Spotkanie 1

79 11 5
                                    


- Czy to nie dziwne, że pamiętam dokładnie każdą sekundę tamtych kilkunastu minut? To jak rodzice razem weszli do domu, choć nigdy wcześniej im się to nie zdarzało. Oboje zawsze byli tak rozbiegani, że nawet nie mijali się w drzwiach. A tamtego razu weszli razem i już wtedy wiedziałam, że coś jest nie tak. To, że byłam wtedy przykryta po czubek nosa szarym kocem, zwiniętym z ich pseudo-wspólnego pokoju, siedziałam na kanapie ślepo gapiąc się w telewizor. To, że odwróciłam głowę i zobaczyłam ich. Pamiętam, że pomyślałam sobie wtedy, że chyba szykuje się rozwód. To, że oboje byli jacyś niewyraźni, jakby zamazani i już prawie byłam pewna, że chodzi właśnie o to, ale wtedy za nimi weszła Jerry i była jeszcze bardziej blada niż oni. Nie mogło chodzić o rozwód, bo w gruncie rzeczy nas by to nie ruszyło. Gapiłam się tak na nich nic nie mówiąc i oni też nic nie mówili. Zastanawiam się, może wtedy usilnie próbowali wymyśleć, jak to wszystko mi powiedzieć, nie wiem. I wtedy Jerry nie wytrzymała, potem mówiła, że najbardziej ze wszystkiego nie mogła znieść tego ich milczenia. Jakby uniknięcie tematu miało sprawić, że problem zniknie. A ona musiała to powiedzieć.

" Mam raka." - głos nawet jej nie zadrżał a ja miałam wrażenie, że właśnie usłyszałam najgorszy tekst z filmu podtytułem "Zabawmy się ludzkimi uczuciami".

Ale to co potem się działo, było serią zamachów na nasze spokojne życie. I to była nasza rzeczywistość.

- Co było potem?

- Potem mogliśmy żyć, ale umieraliśmy choć tylko jedno z nas śmiertelnie.

____________________________________________________________________________________

Hmm, po prostu co myślicie? 

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jan 06, 2020 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Mogliśmy żyć || n.hWhere stories live. Discover now