~Maki Takumi~
Obudziłem się pierwszy. Podniosłem się wyżej na łokciach, przeczesując palcami ciemne kosmyki. Zerknąłem na śpiącego chłopca. Koszulka podwinęła mu się tak, że ujrzałem jego goły brzuch. Był posiniaczony. Już chciałem go dotknąć, kiedy blondyn momentalnie zmienił pozycję. Westchnąłem cicho, okrywając go śnieżnobiałą kołdrą. Wstałem, udając się do łazienki. Ogarnięcie się nie zajęło mi dużo czasu. Umyty i ubrany znalazłem się w niedużej kuchni, w której zacząłem przygotowywać tamago* dla nas dwojga. Wciąż chodził mi po głowie ten posiniaczony brzuch chłopca. Może się z kimś pobił? On jest taki drobniutki, że naprawdę łatwo go skrzywdzić. Niech ja się tylko dowiem kto podniósł na niego rękę... Nogi z dupy powyrywam. Nie żartuję.
Chwilę później usłyszałem ciche ziewnięcia. Młody od razu znalazł się w kuchni.-Dzień doberek, senpai. - spojrzałem się na niego. Przełknąłem ślinę, gdy zobaczyłem zaspanego chłopca, który tarł malutką pięścią oczy. Jego słodkość wybiła się ponad skalę.
-Cześć. Jak się spało? - zapytałem, odwracając od niego wzrok. Skończyłem robić śniadanie, nakrywając do stołu.
-Super. Masz bardzo miękkie łóżko. Nie chciało mi się wstawać, ale poczułem piękny zapach jedzenia. Umieram z głodu. - pogłaskał się po brzuszku, oblizując wargi. Od razu usiadł na krześle po turecku, a ja podałem mu jego porcje. Usadowiłem się na przeciwko blondyna.
-No, smacznego. - powiedziałem. Gapiłem się na niego przez dłuższy czas. Skromne rumieńce wkradły się na jego blade policzki, kiedy spostrzegł, że na niego patrzę.
-C-co? Jestem gdzieś brudny?
Zaśmiałem się. Pokiwałem przecząco głową.Po śniadaniu i posprzątaniu bałaganu, usiadłem w fotelu, czekając aż młody się ubierze. Gdy w końcu przyszedł, usiadł na łóżku i spojrzał się na mnie. Postanowiłem wykorzystać tę chwilę ciszy, aby móc dowiedzieć się czegoś więcej o chłopcu.
-Nihiro, powiedz mi, skąd twoje siniaki na brzuchu?
-Em-m... W-widziałeś j-je? - jąkał się. Zauważyłem, że poczuł zdenerwowanie.
-Tak, gdy spałeś. To znaczy, podwinęła ci się koszulka, stąd o tym wiem. Nie myśl, że cię rozbierałem. - uśmiechnąłem się, widząc jego purpurową twarz.
-To n-nic takiego, n-nie przejmuj się tym...
-Ktoś cię pobił?
-N-nie...
-A więc?
-Nie mogę powiedzieć. - nagle spoważniał, patrząc mi się w oczy. Jednak długo tak nie wytrzymał.
-Dlaczego?
-Bo po prostu nie mogę... Chyba powinienem już pójść. Shin będzie się martwił. Przepraszam. Do zobaczenia. - wstał, ubrał buty i po prostu wyszedł. Nawet nie zdążyłem powiedzieć słowa. Co z nim nie tak? Gryzła mnie ta sprawa...***
Tydzień później. Od naszego spotkania, Nihiro nie kontaktował się ze mną. Martwiło mnie to.
- M A K I - C H A N! - wyliterował moje imię zniecierpliwiony Shin, którego w ogóle nie słuchałem. Właśnie siedzieliśmy na ostatnich zajęciach. Potrząsnąłem głową, spojrzawszy się na chłopaka.
-Mówiłeś coś?
-Ciągle coś mówię! Jesteś dziś taki nieobecny. Coś się stało? - złapał mój podbródek, gapiąc się w moje oczy. Prychnąłem, wyrywając z jego uchwytu swoją głowę.
-Nic mi nie jest. Po prostu się nie wyspałem.
-Co ty robisz w nocy? O stary, nie mów mi, że masz jakąś dziewczynę. A może to chłopak? Opowiadaj, szybko!! - podparł się łokciami o stół i położył swoją brodę na dłonie. Przewróciłem oczami, stukając go palcami w czoło.
-Przestań, głupku. Nikogo nie mam.
-Phiiii. Ale to lepiej! Wiesz - przybliżył się do mnie, szepcząc mi do ucha - możesz się we mnie zakochać, masz moje pozwolenie. - zacząłem się śmiać, zerkając na niego kątem oka. Często mówił mi o takich bzdurach. Jest hetero, więc po co tak głupio gada?
-Taaa. Dobra, bądź już cicho, bo nie mogę się skupić. - zlałem go, chłopak wystawił do mnie język, bazgrząc coś w zeszycie.Wykład już minął. Wyszliśmy w dwójkę ze szkoły, idąc do naszej ulubionej kawiarni.
-Ej, Shin-kun... Co się dzieje z Nihiro?
Przemilczał.
-Shin...?
Opuścił głowę w dół.
-Powiesz do cholery o co chodzi?
-Więc... On... Zgrywam się. - zaczął się głośno śmiać, ocierając kropelki łez - Nic mu nie jest. Uczy się, bo ma słabe oceny.
-Nie rób sobie takich żartów. - odetchnąłem z ulgą, przybierając poważną minę. Miałem ochotę go uderzyć.
-Właśnie, miałem ci nie mówić o tym, ale i tak byś się dowiedział. Nihiro ma dziewczynę.
Stanąłem nieruchomo, patrząc się na chłopaka.
-Znowu żartujesz?
-Nie. Tym razem to prawda. - odwrócił się w moją stronę i wzruszył ramionami. Cholera. Nie mogłem się ruszyć. Szok był tak ogromny, że mimowolnie położyłem dłoń na swojej głowie, a usta wciąż miałem rozwarte. A jednak... Ubzdurałem sobie zbyt wiele. Głupi jestem. Jak mogłem w ogóle liczyć na coś z tym chłopakiem? W końcu to jeszcze dzieciak. Trudno. Jakoś... Ekhm. Przeżyję to. Jak nie ten to inny.
-Chodź już. - zawołał do mnie Shin, a ja podbiegłem do niego i bez słowa szedłem dalej.
Dlaczego poczułem jakieś dziwne ukłucie w sercu? Chyba pierwszy raz tak się czuję. Uspokój się Maki, to tylko pieprzone, nic nie znaczące zauroczenie. Tak. Cholera.~~~~~~~~
*tamago - japoński omletHej, hej, heeej! Z góry przepraszam, bo wiem, że miałam wtajemniczyć Was w sprawy Nihiro, ale jednak zmieniłam zdanie. Cóż, kobieta zmienną jest. :v
Zdradzę tylko, że następny rozdział będzie z perspektywy kogoś innego.
Jeszcze jedno. Wiem, że cała sytuacja rozgrywa się pomału i może się wydawać nudna. Jednakże, nie myślcie, że taka będzie! Trochę cierpliwości.
Dziękuję za czytanie i widzimy się już niedługo. :3