39 #2 dodatek, Monela

1.3K 139 15
                                    


Dodatek to ciąg dalszy wcześniejszego rozdziału, tylko, że nie oryginalny. Pisałam go w nocy - niesprawdzony.

Mruknęłam coś pod nosem, kiedy Michael się ruszył, a ja o mało co nie upadłam. Opierałam się całym ciałem o jego klatkę piersiową, a on specjalnie się odsunął i poleciałam do przodu. Zaśmiał się, kiedy po cichu go przeklinałam.

- Michael, ty kebsie? - zadrwił.

- Tak, Michael ty kebsie - odpowiedziałam.

Jego klatka parę razy się unosiła ze śmiechu. Uspokił się, patrząc na moją minę. Wygiął wargę i przyciągnął do siebie. Najpierw stabilnie przy sobie trzymał, jednak zdał sobie sprawę, że nie ucieknę i położył dłoń na mojej, która znajdowała się na jego szerokim ramieniu.

Zaczął opowiadać trochę kawałów, które zazwyczaj nie były śmieszne, ale w jaki sposób je opowiadał, był fantastyczny.

- Słuchaj, Mąż i żona ledwo po kłótni. Siadają do obiadu. Atmosfera gęsta, że można ją nożem kroić - podniósł płasko rękę i zaśmiał  się, przymykając oczy. Nagle żona oblewa się zupą - wzruszył ramionami.
- Wyglądam jak świnia - powiedziała.
- No i jeszcze się zupą oblałaś.*

Ochylił głowę, patrząc na niego, próbując zatamować chichot. Pokręciłam głową z politowaniem.

- No wiem, wiem. Ten kawał był kiepski, ale skończyły mi się już takie fajne i nie mam więcej, ale mam inny pomysł.

- Jaki? - spytałam, masując jego obojczyk.

- Pamiętasz, kiedy mówiłem o jemiole?

Pokiwałam głową.

- Ale ten Mike... Przecież nie ma świąt - prychnęłam.

- Wiem, że nie ma. Mam wzrok - przewrócił oczami.

Pacnęłam go w nos delikatnie palcem. Próbował go ugryźć, oczywiście drocząc się ze mną, ale zabrałam palca.

- No więc, kochanie. Zamknij oczy i stań na moich butach - złapał mnie za biodro.

- Ale tak? - zapytałam, stojąc na jego widłach.

Pocałował mnie w nos, co uznałam za potwierdzenie.

- Zamknij oczy, teraz - odgarnął moje włosy, które wystawiały z kitki na jedną stronę.

Przełknęłam ślinę, spojrzałam jeszcze raz na Michaela i zamknęłam oczy, jak prosił.

Nie miałam pojęcia, co ta jego głowa wymyśliła. Czasem jest naprawdę niemożliwy, a ja nie miałam pojęcia, co między nami jest.

Pogłaskał moje biodro ręką, a ja schyliłam delikatnie głowę, otwierając oczy, aby zobaczyć to. Kiedy to zrobiłam, poczułam pocałunki pod brodą. Uśmiechnęłam się. Myślałam, że Mike zauważyszy to, skieruje się nimi w stronę ucha, lecz przed tym ociera swoim nosem o mój. Zamykam oczy ponownie. Skręca głowę i zaczyna muskać lewy obojczyk. Nie spodziewając się tego, że zacznie czule całować moją szyję, zarzucam drugą rękę na jego bark. Od czasu do czasu zasysa skórę, ale nie mocno, tylko łagodnie i spokojniej. Sunę kciukiem po jego policzku. Bawi się moją szyją w tak miły i delikatny sposób. Nawet na myśl nie przyszło mi odepchnięcie go, bo sprawiał tym mi ogromną  przyjemność i był bardzo czuły.**

- Kochasz go? - złożył ostatni pocałunek na moim czole i pogłaskał tą część szyi, którą wcześniej obdarowywał całusami.

Zamilkłam i pobladłam. Strasznie się bałam, zaczęłam bawić się jego koszulką, zdając sobie sprawę, że to za daleko zaszło.

- Bailey zaraz wróci, miałam wybierać film dla nas - otworzył usta ze zdziwienia. - Idź już, pa - wyrwałam i zamknęłam drzwi, zsunęłam się po nich.

Mike: będę czekał

Me: na niego? nie, idź do domu

Mike: na ciebie, Mo

Me: aha

Mike: no :)

Me: Mike, nie, nie kocham go

Mike: wiem, skarbie

Me: to dobrze, mój skarbie

******************
*- nie wiem, czy dobrze go zapisałam

**- jestem kiepska w opisywaniu takich rzeczy naprawdę, powtarzam słowa, gubię się, mam nadzieję, że ktoś coś zrozumiał, starałam się

O i jeszcze przypominam, że to tylko dodatek, a on nie ma żadnego wpływu na akcję.

marta

Second friend ✉| m.c ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz