LENA
-Gavin przestań mnie ciągle zbijać!- rzuciłam oburzona, gdy chłopak strącał jeden z moich pionków.
Od dziesięciu minut razem z Gavinem graliśmy w warcaby i jak zwykle jego taktyka była tak dobra, że zostałam z kilkoma pionkami, podczas gdy jego większość jeszcze zajmowała miejsca na polu. Zmierzyłam przyjaciela nieprzyjemnym spojrzeniem, na co jedynie się uśmiechnął.
-Gra wymaga pomyślunku.- wytknął mi język układając mojego białego pionka obok reszty kolekcji.
-A niby co ja robię od dziesięciu minut?!- oburzyłam się.- Mają rację, że głupi ma szczęście.
Gavin już otwierał usta, by zaatakować mnie spontaniczną ripostą, kiedy to do drzwi rozległo się niecierpliwe pukanie. Prychnęłam pod nosem, stwierdzając, że ludzie nigdy nie dadzą mi spokoju.
-Zaraz wracam.- zapewniłam i zniknęłam w korytarzu.
Podeszłam do drzwi, które otworzyłam mozolnie. Zmarszczyłam brwi, gdy przed oczami ukazał mi się zasapany Zayn.
Miał zmierzwione włosy i zaczerwienione policzki. Moje serce zakołatało mocniej na ten widok, dlatego przygryzłam wargę i uśmiechnęłam się nieznacznie.
-Hej.- przywitałam się i oparłam o framugę.
Na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech, który okraszony był przez jego idealny zarost.
-Hej.- odpowiedział monotonnie.- Możemy porozmawiać? Chciałbym ci powiedzieć coś bardzo ważnego.- oświadczył z powagą w głosie.
-Zayn, nie wiem czy to odpowiednia pora na to...- wydukałam.
-Dlaczego?- spytał Zayn, a na jego czole pojawiły się głębokie bruzdy, gdy zmarszczył je w konsternacji.
-Bo widzisz jestem teraz trochę zajęta...- przygryzłam dolną wargę, trochę za mocno, bo po chwili poczułam metaliczny posmak krwi.
-Ale to naprawdę coś ważnego, Lena.- powtarzał Zayn z iskierkami w oczach.- To zajmie tylko parę...
Malikowi nie udało się dokończyć, bo w tym samym momencie dołączył do nas Gavin, który najwyraźniej znudził się samotnym siedzeniem w kuchni.
-O, cześć Zayn.- przywitał się serdecznie.
Uśmiech Malika raptownie zamienił się w mocne zaciśnięcie warg, a twarz przybrała alabastrową barwę, gdy tylko natrafił wzrokiem na uśmiechniętego Gavina.
-Hej.- odwarknął z niekrytym gniewem.
-Woah spokojnie, nie wybuchaj.- blondyn uniósł ręce w geście kapitulacji, próbując w ten sposób rozładować napiętą atmosferę lipnym rozbawieniem.
-Gavin możesz dać nam chwilkę?- poprosiłam chłopaka, który jęknął niezadowolony.
-Okay, ale wróć szybko.- zareplikował.- Cześć, Zayn.- machnął na Malika, który lekko drgnął na zdanie skierowane w jego stronę.
-Co chciałeś mi powiedzieć?- zwróciłam się ponownie do Zayna, który uśmiechnął się melancholijnie. Nie był już taki nabuzowany jak wcześniej, teraz wydawał się całkowicie wypruty ze szczęścia.
-Właściwie to...- urwał na chwilę.- Chciałem tylko ci powiedzieć, że Liam i Sophia do siebie wrócili.- oświadczył mętnie.
-O, to wspaniale.- w jakimś stopniu jego samopoczucie miało wpływ na moje, bo musiałam się zmuszać do entuzjazmu.
Przez pewien moment patrzyliśmy sobie w oczy. Nie potrafiłam dokładniej zdefiniować, co tliło się w jego miodowych oczach, jednak wyraźnie dał się zauważyć, że miał smutne i zrezygnowane spojrzenie, jakby właśnie coś go zraniło.
Poczułam ukłucie w sercu. Widok skruchy u Zayna, była ostatnią rzeczą na jaką miałam ochotę patrzeć.
-Nie będę ci dłużej zawracał głowy.- mruknął, ledwo usłyszałam co powiedział.- Pa, Lena.- odparł an odchodne, po czym odwrócił się i z dłońmi w kieszeniach skierował się do schodów. Moje spojrzenie śledziło go cały czas, dopóki nie zniknął na wyższym piętrze.
-Pa, Zayn.
czekam, aż mnie pobijecie B)
CZYTASZ
mature♨ z.m. ✅
FanfictionLena irytuje Zayna, Zayn irytuje Lenę - Oboje są sąsiadami, którzy robią pranie w tym samym miejscu