Starcie z Ichigo cz.II

656 73 4
                                    

- Dark morning.
Świat zmienił swe kolory i otoczyła ich jedynie ciemność wśród której nie można było zobaczyć nawet czubka własnego nosa.
- Co u diabła... - Ichigo, próbował znaleźć Sarę, lecz było na to zbyt ciemno, podczas gdy ona widziała go bez problemu.
- Mówiłam, nie lekceważ mnie.
Słyszał ją, czuł jej reiatsu... Wiedział, że nie zginie.
- Z lewej! - Krzyknął, blokując swoim zanpaktou atak dziewczyny. - Co to za sztuczki? - Mówiąc to uśmiechał się, chociaż nikt nie mógł tego zobaczyć. Nikt, prócz Sary.
- To po prostu jedna z mocy mojego Zanpaktou Black Devil. - Odpowiedziała. - Ma wiele takich zdolności.
- Niestety mój zanpaktou ma tylko jedną.
- Ale za to ma w ciul dobrego partnera. Nie to co mój. - Posmutniała, wyczuł to w jej głosie.

Nagle wszystko wróciło do normalności.
 To już? - Zdziwiła się. - Myślałam, że mam jeszcze chwilę. Nawet nie dokończyłam ataku.
- Musisz chyba to jeszcze trochę poćwiczyć.
- Niestety. - Nie zdradzała swojego smutku. Uśmiechała się, wciąż wierząc w swoją wygraną i ufając swojemu zanpaktou. - Black wings! - Czarne skrzydła rozbłysły swoim hematytowym blaskiem, podczas gdy dziewczyna upadła na kolano, ciężko dysząc.
Zużywam za dużo reiatsu.

- Getsuga Tenshou! - Krzyknął Ichigo.
Sara otworzyła szerzej oczy. Tryskające z miecza reiatsu Kurosakiego zniszczyło całkowicie jej atak i zachowując jeszcze resztki swojej siły, trafiło w dziewczynę, która nie zdołała zrobić nic więcej jak tylko zasłonić się swoimi katanami.
- Nic ci nie jest? - Podbiegł szybko do niej.
- Wszystko w porządku. - Wydusiła z siebie. - Walczymy dalej? - Spytała.
Pomimo tego, że atak Ichigo ją trafił nic jej nie było. Miała co prawda ranę, z której ciekła krew, lecz cóż to było dla shinigami? Zwłaszcza że Ichigo nie uderzył całą mocą, a atak w większości został pochłonięty przez jej Black Wings.
- Idź do Inoue. - Powiedział.
- Nic mi nie jest. - Wsparta o wbite w ziemie katany, wstała. Krew trysnęła na ziemię, lecz dziewczyna nic sobie z tego nie miała. - Mogę jeszcze walczyć. Podczas prawdziwych walk będę miała jeszcze większe rany i będę musiała jakoś z nimi kontynuować pojedynek, no nie? Po za tym... - Uwolniła część reiatsu, które ukrywała. - To wciąż tylko początek.
Otworzył szerzej oczy ze zdziwienia, czując moc duchową dziewczyny.
- Mówię, to tylko początek, więc zacznij ze mną walczyć normalnie. Musze się gdzieś nauczyć walczyć. - Powiedziała.
Chłopak uśmiechnął się.
- Niech będzie.
- Walcz na serio. Chcę zmusić cię do Ban-kai.
Świat rozlewał się jej i mącił. Zdawała sobie sprawę z tego, że rana będzie jej nieludzko przeszkadzać, lecz wiedziała również, że wciąż może walczyć.
- Zaczynamy.


---------------------------------------
Znowu króciutki rozdzialik - przykro mi, ale jak już kiedyś wspominałam, takie najlepiej mi się piszę. Sorki, że wczoraj nic nie dodałam, ale nie miałam czasu.
Nie wiem jak będzie to wszystko wyglądać w ferie (bo od pn się dla mnie zaczynają :) )ale postaram się coś wstawiać.

Do następnego rozdziału i miłej lektury.

Ichigo, Nie Jesteś Jedyny...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz