》14《

3.4K 331 34
                                    

Zayn objął mnie ramieniem gdy wychodziliśmy z uliczki ale odsunąłem się od niego.

- Przestań w końcu zachowywać się jak bachor - warknął przyciągając mnie do siebie, a ja westchnąłem cicho i odpuściłem. Przystanąłem co wywołało głośne i zirytowane westchnienie Zayna, ale ja po prostu przytuliłem się mocno do niego. Zacisnąłem dłonie na jego koszulce na plecach i przymknąłem powieki wtulając twarz w jego tors. Zayn stał przez moment nieruchomo, aż oddał uścisk, całując czubek mojej głowy - Tęskniłem za tobą Ni - wyszeptał podnosząc mój podbródek dwoma palcami. Spojrzał mi w oczy i delikatnie musnął moje wargi. 

- Ja też - wymamrotałem ponownie tuląc twarz do jego koszulki. Kochałem jego zapach. Jego perfumy. Kochałem go całego - Przepraszam, przepraszam za wszystko. 

Odsunąłem się od niego, Zayn zaprowadził mnie do swojego samochodu. Usiadłem na miejscu pasażera, a on za kierownicą. Poczułem to przyjemne ciepło, gdy położył dłoń na moim udzie. 

Jechaliśmy w ciszy, siedziałem wpatrując się w drogę tak samo jak Zayn. Powinniśmy rozmawiać, o tym co się stało, o tym co się działo przez miesiąc od kiedy się rozstaliśmy. Powinniśmy mówić cokolwiek, jednak jedziemy w tej niezręcznej ciszy. 

Zatrzymał się pod moim domem. Jacksona nie było, podjazd był pusty. Chciałem wysiąść ale złapał mnie za nadgarstek.

- Nie możesz zostać sam - powiedział.

- Jestem już dużym chłopcem, nie raz zostawałem sam - zaśmiałem się cicho wyrywając rękę. Ruszyłem do drzwi ale zamarłem metr od nich widząc rozwalony, prawdopodobnie strzałami, zamek - Zayn..? - cofnąłem się dwa kroki, a on szybko wysiadł z auta.

- Idź do samochodu - warknął cicho wyjmując broń. Potrząsnąłem głową - Mógłbyś choć raz..

- Nie - syknąłem mrużąc do niego oczy.

- Masz być za mną.

Kiwnąłem głową, a Zayn delikatnie popchnął drzwi które same się otworzyły.

Ciekawe kto zapłaci za nowy zamek - pomyślałem. 

Malik szedł przede mną, z wyciągniętym pistoletem, gotowy do możliwego strzału. Drżałem ze strachu ale starałem się do ukryć. Zayn najpierw sprawdził salon, kuchnię, po kolei każde pomieszczenie. Wszystko wydawało się być na miejscu, oprócz wywalonej każdej możliwej szuflady. Były wyjęte z każdej komody czy szafeczki. Jakby ktoś czegoś szukał, ale czego? Nie mieliśmy dużo pieniędzy. 

- Gdzie Jackson trzyma dokumenty i inne ważne rzeczy? - spytał Zayn po sprawdzeniu całego domu. Zmarszczyłem brwi i zapaliłem światło w korytarzu.

- Pod podłogą w swojej sypialni - powiedziałem, a on tam poszedł.

- Osoby które się tu włamały, to kompletni idioci - wymamrotał - Teraz na pewno nie zostaniesz tu sam - pokręcił głową wsuwając pistolet za pasek spodni. Cholera, to było seksowne - Pojedziesz do mnie.

- Nie - pokręciłem głową, zakładając ramiona na piersi.

- Zachowujesz się jak dzieciak - wywrócił oczami.

- Jakoś wcześniej ci to nie przeszkadzało - zmrużyłem oczy - Nie pojadę do ciebie. 

- Wspaniale! - wyrzucił ręce do góry - W takim razie przenocujemy w hotelu. 

- Chyba przenocuję - zamrugałem kilka razy wpatrując się w Zayna. On tak dobrze wyglądał w tych ciemnych, obcisłych jeansach i zwykłym czarnym tshircie. 

- Nie, będę cię pilnował. Weź ciuchy na zmianę i do samochodu.

You Are Mine 》Ziall ✔Where stories live. Discover now