Rozdział trzydziesty

1.9K 139 3
                                    

Niesprawdzony!

Korzystam z telefonu i nie mam jak dodać obsady.
Taylor Swift wciela się w rolę Charlie Tomson.

btw, podajcie mi swoje tt w kom.
mój: caatchingfiree

Oparłam się bezradna o ścianę. Westchnęłam patrząc na chłopaka. Po chwili Justin również usiadł w tej samej pozycji co ja i odwrócił się przodem do mnie.

- Dhalia... to nie tak... - Powiedział i kciukiem otarł łzy z mojego policzka. Spojrzałam mu w oczy.

- To jak, Justin?

- Ona nic już dla mnie nie znaczy. Chociaż no tak, przyznaje jej obecność tutaj na mnie wpłynęła... ale już nic do niej nie czuję. To przeszłość. Jesteśmy tu, teraz, we dwoje... - Powiedział zbliżając się do mnie a ja się triumfalnie uśmiechnęłam. Objęłam dłońmi kark chłopaka i przyciągnęłam go do do siebie. Położyłam się na plecach a Justin leżał nad mną, oparty jedną ręką o materac.

- Co się teraz liczy? - Spytałam oblizując dolną wargę.

- Ty... - Powiedział delikatnie muskając moje usta. - Ty się dla mnie liczysz. - Po tych słowach zaczął składać namiętne pocałunki na moich ustach.

Jęknęłam przyciagając go bliżej i zaczęłam oddawać mu pocałunki. Po chwili delikatnie rozsumęłam usta wpuszczając  Justina, by po chwili nasze języki mogły walczyć o dominację w naszych ustach. Po upływie dwóch, może trzech minut odsynęliśmy się od siebie żeby odetchnąć. Justin zaczął składać pocałunki na mojej szyi, powodując tym gęsią skórkę na całym moim ciele. Chłopak się nie krępował i odważnie podążał językiem w dół mojej szyi. Następnie rozpiął guziki mojej koszuli i na chwilę zamarł. Wiele myśli krążyło wtedy po mojej głowie, ale przecież jesteśmy tylko przyjaciółmi, nic się nie wydarzy. Chłopak uśmiechnął się i powrócił do pieszczenia mojego ciała swoimi wilgotnymi wargami. Zaczął całować moje piersi, cały czas schodząc niżej. Gdy dotarł do mojego podbrzusza i przejechał po nim językiem, głośny jęk wydobył się z moich ust. Momentalnie wróciłam do wcześniejszej pozycji. Chłopak spojrzał na mnie zaskoczony.

- Przyjaciele, Justin. - Powiedziałam wyjmując piżamę z walizki i ruszyłam w kierunku łazienki. Przebrałam się w strój do spania, zmyłam makijaż i wróciłam do pokoju. Zgasiłam światło w pomieszczeniu i położyłam się obok Justina, który w skupieniu oglądał telewizor. Zmęczona dzisiejszym dniem i wszystkimi wydarzeniami szybko zasnęłam.

Next day

Ze snu wyrwało mnie ciche pukanie do drzwi. Jęknęłam pod nosem przekręcając się na łóżku. Zaraz... za dużo wolnego miejsca. Otworzyłam oczy i zobaczyłam, że Justina nie ma. Zdziwiona zeskoczyłam z łóżka gdy znowu usłyszałam pukanie. Podeszłam do drzwi i delikatnie je otworzyłam, by zniwelować skrzywienie.

- Oo. Dzień dobry, pani Bieber.-  Powiedziałam uśmiechając się do kobiety.

- Cześć słonko. Robimy śniadanie, przejdziesz na dół?

- Uhm, tak, jasne. Zaraz będę. - Powiedziałam uśmiechając się. Jeszcze raz spojrzałam w kierunku łóżka, by się upewnić, że jest puste. - Justin jest na dole?

- Nie, nie ma go... myślałam, że jest z Tobą. No nic, pójdę popytać, może ktoś go widział.

Uśmiechnęłam się i zamknęłam drzwi. Wzięłam szybki prysznic, wysuszyłam włosy i założyłam czarną, luźną sukienkę do uda. Nałożyłam na siebie jeszcze biały kardigan, tomsy i zeszłam na dół. Rozmawiałam z każdym z rodziny Justina, muszę przyznać, że bardzo ich lubię. W pewnym momencie do pomieszczenia weszła blondynka a chwilę po niej Justin. Zacisnęłam usta i podeszłam do chłopaka.

- Gdzie byłeś? - Wysyczałam, co spowodowało, że wszyscy w pomieszczeniu skierowali spojrzenia na nas. 

White birdOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz