Rozdział 9

769 51 4
                                    

Nie wiem, ile spałam, ale wydawało mi się, że niezbyt długo. Obudziło mnie pukanie do drzwi, a później potrząsanie. Rozbudziłam na dobre się dopiero po kilku mocniejszych szturchnięciach. Kiedy otworzyłam oczy, ujrzałam siedzącą na fotelu Laurę. W pokoju rozchodził się zapach pysznego posiłku. Podniosłam się i przetarłam oczy.

- Pomyślałam, że skoro nie przyszłaś na obiad, to ci przyniosę. Pewnie jesteś głodna - mój brzuch, jakby na potwierdzenie tych słów, zaburczał. - Tak myślałam - dziewczyna uśmiechnęła się przyjaźnie.

- Dziękuję - wstałam z łóżka i podeszłam do stolika, na którym stał talerz pełen jedzenia. Zaczęłam pałaszować ze smakiem.

- Czemu nie przyszłaś na obiad? Kayt cię zatrzymał?

- Nie - przełknęłam kęs. - Dzisiaj miałam dzień wolny.

- Aż tak pochłonęło cię zwiedzanie zamku?

- Pewnie by mnie pochłonęło, ale to też nie to - odparłam lekko zamyślona.

- No to nie wiem. Powiedz mi wreszcie - Laura wydawała się lekko zniecierpliwiona.

- Kayt powiedział mi, że w niedzielę mam iść z nim na comiesięczny obiad.

- Hmmm... Ale co to ma do pójścia na normalny obiad?

- Teoretycznie nic, ale ta informacja tak mnie zdołowała, że jak się położyłam, to od razu zasnęłam.

- Ach rozumiem, teraz to ma sens. Ale spokojnie, powiem ci, co i jak, i będzie dobrze.

- Naprawdę? - spojrzałam na nią sceptycznie.

- Nie panikuj. Dałaś radę z Serpentem sam na sam, to poradzisz sobie i na obiedzie.

- Tam będzie dużo trudniej, przecież będzie więcej takich, do tego mogę zginąć! - nie miałam pojęcia, jak Laura mogła być tak spokojna.

- Ech... Kayt jak zwykle przesadza. Tam nie jest aż tak źle. Sorki, ale muszę już iść. Erwin pewnie już na mnie czeka - mrugnęła do mnie, po czym wyszła.

Gdy skończyłam jeść, pomyślałam, że mogę kontynuować moje zwiedzanie. Przemierzyłam praktycznie wszystkie piętra, ale każde z nich wyglądało tak samo. Korytarz i wiele drzwi po obu stronach. Wszędzie pełno kręcących się ludzi. Zapytałam jedną ze służących, co znajduje się na poszczególnych piętrach, odparła, że na pierwszym i trzecim są apartamenty przedstawicieli rodów, na drugim i czwartym piętrze znajdują się gabinety, zaś piąte, szóste i siódme zostały przeznaczone dla służby.

Dopiero, jak wróciłam do pokoju, przypomniałam sobie, że dostałam mapę całego budynku. Wzięłam plik kartek z biurka i zaczęłam je przeglądać. Okazało się, że tak naprawdę widziałam już wszystko poza salą bankietową, stołówką pozostałej służby i piwnicą. Stwierdziłam jednak, że żadne z tych miejsc nie było warte uwagi, no może poza salą bankietową, ale tam nie mogłam się dostać.

Klapnęłam na kanapę, nie za bardzo wiedząc, co ze sobą zrobić. Włączyłam telewizor i gapiłam się w niego, ale tak naprawdę nie zwracałam kompletnie uwagi na to, co leciało. Pochłaniały mnie w całości dręczące pytania. W tym momencie najbardziej bałam się niedzieli. Zapewnienia Laury niezbyt mnie przekonały. Nadal obawiałam się tego, co może się wydarzyć.

Jak mogę stąd uciec? To pytanie powróciło. Strach powodował uaktywnienie się instynktu. Jedyne, co mnie blokowało, to świadomość, że wyjście poza granice zamku również może skończyć się moją śmiercią. Może schowam się gdzieś? Wtedy Kayt będzie musiał znaleźć kogoś innego, a ja się wywinę.

Przyboczna służącaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz