Baekyeol

905 72 12
                                    

Szedłem właśnie ulicą, trzymając mocno za rękę małego Kyungsoo. Podskakiwał wesoło, zadowolony z wizji spędzenia czasu w bawialni z innymi dziećmi.
Odkąd nasi rodzice zginęli w wypadku, to ja zająłem się młodszym bratem. Starałem się dobrze go wychowywać, dużo rozmawiać i tłumaczyć, ale niestety nie mogłem być przy nim cały czas. Dlatego takie miejsca czy wynajęcie opiekunki były nieuniknione. Moj brat był teraz dla mnie całym światem.
A najgorsze dla mnie były zakupy, czyli coś, co Kyung tak bardzo nienawidzi.   Teraz potrzebowałem kilku nowych rzeczy, a codzienny natłok obowiązków nie pozwolił mi kupować ich na bieżąco. Praca, mały, dom no i wiadomo, że od znajomych też się nie odetnę... Przez tamten okropny, deszczowy wieczór, zostałem rzucony na głęboką wodę, zwaną prawdziwym życiem. I w zasadzie dość dobrze sobie radziłem. Nie miałem większych problemów, bo wiadomo, że małe wpadki są neuniknione, ale ogólnie od roku jakoś sobie żyjemy z Kyungiem.
Mój wzrok nagle przyciągnął jeden z plakatów wiszących na witrynie sklepu z kosmetykami, przerywając tym moje chwilowe rozmyślania. Stanąłem na środku chodnika, nie mogąc uwierzyć, kto jest na tym plakacie. Ktoś wpadł na mnie marudząc coś pod nosem, ale jakoś się tym nie przejąłem, tylko podszedłem jeszcze bliżej.
-Baekhyun...-mruknąłem sam do siebie, uśmiechając się delikatnie. To zdecydowanie był on. Chłopak, który od zawsze mi się podobał w naszej byłej szkole. Uwielbiałem na niego patrzeć, obserwować gesty, po prostu go podziwiałem. Był i dalej jest taki seksowny. Kokietował mnie swoim ciałem, kompletnie o tym nie wiedząc. Jakoś nigdy nie miałem okazji z nim pogadać, bo zawsze otaczało go kółko wzajemnej adoracji, a ja nie jestem z osób, które robią z takich rzeczy przedstawienie. Mimo mojej męskości, pewności siebie i otwartości, po prostu nie chciałem robić tego w taki sposób. A później wydarzył się wypadek, no i więcej go już nie widziałem.
Jedna z dziewczyn wcisnęła mi ulotkę owego sklepu, a ja zacząłem żałować, że nie robi tego osobiście.
Ah, co to byłby za dzień!
Szybkim krokiem ruszyłem z bratem do galerii handlowej, gdzie miałem zamiar zrobić wszystkie potrzebne zakupy. Nie zajęło nam to długo, bo na szczęście nie była daleko. Oczywiście, jak to w piątkowe popołudnie roiło się od ludzi. Zaczynając od najmłodszych, kończąc na emerytach. No ale czego mogłem się spodziewać?
-No to co? Zaprowadzę cię do innych dzieci, a ja szybko zrobię potrzebne zakupy, hm?- zwróciłem się do Kyunga, na co spojrzał na mnie dużymi, wesołymi oczami.
-Tak! A będą lody na podwieczorek?- zrobił słodką minkę, chcąc mnie złamać. Mimo, że nie byłem zwolennikiem faszerowania dzieci czym popadnie, od czasu do czasu mogłem się zgodzić na coś dobrego.
-Hmm, niech się zastanowię...- zamyśliłem się, udając niezdecydowanie.
-No proszę, proszę, proooszę!- zaczął podskakiwać, nie spuszczając ze mnie wzroku. Był taki uroczy. W takich momentach zawsze przypominał mi moja własną małą osóbkę, która prosiła o coś rodziców.
-Zgadzam się, ale kupię produkty i zrobimy je w domu, dobrze?- przyłożyłem dłoń do policzka Kyunga.
-Tak!- podskoczył wesoło, na co rozczochrałem jego krucze włosy. Też miałem kiedyś tak intensywną czerń na głowie, ale zachciało mi się farbowania. Teraz jestem intensywnie wiśniowowłosym i nawet dobrze się z tym czułem. Kyungsoo się ze mnie śmiał, że wyglądam, jakbym wpadł do wiśniowego soku.
Pojechaliśmy ruchomymi schodami na samą górę, gdzie znajdowała się owa bawialnia. Mały był coraz bardziej podekscytowany. Musiałem przyspieszyć kroku, żeby zrównać się z tempem jego krótkich nóżek. Weszliśmy do niewielkiego pomieszczenia, gdzie znajdowało się biurko i szafeczki na ubranka oraz ławka.
-Dzień dobry!-krzyknął mały, przez co zgrabny, jak na moje oko, młody chłopak, odwrócił się przestraszony, zrzucając kubek z długopisami. Oboje się po nie schyliliśmy, a mnie na moment stanęło serce. Te oczy idealnie pomalowane eyelinerem, przecinały się z moim wzrokiem. Serce biło jak szalone, a usta wygięły się w uśmiechu.
-Baekhyun... Nie mogę uw..
-Park Chanyeol?- zapytał zdziwiony, również delikatnie się uśmiechając.
-Znasz moje imię?- zapytałem, a po moim organizmie zaczęła rozgałęziać się, przyjemna ekscytacja. Nie wiem, jak mógłbym inaczej to nazwać. Wszystko we mnie buzowało, niczym we wstrząśniętym szampanie. To było niesamowite, jak jeden moment, jedno spojrzenie, mogło przywrócić wszystkie fantazje i pragnienia. Jak zwykle chłopak był piękny i seksowny, a blond włosy dodały mu jeszcze więcej uroku i zadziorności.
-Tak...-potwierdził, robiąc chwilę przerwy.
-Mogę już iść się bawić?- ponaglał Kyunggie, ciągnąc mnie za skrawek koszulki.
-Pewnie, tylko zmień buty.-podałem mu siatkę z trampkami, odsyłając go na ławkę.
-Co chciałeś powiedzieć? Bo ewidentnie nie skończyłeś.- podniosłem z podłogi ostatni ołówek, w momencie powracając do oczu jasnowłosego. Miał okropnie magnetyzujące spojrzenie.
-Z końcem roku zainteresowałem się twoją osobą, stąd cię znam.- uśmiechnął się, podając mi formularz.  Tak jakby w ogóle nie spełnił moich marzeń marzeń okresu szkoły.
-Zainteresowałem?- powtórzyłem, czekając na jakieś rozwinięcie.
-Tak, chciałem nawet podejść, zagadać, ale jakoś tak... Nie było okazji, żeby zrobić to poza szkołą.
-Przyznam, że miałem tak samo, tylko jakby z większą siłą. Jeśli domyślasz się, o czym myślę.- uśmiechnąłem się, biorąc długopis w palce. Po kilku sekundach ciszy, Baekhyun nagle wyszedł z propozycją, która sprawiła, że właśnie uniosłem się do gwiazd. Mogąc w końcu zdobyć to, co chcę. To było niesamowite uczucie.
-Może masz dzisiaj wolny wieczór?
-No pewnie. Mam nawet pewien pomysł, ale to później.- puściłem Byunowi oczko, starając się, aby mój uśmiech był seksowny. Zostawiłem papiery i ruszyłem do wyjścia, machając jeszcze przez szybę małemu.
-Chanyeol!-zawołał Baek, na co odwróciłem się szybko, patrząc na niego pytająco.-Nawet nie wiesz, jak bardzo cieszę się, że na siebie wpadliśmy.
-A ja jeszcze bardziej.- z uśmiechem na twarzy ruszyłem na planowane zakupy. W moim brzuchu urodziło się tornado, spowodowane niezliczonymi emocjami. Tysiące piórek łaskotało mnie od środka, sprawiając, że byłem jeszcze bardziej podekscytowany. Niby czas zrobił swoje i przestałem myśleć o tym chłopaku, ale wystarczyło jedno zdjęcie, spojrzenie w te śliczne oczy i kilka słów, aby znów poczuć znajome uczucie. To uświadomiło mnie, że tak naprawdę on zawsze będzie gdzieś w moim umyśle. Nieważne czy będzie siedział cichutko czy szalał jak sztorm. Nigdy go z tamtąd nie wyrzucę.
Z każdą kolejną minutą, z kolejnym odwiedzonym sklepem, czułem narastające, ale bardzo przyjemne napięcie. Nakręcało mnie do działania, żeby wszystko było idealnie. Choć oprócz wspólnych domowych lodów i opiekunki dla Kyunga nie miałem nic zaplanowane. Chciałem, żeby było po prostu na luzie, spontanicznie. Tak, abyśmy mogli być sobą i niczym się nie przejmować. A lody miały być przyjemnym wstępem do jeszcze przyjemniejszego wieczora, jak przypuszczałem.
Z kilkoma siatkami, szedłem pewnym krokiem do bawialni. Miałem nadzieję, że Baekhyun będzie mógł już skończyć pracę i iść od razu z nami. Widocznie zadowolony wszedłem do środka, odrywając tym chłopaka od jakiś papierów.
-Jestem już.- odezwałem się, odstawiając na chwilę zakupy. Chłopak odwrócił się na krześle, posyłając mi uśmiech, który odwzajemniłem.
-Zawołam małego.- wstał, ale ja poczułem nagłą potrzebę dotknięcia go. Tak cholernie na mnie działał.
-Zaczekaj.- chwyciłem go za przegub, wodząc powoli kciukiem po jego idealnej, delikatnej skórze.-Wyglądasz seksownie w tym blondzie.- poprawiłem kosmyk jego włosów, patrząc na niego uważnie. Na twarzy chłopaka nie pojawiła się ani jedna oznaka zdradzająca zakłopotanie. On już nie był chłopcem. Stał się świadomym swojej wartości chłopakiem, wiedzącym, czego chce.
-Dziękuję. Taki był cel.- uśmiechnął się przelotnie, ruszając do drzwi, a ja do ostatniego momentu trzymałem jego nadgarstek. Przeczesałem włosy palcami, wzdychając cicho. Musiałem spróbować się ogarnąć, bo mogłoby to się źle skończyć. W szczególności dziś, kiedy miałem jedne z bardziej przylegających spodni. Niestety, abstynencja i zdawanie się na siebie to nie jest wiele... To nieporównywalne z seksem, a w dodatku, kiedy widzi się taką osobę jak Baek... Przepraszam, ale miałem prawo do takiej reakcji!
Młody wybiegł, przytulając się do moich nóg, na co pogłaskałem go po włosach, po czym kazałem przebrać mu buty.
-Kończysz już pracę?- zapytałem, przysiadając na brzegu biurka.
-Niestety, dopiero za godzinę. A, co? Już chciałbyś mnie porwać?- spojrzał na mnie zainteresowany, na co uśmiechnąłem się przebiegle.
-Myślę o tym od kilku godzin.
-No to będę trochę niegrzeczny i pokrzyżuję twoje myśli. Muszę jeszcze na chwilę wpaść do domu.-jego wąskie palce spoczęły delikatnie na moim udzie, a mój wzrok momentalnie powędrował w tamto miejsce, od którego rozeszło się przyjemne uczucie. Szybko jednak przekierowałem spojrzenie na oczy chłopaka, czując burzę w moim wnętrzu.
-No dobrze. W takim razie zostawię Ci adres i widzimy się o dwudziestej, hm?
-Oczywiście, będę punktualnie, panie Park.-przytaknął, podając mi karteczkę i coś do pisania. Szybko zapisałem kilka słów, zsuwając się z mebla. Mały był już gotowy, a ja chwyciłem zakupy w ręce.
-Czekam.-uśmiechnąłem się ostatni raz, wychodząc z bawialni.
-Na co czekasz?- odezwał się nagle Kyunggie, na co spojrzałem na niego.
-Na znajomego z twojej bawialni, dlatego dziś do łóżka położy cię Min, dobrze?
-Fajnie! A będę mógł się z nią pobawić?- spojrzał na mnie tymi dużymi oczami, wywołując u mnie szeroki uśmiech.
-No pewnie.- potwierdziłem wesoło.
Oboje w dobrych humorach dotarliśmy do domu, a ja od razu zadzwoniłem do opiekunki i zająłem się lodami. Nie mogłem przestać myśleć o dzisiejszym wieczorze, o tym, co może się wydarzyć. Czułem, że poziom pozytywnej adrenaliny podnosi się stopniowo wraz z biegiem czasu, którego niby zostało niewiele, ale dla mnie dłużył się niemiłosiernie. Jeśli chodziło o takie sprawy, byłem cholernie niecierpliwy.
Po lodach, które obiecałem i krótkiej zabawie, opiekunka wzięła Soo do swojego domu, a ja poszedłem wziąć prysznic i ogólnie się jakoś przygotować. Ciepła woda i jej szum choć na chwilę pozwoliły mi się oderwać od odliczania czasu oraz myśli krążących wokół. Nim się zorientowałem, zostało mi dwadzieścia minut. Najdłuższych minut. Po chwili, gotowy już na wszystkie możliwe sposoby, siedziałem w salonie, czekając na chłopaka.
Baekhyun.
Chodząca piękność, którą podziwiałem w szkole, niewiarygodne. Uśmiechałem się sam do siebie. Co człowiek potrafi zrobić z drugim człowiekiem...
Wtedy zadzwonił upragniony dzwonek. Szybko wstałem, poprawiając swoje ubranie. Na wdechu odtworzyłem drzwi i o mało nie dostałem zawału. Chłopak wszedł bez słowa, cudownie się uśmiechając. Stanął tyłem do lustra, dzięki czemu miałem idealny widok na jego całą postać; na moment zaniemówiłem. Baek wyglądał nieziemsko seksownie, wręcz trochę wyzywająco, co bardzo mi się spodobało. Wyczuł dobry moment i po prostu nie przesadził. Czarne, potargane spodnie, idealnie przylegały do jego szczupłych nóg. Ciemna bluzka, lekko opadała na obojczykach, prezentując ładny dekolt. Materiał na plecach tworzył jakby zasłonkę dla łopatek i boków, bo reszty po prostu nie było. Linia wzdłuż kręgosłupa i dwa dołeczki na krzyżach sprawiły, że pomyślałem o moich ustach i dłoniach w tamtym miejscu.
-Witaj. Wyglądasz cudownie, Baek.-szepnąłem mu do ucha, na co poczułem, jak muska ustami mój policzek.
-Cześć. Dziękuję, ty też.-
Odsunąłem się powoli, uśmiechając się delikatnie.
-Dzięki. Zapraszam, rozgość się.- zaprosiłem chłopaka gestem ręki, samemu idąc do kuchni.-Masz ochotę na lody? Własnoręcznie je robiłem.-powiedziałem nieco głośniej, na co chłopak znalazł się w kuchni.
-Nie mógłbym przegapić takiej okazji.- zaśmiał się delikatnie, a ja wyciągnąłem pojemniczek stawiając go na blacie. Baekhyun położył dłoń na moim ramieniu, zbliżając się swoim szczupłym ciałem do moich pleców. Jego oddech owiał moją szyję, a mnie aż zrobiło się gorąco. Wizja tego uczucia, mogąc mieć Byuna pod sobą przemknęła przez moje myśli, podnosząc poziom mojej ekscytacji. Chłopak był tak blisko mnie... Moje ciało szalało.
Podsunąłem mu małą łyżeczkę pod pełne wargi, na co wręcz z gracją spróbował zimnej pyszności, oblizując prawie niezauważalnie swoje usta.
-I jak?- zapytałem, zerkając na niego. Nasze twarze były tak blisko siebie, to był obłęd.
-Pycha. Chciałbym cię zobaczyć w akcji, kucharzu.- zaśmiał się, biorąc pucharek do rąk. Oparł się o blat, delektując się słodyczą.
-Kiedyś na pewno.- Uśmiechnąłem się, chowając pudełko.
-A ty nie jesz?- zapytał, lekko zdziwiony, patrząc na mnie uważnie.
-Jadłem wcześniej z Kyungiem.- uśmiechnąłem się, patrząc na pałaszującego chłopaka.
-Chodź tu.- zarządał, a ja podszedłem bez słowa. Wpakował mi łyżeczkę do buzi, cały czas mnie obserwując. Wytarł opuszkiem palca jeden z kącików moich ust, a ja patrzyłem chłopakowi w oczy. To był moment, w którym czas dla nas się zatrzymał, a wraz z nim cały świat. W tej chwili byliśmy tylko my. Nic się poza tym nie liczyło.
-Jesteś piękny.- szepnąłem, dotykając delikatnie policzka niższego.
-A Ty jesteś seksownym facetem, który mi się podoba.- uśmiechnął się nieznacznie, a ja nie zdołałem zauważyć jakiejkolwiek nieśmiałości. To było wspaniałe.
-Chodźmy gdzieś. Co ty na to?- zapytałem, zsuwając dłoń na rękę chłopaka.
-Jasne, znam fajny klub.- odstawił naczynie, prowadząc mnie za sobą. Podziwiałem jego praktycznie nagie plecy i kształtny tyłek. Jego osoba prezentowała się idealnie, a ja miałem wrażenie, jakby przemawiała do mnie w niemy sposób. To był jakiś obłęd.
Zamówiłem taksówkę, króra przyjechała po kilku minutach. Musieliśmy dojechać do centrum, więc czekała nas podróż zatłoczonymi ulicami miasta.
-Właściwie, czemu zniknąłeś tak nagle miesiąc przed zakończeniem?- zapytał, odwracając się lekko w moją stronę.
-Moi rodzice mieli śmiertelny wypadek.- odpowiedziałem zgodnie z prawdą, patrząc na blondyna.
-Wybacz, nie wiedziałem. Przykro mi...- chłopak chwycił moją dłoń, sunąc po niej kciukiem.
-Nie szkodzi, naprawdę.- posłałem Baekhyunowi delikatny uśmiech. Już pogodziłem się z tym wydarzeniem. Nie miałem problemu z rozmową o tym. Wiadomo, że to niezbyt przyjemny temat, ale radzę sobie.
-Ale świetnie, że jakimś cudem się spotkaliśmy. Teraz nie możemy odpuścić, Chanyeol.- palce chłopaka mocniej zacisnęły się na mojej skórze.
-Nie przeszło mi to nawet przez myśl.- powiedziałem stanowczo, przeczesując włosy palcami. Tak jakby wszystko między nami zrobiło się klarowne. Oboje chcieliśmy tego samego, siebie. Ta wizja przyprawiała mnie o zawrót głowy to było niesamowite. Nigdy wcześniej przy kimkolwiek nie czułem takiego czegoś. Tylko raz byłem w związku, a tak zaliczałem jednonocne przygody. A z Baekhyunem było jakoś inaczej. Bo oprócz pociągu fizycznego, miałem ogromną ochotę rozmawiać z nim, spędzać czas, po prostu mieć dla siebie. Mimo że to nasze pierwsze spotkanie, to miałem wrażenie, iż znam go bardzo dobrze. Po tylu dniach, kiedy go obserwowałem, czasem słuchałem jak rozmawia ze znajomymi, po prostu nie był już obcy.
Resztę drogi spędziliśmy na wspominaniu szkolnych czasów, rozmowie o nas i naszych pracach. Było naprawdę bardzo przyjemnie, nawet noc zapowiadała się na bardzo ciepłą. Kiedy dotarliśy do klubu, było w nim już sporo osób, żeby nie powiedzieć, że dużo. Wiadomo, że Baekhyun wybrał taki, w którym nie będziemy mieć problemów za wspólny taniec czy bliskość. W lokalu panowała idealna atmosfera na piątkowy wieczór. Chwyciłem chłopaka za rękę, prowadząc nas do baru, wszystkie stoliki były na razie zajęte, więc nie było wyboru. Zamówiłem dwa drinki, a barman w błyskawicznym tempie nam je podał. Wznieśliśmy toast, upijając trochę mieszanki. Chłód płynu mieszał się z ciepłem alkoholu, to było naprawdę przyjemne.
-I jak ci się podoba?- zapytał, kręcąc się delikatnie na krześle.
-Świetny lokal, ale nie czas na pogaduchy. Chodź zatańczyć.- wystawiłem dłoń w geście zaproszenia, które chłopak przyjął z uśmiechem. Może nie byłem specjalistą, ale pobujać się w rytm muzyki z chłopakiem przed sobą jeszcze potrafiłem. Blondyn położył dłoń na moim ramieniu, zaczynając poruszać delikatnie biodrami. Sam zacząłem tańczyć, a wszystko szło jakoś automatycznie. Nie mogłem oderwać wzroku od chłopaka i tego jak się rusza. Był tak cholernie pociągający i pewny siebie. Prowokował mnie, a ja byłem przekonany, że robił to z premedytacją. Uśmieszek goszczący na jego ustach mówił wszystko. Czasem obejmowałem go w pasie, żeby móc być jeszcze bliżej niego. Smakowałem jego ciało przez dotyk. Był bardzo szczupły, a skóra idealnie napięta. Wręcz nieskazitelna. Jego zwinne dłonie nieraz lądowały na moich biodrach, czy z tyłu nieco niżej. Jego dotyk w takich miejscach wręcz mnie paraliżował.
Po skończonych wariacjach na parkiecie, w końcu udało nam się znaleźć wolny stolik. Baekhyun go zajął, a ja poszedłem po kolejne porcje jakiegoś alkoholu. Były przede mną dwie osoby, więc musiałem chwilę zaczekać. To był ostatni możliwy moment, aby się trochę ogarnąć, bo Baekhyun działał na mnie niczym strzykawka pełna glukozy. Pobudza i sprawia, że masz ochotę działać. Naszczęście, jeszcze miałem w sobie ostatnie resztki mocnej woli.
Kiedy wróciłem do stolika, Baek próbował odgonić jakegoś mężczyznę. W mojej głowie zapaliła się czerwona lampka.
-Proszę stąd odejść.- powtarzał Baekhyun, ale facet kompletnie nie rozumiał, był pijany i zapewne nie tylko.
-Jakiś problem?- zapytałem odstawiając szklanki na stolik, bliżej podchodząc do intruza.
-Tak, ty.- mruknął mi w twarz, a we mnie aż zagotowało.
-Słucham?
-Daj spokój, tutaj bardzo łatwo wylecieć, a ochroniarz już nas obserwuje.- blondyn przylgnął do mojego ramienia.
-Spieprzaj.- powiedziałem, z pogardą patrząc na faceta.
-Spokojnie koleś. Chciałem tylko zabawić się z tym chłopaczkiem.- powiedział, szczerząc się głupio, a mnie puściły nerwy. Złapałem go za brzeg koszuli, popychając kolesia na ścianę.
-To żaden chłopaczek do zabawy, spieprzaj do burdelu, napaleńcu!
-Chanyeol, chodźmy. Lepiej, żebyśmy wyszli sami.
-Tak, masz rację.- puściłem nieznajomego, pokazując ochroniarzowi ręce w geście poddania. Objąłem Byuna ramieniem, po czym wyszliśmy z lokalu.
-Przepraszam, że przeze mnie musieliśmy wyjść, ale on cię obrażał!- odezwałem się pierwszy.
-Nic nie szkodzi. To nie twoja wina. Dziękuję, rycerzu.- cmoknął mój policzek, na co uśmiechnąłem się delikatnie.
-Nie pozwolę nikomu cię tak traktować.
-No dobrze, ale teraz już chodź. Zapomnij o tym i nie psuj sobie humoru, hm?- spojrzał na mnie, a jego oczy błyszczały się w świetle neonowych reklam i lamp. Wyglądały jak dwie gwiazdeczki.
-Dobrze. A gdzie idziemy?- zapytałem, nie zabierając ręki z pleców chłopaka.
-Do mnie, tam nikt nie będzie się narzucał.- zaśmiał się, ruszając spokojnym krokiem w stronę sporego wieżowca. Tam właśnie mieszkał Baekhyun. W trzypokojowym mieszkaniu z balkonem, które było urządzone bardzo nowocześnie. Wszystko było w odcieniach szarości, czerni i nieskazitelnej bieli. To miejsce mimo swojego lekkiego chłodu, było według mnie bardzo przytulne. To mieszkanie bardzo pasowało do właściciela.
-Usiądź wygodnie, a ja coś przygotuję.- odprowadził mnie na kanapę, na co posłałem mu delikatny uśmiech. Chłopak zniknął na chwilę, a ja przymknąłem powieki, w celu chwili relaksu. Było wspaniale, oprócz tego małego incydentu, ale za to jesteśmy tutaj.
Sami.
Nagle dobiegł moich uszu dźwięk tłukącego się szkła i podniesiony głos blondyna.
-Cholera!
Szybko zerwałem się z miejsca, idąc do kochni. Chłopak kucał, zbierając rozbitą szklankę.
-Uważaj, żebyś się nie skaleczył!- Zacząłem pomagać chłopakowi. Przez chwilę trwała między nami cisza, ale nie była niezręczna. Przynajmniej dla mnie. Niższy przerwał po chwili, patrząc na mnie uważnie. Jego oczy z tak bliska, były jeszcze bardziej hipnotyzujące. Sam się również zatrzymałem, uśmiechając się delikatnie.
-Czujesz to samo, co ja?- zapytał nagle, a ja oszołomiony na początku nie wiedziałem, o co chodzi. Patrzył mi głęboko w oczy, mając skupioną minę.
-To znaczy?- zapytałem spokojnie, ale w środku tak naprawdę szalałem. Nagle złączył nasze usta w soczystym pocałunku, zmuszając nas do podniesienia się. To był moment, w którym wszystko wywróciło się do góry nogami. Miał pełne i słodkie usta.
-Właśnie to.- oderwał się, ale nie zwiększył przestrzeni między nami.
-To czas. To czas sprawia, że nasz apetyt wzrasta.- szepnął, a ja czułem na sobie jego oddech, to było takie ekscytujące.
-Wyostrza smaki.- dodałem, wodząc palcem po szyi chłopaka.
-Dlatego..
-Nic już nie mów.- mruknąłem, znów łącząc nasze wargi, tym razem w intesywniejszym pocałunku. Mój język wręcz wtargnął do baekhyunowej buzi, poznając każdy możliwy zakątek. Smakował niczym najlepsza i najdroższa słodycz. Moje dłonie powoli zjechały w dół, zatrzymując się na pośladkach. Jednym ruchem chwyciłem jego drobne ciałko, na co oplótł mnie nogami w pasie. Chłopak przeczesywał palcami moje włosy, szarpiąc je czasami. Ruszyłem z moją zdobyczą na korytarz, na co chłopak oderwał się od moich ust.
-Na lewo.- sapnął mi do ucha, po czym dobrał się do mojej szyi. Czułem, jak z delikatnych pieszczot przechodzi do coraz intensywniejszych. Najpierw delikatne pocałunki, później malinki i przygryziona skóra, na co mruczałem i sapałem zadowolony. Poszedłem za wskazówkami chłopaka, po czym trafiłem do sporej, w kolorze czerwonego wina sypialni. Nie czekając, rzuciłem chłopaka na duże łóżko, od razu zajmując miejsce między jego nogami. Byun podsunał się nieco wyżej, zapalając małą lampkę.
-Chcę cię widzieć.- mruknął, przyciągając mnie za szyję.
-Tym bardziej ja ciebie.
Zassałem dolną wargę chłopaka, ciągnąc ją lekko. Wędrowałem z pieszczotą dalej, zostawiając za sobą dużo śladów. Delikatne palce wsunęły się pod moją koszulkę, pieszcząc moją skórę na plecach niczym ciepły, letni deszcz. Pomruki Baeka sprawiały, że miałem ochotę na więcej takiej melodii. Usiadłem na biodrach blondyna, unosząc nasze ciała. Jednym ruchem pozbyłem się swojej bluzki, po czym pomogłem chłopakowi. Od razu uwięziłem jego nadgarstki w stalowym ucisku, dobierając się do sutków i klatki piersiowej. Baekhyun siłował się ze mną, chcąc zacisnąć palce na mojej skórze, jednak nie pozwoliłem mu. W tym momencie to ja miałem nad wszystkim kontrolę. Jednak będąc coraz niżej, utrzymanie, aż tak starającej się wyrawać osóbki, było prawie niemożliwe. Odpuściłem sobie, zaczynając pozbywać się spodni chłopaka. Mimo że były naprawdę obcisłe, to dość szybko udało mi się z nimi uporać. Pobudzona już męskość chłopaka ukazała się spod bielizny, na co uśmiechnąłem się do siebie. Baekhyun miał piękne ciało, bez żadnej skazy. Pragnąłem go jeszcze bardziej niż w szkole. Teraz, kiedy zdarzyła się okazja dostać to, czego się chciało, poczułem jeszcze większą chęć. Wręcz ekscytację, że to wszystko dzieje się naprawdę. Powróciłem do ust niższego, lecz ten wykorzystał sytuację i zamienił nas miejscami. Pozbył się reszty moich ubrań bez większych problemów, po czym usadowił się na moich biodrach. Sięgnął za moją głowę, skąd wziął wiszący na oparciu krawat.
- Zabawimy się.- mruknął, zawiązując mi oczy. W tym momencie wszystko - prócz wzroku -  stało się jakby wyraźniejsze, każdy dotyk palił dwa razy bardziej. Dłonie chłopaka błądziły po całym moim ciele, kiedy dominował mój język swoim. Ocierał się udem o mojego penisa, sprawiając, że przyjemność zaczęła opanowywać mnie całego. Jednak kiedy odsunął się ode mnie i nagle poczułem ciepłe, wilgotne wargi na swojej męskości, myślałem, że oszaleję. Jeknąłem głośno, zaciskając dłonie na pościeli. Baekhyun zdecydowanie nie był nowicjuszem. Robił to w idealnym tempie, sunąc językiem na całej długości. Doprowadzał mnie do szaleństwa, a ja nie miałem zahamowań, żeby to okazywać. Jednak kiedy dołączył zęby, delikatnie nimi wodząc po mojej bardzo delikatnej skórze, to już był kres mojej wytrzymałości. Nie potrafiłem złapać pełnego oddechu. Miałem wrażenie jakbym, co kilka sekund był zanurzany w wodzie i w tych momentach brakowało mi tchu. Nie potrafiłem się ruszyć, od pasa w dół byłem niczym sparaliżowany. Do tego ten wszędzie unoszący się zapach chłopaka, który przyprawiał mnie o zawrót głowy. To było szaleństwo.
Baekhyun działał coraz intensywniej, a mnie niewiele brakowało, by przekroczyć bramę piekła zwaną spełnieniem.
A blondyn miał do niej klucz i otworzył ją bez żadnego zawahania.
Poczułem ciepło jego ciała na swoim, na co od razu objąłem go w pasie, gwałtownie zamieniając nas miejscami. Pozbyłem się dodatkowego elementu na mojej twarzy, aby w końcu móc podziwiać piękność, która właśnie sięgnęła do szuflady po lubrykant. Z uśmiechem na twarzy podał mi buteleczkę, a ja nie mogąc już wytrzymać przywarłem do zaróżowionych ust. Całował idealnie, nigdy tak samo. Zawsze działo się coś innego, mimo że osoba i wargi były te same. Zakończyłem pocałunek szybkim cmoknięciem, po czym zniżyłem się odpowiednio. Pod żadnym pozorem nie chciałem skrzywdzić chłopaka, więc starannie przygotowałem go do tego, co miało mieć miejsce. Wiercił się, pojękując, a mi wydał się uroczo seksowny. Nie wiem, czy to jest możliwe, ale dla mnie taki był. Zdecydowany, pewny siebie chłopak, z jakąś małą cząstką uroczego chłopca, która ujawnia się nieoczekiwanie. Między innymi cenię go właśnie za osobowość.
Bez żadnego ostrzeżenia wysunąłem palce, wchodząc w chłopaka. Gładziłem jego biodro, dobierając się do cudownej skóry na szyi. Od razu zacząłem się poruszać, szukając dla nas odpowiedniego tempa. Czułem wbijające się w moje plecy paznokcie, sunące w różnych kierunkach. Spojrzałem na twarz blondyna, wykrzywioną w przyjemności z przygryzioną wargą. To był impuls by robić to szybciej, do utraty tchu. Łączyć nasze ciała w ekstazie przyjemności i obserwować swoje zachowania, reakcje. Być z drugą osobą jak jedność, jednak rozprzestrzeniać się w sobie tak, by tego nigdy nie zapomnieć.
Nasze oddechy mieszały się ze sobą, przez co powietrze wydawało się jeszcze cięższe. Jęki, a nieraz krzyki, stały się jakby jedną całością, z której bardzo trudno jest wyodrębnić, co do kogo należy.
-Jesteś cudowny.- szepnąłem do baekhyunowego ucha, przygryzając jego płatek. Chłopak na moment przywarł ustami do mojego obojczyka, lecz zostało to przerwane przez donośny jęk. Jakby na rozkaz zagęściłem ruchy, co zaowocowało euforycznym spełnieniem. Nasze ciała na moment zastygnęły, a powietrze stanęło w miejscu. Jedynie szum naszych oddechów dalej trwał. Sunąłem nosem po policzku, na co w odpowiedzi dostałem piękny uśmiech i niespodziwany pocałunek. Powoli wyszedłem z chłopaka, układając się tuż obok. Momentalnie przywarł do mojego boku, obejmując mnie nogą w pasie. Wodził palcem po mojej klatce piersiowej, cały czas się uśmiechając.
-To było wspaniałe.- stwierdził, zerkając na mnie.
-Też tak uważam. Uczta dla naszych ciał.
-Najcudowniej jest móc dostać coś z czego brakiem w zasadzie się pogodziłeś. Najlepsza z możliwych niespodzianek.
-Zdecydowanie.- westchnąłem, uśmiechając się delikatnie.
-Już nie pozwolę ci zniknąć, bo po tym, jak doprowadziłeś mnie do takiego stanu, nie przeżyłbym.-wyznał, a ja patrzyłem w te ciemne tęczówki, będąc tak cholernie szczęśliwym. To była nasza chwila.
-Ja też.-pocałowałem go ostatni raz po czym ułożyliśmy się do snu.
To był bardzo długi i zaskakujący dzień.

No ale kto nie lubi takich niespodziewanych prezentów?

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witajcie!
Kolejny shot leci w Wasze łapki! :) Ze specjalną dedykacją dla niecierpliwej Monmonkp, która w ostatniej chwili natchnęła mnie do zmiany "nastroju" tej historyjki. :)
Mam nadzieję, że się Wam spodoba, czekam na opinie ^^

ApetytOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz