Rozdział 4-"Jesteś odpowiedzialny za to, co spieprzyłeś"

673 34 5
                                    

Każdy z nas dobrze wie,co robi i jak dalej będzie toczyć się sprawy na które mamy wpływ. No właśnie. Ale dlaczego ja musiałam wplątać się w takie gówno? Przecież poznałam go na ulicy, przenocował mnie, zostawił we własnym domu a ja grzebałam mu w ciuchach i znalazłam broń. 

    Chcąc zapomnieć o wydarzeniach sprzed kilku chwil wzięłam się za jedzenie śniadania, które chłopak dla mnie przygotował. Po spożyciu błądziłam z naczyniami po domu szukając kuchni, by pozmywać. Jak już znalazłam, to czego szukałam rozejrzałam się po pokoju. Wszystko zdziwiło mnie momentalnie. Na jednej ze ścian wisiały moje zdjęcia. Ze szkoły, domu, czasu wolnego. Zaś na drugiej wisiała mapa na której były skreślane różne części miasta. Na ostatniej natomiast wisiały zdjęcia moich znajomych i krótkie opisy. Odłożyłam naczynia na blat i z pośpiechem poszłam do jego pokoju. Doprowadziłam się do dobrego stanu i po prostu wyszłam. Wyszłam z tego chorego domu, nawet nie mają kluczy. To teraz nie mój problem. Bałam się. Bałam się tego co on może zrobić. On ma po prostu, obsesje.

Zamknęłam swój pokój na klucz i usiadłam na łóżku kuląc się. Nie wiem co mogę zrobić, on jest nieprzewidywalny. Po drugie, jak on zamierzał mnie wyprowadzić z tego domu i uniknąć te pokój? Przecież, cholera. Ten widok rzuca się prawie z końca korytarza. 

Usłyszałam zamykanie drzwi. Oznaczało to, że moi rodzice poszli na rano do pracy. Wzięłam kilka wdechów i udałam się do biura mojego taty. Wiedziałam, że on też ma pistolet. Muszę się jakoś bronić. Justin jest groźny. Może mi i moim znajomym coś zrobić. 

Otworzyłam pierwszą z szuflad i od razu moim oczom ukazał się czarna broń. Wzięłam ją do ręki i przejechałam lekko palcem po spuście. Schowałam go do bluzy. Zamknęłam szufladę i wyszłam jakby nigdy nic się nie stało. No, bo nic się nie stało,prawda? 

Założyłam na siebie bluzę i wyszłam z domu, zamykając go najpierw na klucz. Wsiadłam do jednego z aut rodziców i włożyłam klucz w stacyjkę, a następnie odpaliłam silnik.. Kiedyś uczyłam się jeździć. Z rok temu? Nie wiem. Zapięłam pasy, a pistolet wsadziłam do schowka obok fotelu kierowcy.

Zmieniłam biegi a nogą nacisnęłam na gaz. Odjechałam spod domu z piskiem opon. Obawiałam się tak jechać. Obok mnie leżała broń. Jechałam bez dokumentów.

Jechałam spokojnie uliczkami, nie chcąc budzić podejrzeń policji. Zerknęłam na lusterko po lewej stronie i zauważyłam samochód bruneta. No tak. Śledzi mnie. Zacisnęłam kurczowo dłonie na kierownicy i zaczęłam skręcać w opuszczone uliczki, chcąc go zgubić. Nie dawał za wygraną. Skręciłam w stronę jakieś polany, gdzie po chwili wyłączyłam silnik samochodu. Nie czekając długo, usłyszałam pukanie do okna pojazdu. Powoli spuściłam szybę i spojrzałam na niego.

-Czemu poszłaś nic nie mówiąc? - Uniósł brew. Wydawał się być zdenerwowany.

-A dlaczego robisz mi zdjęcia i je kolekcjonujesz, nic mi nie mówiąc? - Powiedziałam równie chamsko jak on.

-Sel, to nie tak. - Westchnął, a dłonią przeczesał swoje włosy. Dobra, to było seksowne.

-A jak? To jest chore, ty jesteś chory. - Pokiwałam głową i powoli otworzyłam schowek, nie chcąc zwrócić na siebie uwagi.

-Ja Cię po prostu obserwuje. - Włożył dłoń przez okno chcąc otworzyć drzwi. Gwałtownie zareagowałam i wycelowałam w niego bronią.

-Nie dotykaj mnie ani tego auta. Odejdź. -Rozkazałam. Chłopak powoli się odsunął od samochodu, cicho sie śmiejąc. -Co Cię tak bawi, Bieber? -Spytałam,starając sie być poważną.

-Panna Gomez celuje we mnie pistoletem. -Zaśmiał się głośniej.- Nie wiedziałem niczego bardziej zabawnego.

Mój gniew po prostu wygrał. Naładowałam broń i wysiadłam z samochodu, idąc w jego strone.

-Jesteś odpowiedzialny za to, co spieprzyłeś. -Mruknęłam i nacisnęłam spust.


---------------------------------------------------------------------------------------

Halo misie, chciałabym podziękować Patrycji za wykonanie nowej okładki.

Mam nadzieje, że Wam też się podoba tak samo równie jak mi!

Widzimy sie za kilka dni. Będę miała ferie, co oznacza więcej rozdziałów! 

Miłej soboty, miśki.

Obsesja [Jelena fanfiction]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz