Untitled Part 16

9.3K 428 39
                                    

Właśnie opuściliśmy miasto. Droga dłużyła się. Bałam się do niego odezwać, żeby mi nic nie zrobił. Teraz wiem, że był nieobliczalny. Na szczęście nie zna mnie i nie wie, że ja też potrafię być groźna. Koło godziny 12:00 po południu, dojechaliśmy do Elbląga. Tam poszliśmy na miasto.
Miasto było piękne. Wysokie domy i zabytkowe kamienice. Z balkonów wisiały piękne różnokolorowe kwiaty. Ludzie uśmiechali się na każdym kroku. Co chwilę spotykaliśmy młode pary z dziećmi. W środku miasta był plac zabaw, przepełniony dziećmi. Obok były fontanny, przy których siedzieli rodzice i inni. Po bokach było czuć zapach gofrów, zapiekanek itp. Było także wiele stoisk z balonami. Słońce tego dnia dopisywało. Atmosfera poprawiła się. Dzieci biegające pomiędzy naszymi nogami puszczały bańki mydlane, które się wysoko unosiły. Wszystko było piękne, tylko on? Taki smutny. Nie odzywał się, a nawet na mnie nie patrzył. Czułam się trochę niepotrzebna.
Szliśmy właśnie główną ulicą, kiedy złapał mnie za rękę i przyjaźnie się uśmiechnął. Powiedział, że bardzo tego potrzebował. Jeszcze raz przeprosił, że wtedy tak się uniósł. Wybaczyłam mu, bo tak wypadało. Poszliśmy na duże truskawkowe lody. Adam kupił parę kolorowych baloników i mi je wręczył. Poszliśmy też do sklepu, gdzie zakupiliśmy nowe ubrania.
Adam wybrał sobie niebieski T-shirt i dżinsowe, przecierane spodnie. Wyglądał cudnie. Mój wzrok nie chciał go opuszczać. Przechodząc ulicami, widział wzrok innych dziewczyn. Najwidoczniej mi zazdrościły. Kupiłam sobie cytrynową, rozkloszowaną sukienkę. Do tego ładne czarne buty na koturnie. Oboje wyglądaliśmy jak z bajki.
Wracając, zatrzymaliśmy się na ławce. Kazał mi poczekać, po czym zniknął. Trochę się martwiłam, że tak po prostu mnie zostawił. Minęło już piętnaście minut. Jego nadal nie było. Byłam nieco zła. Nagle poczułam jakiś oddech na ramieniu. Dwie delikatne ręce zakryły mi oczy. Od razu zgadłam, że to Adam. Stał z bukietem róż. Uklęknął i przeprosił po raz kolejny. Kazałam mu wstać i przytuliłam go z całej siły. Patrząc mi się w oczy-hipnotyzował. Chwilę później poczułam jego usta. Właśnie pocałował mnie. Chciałam, żeby ta chwila trwała wiecznie. Niestety to była jedna jedyna chwila. Adam zaskoczył mnie, powiedział, że idziemy jeszcze na jakąś imprezę. Wróciliśmy szybko do samochodu. Nie potrzebne rzeczy wrzuciłam do bagażnika. Poszliśmy do najlepszego klubu w Elblągu.
Było świetnie. Masa ludzi. Wszędzie kolorowe światła i głośna, nowoczesna muzyka. Czułam się w swoim żywiole. Cały czas tańczyłam z Adamem. Zamawialiśmy spore ilości alkoholu. Ja byłam już lekko pijana, ale po Adamie nic nie było widać. Musiałam iść skorzystać z toalety. Oczywiście on stał przed. Zrobiłam to, co musiałam. Wyszłam i spostrzegłam, że go nie ma. Byłam lekko rozkojarzona. Poszłam zamówić trochę alkoholu. W tej samej chwili przysiadł się młody mężczyzna.
Miał może z 22 lata. Umięśniony wysoki facet. Mógł mieć około 190 cm wzrostu. Miał czarne oczy, tak samo, jak i włosy. Śniada, piękna twarz. Bardzo mi się przyglądał. Nie przeszkadzało mi to.
-Cześć jestem Kuba, a Ty ? -Odezwał się nieznajomy.
-Cześć jestem Weronika, miło poznać.-Powiedziałam.
- Nie jesteś stąd? Nigdy cię tu nie widziałem. - Powiedział z uśmiechem.
- No niestety nie jestem stąd, ale bardzo mi się tu podoba.
- Chcesz może zatańczyć? - Zapytał z uśmieszkiem.
- No pewnie !
Ruszyliśmy na parkiet. Muszę przyznać, że był naprawdę świetnym tancerzem. Nawet zapomniałam, że nie ma przy mnie Adama. Taniec zaczął się trochę przeistaczać w obmacywanie. To mnie trochę zdezorientowało i postanowiłam opuścić lokal. Nie chciałam, żeby ktokolwiek mnie tak dotykał. Wyszłam na zewnątrz. Było grubo po 23:00. Facet z klubu wybiegł za mną. Przeprosił za to nieodpowiednie zachowanie. Wybaczyłam i szłam dalej, ale ona nie odpuszczał i też szedł.
- Po co za mną idziesz ?
-No wiesz, jesteś ładna, a takiego maczo jak ja, nie spotyka się codziennie. Więc może się jakoś zabawimy ? - Powiedział ochrypniętym głosem.
- Że co ? O nie, nie ! W nic nie będziemy się bawić ! Muszę już iść. - Zaczęłam podnosić głos.
Szłam dalej, tym razem trochę szybszym krokiem. Nagle poczułam, jak ktoś mnie złapał za talię. To ten Kuba. Dalej nie odpuszcza. Zaczął mnie dotykać i próbował całować. Najpierw próbowałam sama jakoś się wyrwać. Niestety był za silny. Jego ręce wędrowały po całym moim ciele. Zaczęłam krzyczeć o pomoc. Głośna muzyka uśmierzała mój krzyk. Bałam się tego psychola. Nie miałam przy sobie żadnej broni. Nagle ktoś pojawił się za Kubą. W jednej chwili upadł. Uratował mnie Adam. Uderzył Kubę łomem w głowę. Cieszyłam się, że go widzę. Tylko widocznie on się nie cieszył, że widział mnie. Szybkim ruchem wziął mnie na ręce i pobiegł do auta. Tam zrobił mi wielką awanturę. Znowu byłam w jego oczach dziwką i puszczalską szmatą. Łzy zbierały mi się do oczu, ale byłam twarda. Nie chciałam go słuchać i poszłam spać. On jeszcze długo krzyczał, potem również poszedł spać.

Najpiękniejsza ŚMIERĆOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz