Ateny tego ranka były skąpane w wiosennym słońcu. Miasto jak zwykle puste o tej porze tętniło życiem. Ten dzień był wyjątkowy dla każdego mieszkańca. Nikt tak do końca nie wiedział dlaczego. Jednak wiadomo było jedno: nikt tego dnia nie mógł lekceważyć.
Mężczyzna ubrany w czarny,długi do kolan płaszcz przemierzał ulice Aten. Był tak zamyślony że nie zauważyli przechodnia stającego przed nim. Lecz nie wiadomo jak udało mu się uniknąć zderzenia. Nie poruszony tą sytuacją przedzierał się przez wiecznie zagoniony wir ludzi. W końcu udało mu się dotrzeć pod Partenon. Spojrzał w górę i zobaczył mewę. Wiedział już że nie ma czasu do stracenia musi działać szybko. Ruszył dalej. Okrążył budowlę i znalazł się z tyłu. Rozglądnął się czy aby nikt go nie widzi i wyjął pewien przedmiot z kieszeni spodni i wrzucił do jeziora które znajdowało się na 10 metrów od Partenonu. Poczekał 15 minut a gdy stwierdził zawiedziony że nic się nie dzieje odwrócił się i poszedł w stronę słońca. Nie zauważył fioletowej poświaty nad taflą wody.
Hey wszystkim. Prolog jest krótki taka jest potrzeba tego opowiadania. Życzę miłego czytania i przekazuje pałeczkę K. Powodzenia ;)
YOU ARE READING
Zwierciadło
FantasyZwierciadła są różne. Ale tylko jedno jest prawdziwe. Tylko jedno prowadzi do celu. Tylko jedno jedno potrafi zmienić sens naszego istnienia. Ale potrafi nas także zabić.