Przy grobie Sandry była też Ola, która widząc mnie się uśmiechnęła. Była godzina 22, więc nikogo oprócz mnie i dziewczyny nie było. Usiadłem na trawie obok przyjaciółki.
-Co tu robisz o tak późnej porze?- Zapytałem.
-Tęsknie za nią... I to bardzo... W sumie jak byłeś w Ostrowcu przychodziłam tu co dziennie o tej samej porze czyli o 22 i siedziałam niewiadomo do której. W domu nie ma co robić więc wynajęłam sobie hotel nidaleko...- Po policzku dziewczyny spłynęła łza, którą otarłem i przytuliłem Olę.
-Wracamy?- Zapytałem dziewczynę?
-Dobra- Powiedziała.
Wstałem z ziemii i podałem ręke znajomej aby wstała. Poszedłem odprowadzić Olę pod jej hotel po czym wróciłem do mojego domu. .
.
.
.
.
._____
Hai
Wiecie co? Siedze se kiedyś z moją ciocią, babcią, siostrą i mamą. I moja ciocia mówi co wydażyło się w Sylwestra:
Ciocia mojego taty miała pogrzeb 30 grudnia. Zmarła z powodu choroby.
31 był Sylwester wszyscy dobrze się bawili- Do czasu...
Około godziny 24 panowie (6 moich wujków) poszli na dwór w celu wypalenia fajerwerków. Panie (5 moich cioć oraz 1 kuzynka) zostały w domu. Śmiały się, rozmawiały. Gdy nagle moja ciocia krzyknęła. Wszystkie się zapytały co się stało. Ona nie mogąc nic z siebie wydusić wskazała palcem na taras. Na tarasie stała ciemna postać w kapeluszu. Jak przyszli wujowie i zapytali się o co chodzi, postaci nie było... Poszli za tem obkrążyć dom po postaci w kapeluszu ani śladu... Padały rozmaite opcje:
Że to mogło być odbiće jakiegoś z mężczyzn i tylko ubzdurały sobie że postać ma kapelusz.

Ciocia była dobrą osobą więc nawet jeżeli była to ona nikt z tamtąd nie powinien się bać.

↑Notka a propo śmierci↑

Do następnego!
Komentujcie i gwiazdkujcie!
Sory za orto a właściwie jej brak!
Znudziły mi się historie które ciągle biegną wesoło... dlatego napisałam coś odmiennego!

Uwierz W Marzenia//Kaiko FFOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz