Rozdział 6: "Nadszedł ten dzień.."

1.5K 77 6
                                    

*Chloe POV*

Minął miesiąc, a ja wciąż mieszkam w tym pieprzonym domu dziecka. Może nie było tu jakoś bardzo źle, ale nie czułam się też wspaniale. Tęskniłam za domem, za mamą, a nawet za starą szkołą, bo przecież i ją musiałam zmienić, żeby było bliżej. Jedynym pocieszeniem było to, że zaprzyjaźniłam się z Sarą. Może nie jesteśmy aż tak blisko, ale jest jedyną osobą, której mogę szczerze się wygadać. Nie wiem jakim cudem, ale sprawiła, że zaufałam jej praktycznie od razu. 

Dziś.. Dziś miałam się spotkać ze swoim biologicznym ojcem. Co prawda znałam go, bo do niedawna był moim nauczycielem od historii i nawet się go bałam, ale teraz to zupełnie co innego. Bałam się tego spotkania, bałam się jak to wszystko się potoczy, czy będziemy mieli wspólne tematy, czy mnie polubi, czy ja go polubię. W głowie miałam jeden wielki mętlik, ale to przecież normalne, tak?

Od rana chodziłam po pokoju bardzo zdenerwowana.

- Chloe wyluzuj. Zaraz ci nogi odpadną jak będziesz tak chodzić w kółko. - powiedziała żartobliwie Sara. 

- Denerwuję się.. - powiedziałam i odruchowo zaczęłam obgryzać skórki na dolnej wardze ust. 

- Ale chodząc w kółko nic nie zdziałasz. Usiądź, uspokój się. 

Westchnęłam i usiadłam na łóżku obok Sary. Miała rację. Chodzeniem nic nie zdziałam.

- Weź głęboki wdech.. spróbuj się uspokoić. Nie będzie tak źle. Zobaczysz. - dziewczyna posłała mi życzliwy uśmiech. 

Przez następne 20 minut starałam się w jakikolwiek sposób uspokoić, jednak nic nie przynosiło zamierzonego efektu. 


*Justin POV*

Tego dnia wziąłem wolne w pracy. To spotkanie było dla mnie o wiele ważniejsze niż pójście do pracy i siedzenie w niej do wieczora. Szykowałem się od godziny, a w tym czasie przebierałem się już z milion razy. Mimo to, każda rzecz, którą włożyłem wydawała mi się nieodpowiednia. 

- Skarbie.. - usłyszałem cichy głos Natalie. 

Kobieta stała w progu drzwi do sypialni i uważnie przyglądała mi się nawet nie wiem jak długo. 

- Martwię się.. A jak powiem coś nie tak? Urażę ją czymś? 

- Panikujesz. Wiem, że to dla ciebie ważne, ale spróbuj się tak nie denerwować. Co ma być to będzie. 

To właśnie kochałem w Natalie. Nigdy nie obiecywała rzeczy niemożliwych. Pocieszała i uspokajała, co wychodziło jej cudownie, ale nie kłamała, zawsze była szczera. 

Kobieta podeszła do mnie i przytuliła mnie. Odwzajemniłem gest i położyłem głowę na ramieniu żony. 

- No już.. - powiedziała po chwili odsuwając się ode mnie. - Jedź, bo się spóźnisz. A to o wiele gorsze niż palnięcie jakiejś głupoty. Jak wrócisz to zjemy obiad i pójdziemy do parku. Obiecałam Samowi, że pójdziemy na ten nowy plac zabaw. 

- Dobrze. 

Pocałowałem Natalie na pożegnanie i wyszedłem z domu. Wsiadłem do samochodu i pojechałem na umówione spotkanie. 

***

Byłem pod cukiernią zaledwie 10 minut przed czasem. Zostawiłem samochód na parkingu i udałem się do cukierni, gdzie zająłem mały stolik przy oknie. Równo 10 minut zauważyłem wchodzącą do cukierni Chloe wraz z jakąś młodą kobietą. 

Kilka dni wcześniej ujawniono mi, że to Chloe jest moją córką więc nie byłem zdziwiony. 

Obie podeszły do mojego stolika i usiadły. Ta kobieta też będzie przy naszej rozmowie? 

Daddy, Where's Mommy? || JB ffOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz