Rozdział 60A.

245 34 3
                                    

Aiden

Siedziałem skuty, jakimiś dennymi łańcuchami do krzesła.

Muszę przyznać, że Geran niezbyt zachwycił mnie swoją kreatywnością, przywiązując mnie do mebla i kneblując usta.

Chociaż w sumie...przynajmniej zostawił oczy w spokoju. Mogę, przypatrywać się co kombinuje i gromić go wzrokiem.

- Nienawidzę cię- syknąłem, gdy skończył rozmawiać z Julie i zdjął mi przepaskę z ust- chuju...

- To nie mnie powinieneś nienawidzić, mój drogi. To nie ja cię zdradziłem...- wiedział, jak drażliwy jest ten temat. Odkąd pokazał mi zdjécie Julie z jakimś typem, nie myślałem o niczym innym. To było jak zadanie mi ciosu w serce i przejechanie walcem w jednym.

Zostawił mnie samego. Wyszedł.

Myślałem nad tym co powiedział.

Faktycznie, to zdjęcie mówiło samo za siebie. W dalszym ciągu nie mogę zrozumieć, dlaczego mi to zrobiła. Dlaczego, zdradziła mnie z innym. Może to dlatego zniknęła, nic nie mówiąc, może od dawna miała zamiar odejść i stąd jej napady złości i nerwy?

Nie zrozumiem kobiet. Ale do niej byłem niemal pewny..... Widocznie się pomyliłem, kolejny raz.

Ale Julie...Moja Julie...Dlaczego...

-------------------------------------------------------------

Julie

- Miejmy nadzieję, że masz rację. Jeśli ich tam nie będzie, zwariuję. W dalszym ciągu nie wierzę, że to twój brat. Chociaż w sumie, nie obraź się, ale od początku nie pałałam do ciebie sympatią. Wydawaleś mi się bucem i tyranem.

- I vice wersa, blondyna- uśmiechnął się szczerze po raz pierwszy, od początku naszej znajomości.

- Dobra, to jak się tam dostaniemy?- zapytała moja przyjaciółka.

- Mam pewien pomysł, ale może wam się nie spodobać.

- My to ocenimy...- powiedział Will- Mów.

- Od dawna nie mieliśmy ze sobą kontaktu z Liamem. Jakiś czas temu, spotkaliśmy się i zaproponował mi pewien układ. Miałem pomóc mu cię odnaleźć- wskazał na mnie- Nie wiedział, że od dawna jesteś w Ballton, gdzie mamy ze sobą każdego dnia styczność, bo ja tam też "mieszkam". Nie zgodziłem się od razu, więc dał mi czas do namysłu, ale później dowiedział się o tobie i się nieźle wkurwił. Zagroził, że wyda wszystkim o naszym pokrewieństwie, a ja już od dawna próbowałem się uwolnić od tej rodzinki. W tamtym momencie, sama wiesz- spojrzał na mnie- że nie byliśmy w przyjaznych stosunkach, i troszkę na ciebie ponarzekałem. Nikt nie wiedział, że jesteśmy w kontakcie. Tym bardziej, że Liam Geran jest usposobieniem zła i odwiecznym wrogiem. Więc, może....teraz uda mi się go zmylić. Przyprowadzę mu ciebie, Julie.

- To się może udać...- w tym samym momencie- Ally i Kate krzyknęły- nie ma mowy!

Will stał w zamyśleniu i analizował słowa bruneta.

- Może się udać, ale musimy być w pobliżu. Jeden fałszywy ruch Gerana i wchodzimy.

- Will..- skarciła go Kat.

- Kate, chodzi o Aidena. Julie nic się nie stanie, kochanie.

- Mam złe przeczucia do tego, ale zgadzam się, pod warunkiem, że będziemy jej plecami.

- Niech będzie- jęknęła Ally.

- Dobra, Gareth, powiedz nam gdzie mamy iść- nakazałam.

- Jeśli dobrze myślę, mój braciszek siedzi u naszej wspólnej przyjaciółki, 20 km za miastem. Wyjęła kilka tygodni temu i oddała mu ten dom pod swoją nieobecnosć.

- W takim razie na co czekamy? Nie traćmy czasu.

-------------------------------------------------------------

Kate

- Jesteś pewien, że Geran znajduje się..tutaj?- zwątpiłam, mając przed sobą skromnie wyglądający różowy domek z milionem kwiatów dookoła.

- Niech cię nie zmyli wygląd. Mój brat potrafi nieźle nakręcić. Jest mistrzem kamuflażu...

- Wszystko wiecie, tak?- potaknęliśmy- Dobra, musicie się schować, a my działamy. Im szybciej to zakończymy tym lepiej dla nas- zakończył Gareth.

- Dobra, zaczynajmy. Będziemy za wami- powiedziałam.

Miałam obawy, co do tego. Nie ukrywam.

Ale chodziło o mojego brata. A dla niego zrobiłabym wszystko.

Udręczona.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz