-Coś się stało?- zapytał Jack i usiadł obok mnie. Spojrzałam na niego morderczo.
-Nic po prostu jestem smutna, tak?- ponownie schowałam twarz w dłoniach.
-No ej.- usiadł naprzeciwko mnie.
-No nikt we mnie nie wierzy, tak? Po co ja tu jestem potrzebna jak nikt we mnie nie wierzy. Nic nie potrafię...-znowu chciało mi się płakać, ale łza, która próbowała spłynąć po policzku na sam dół, wyschła.
-Widzisz nawet płakać nie potrafię.- dodałam i odwróciłam wzrok od chłopaka. Chłopak złapał mnie za podbródek i odwrócił w jego stronę.
-We mnie też nikt nie wierzył...a teraz jest inaczej. Ja w ciebie wierzę.- uśmiechnął się. Nie wiem dlaczego, ale bardzo chciałam go przytulić więc tak zrobiłam. Jednak poczułam jego zimno oraz wodę i od razu się odsunęłam.
-Przepraszam...jestem za ciepła.- spuściłam wzrok.
-Spokojnie nic się nie stało.- Lekko się uśmiechnął i złapał się za miejsce, gdzie go dotknęłam.
-Ja naprawdę nie chciałam.- powiedziałam.
-Przecież mówię, że nic się nie stało.- zaśmiał się. Nagle podszedł do nas Mikołaj.
-Co mu zrobiłaś, że tak nagle się rozpłynął?- zapytał.
-Hmm jakby to wytłumaczyć...moje ciało jest całe gorące. Jak kogoś dotknę to mogę go nawet poparzyć i to właśnie zrobiłam Mrokowi...dlatego powiedziałam, że może wrócić z blizną.- wzruszyłam ramionami. Nic nie powiedział tylko odwrócił się i poszedł w stronę piaska i zająca oraz zębowej wróżki. Po chwili w głowie usłyszałam jakiś głos. Ze strachu szybko wstałam i wzięłam swój kij w dłoń.
-Coś się stało?- zapytał JackW tym roku świąt nie będzie. Nigdy już ich nie będzie. (Śmiech)
-Mikołaju!- krzyknęłam wystraszona i ruszyłam w kierunku, gdzie robią zabawki. Tak jak myślałam wszystko było poniszczone. Yeti stracili przytomność, a na górze latała pewna czarna chmura. Złapałam ręką usta. Nie umiałam nic z siebie wydusić. Jack podbiegł do mnie i zawołał Mikołaja.
-Nie wierzę.- wyszeptał Mikołaj i uklękł na ziemi. Załamany zaczął płakać.- Świąt w tym roku nie będzie.- nie mogłam uwierzyć w to co słyszę. Tak łatwo się poddawają? Rozumiem, gdyby tego nie szło naprawić, ale na pewno się da!
-Poddajesz się? Jak możesz się poddawać w takiej sytuacji?!- krzyknęłam i tupnęłam nogą.- Musi się udać to wszystko w tydzień! Miliardy dzieci czeka na ten jeden dzień w roku, aby dostać prezenty, a ty się poddajesz?! No nie wierzę.- odwróciłam się i podeszłam do najbliższego yeti. Oddychał. Został tylko uśpiony. Czułam na sobie wzrok od wszystkich. Wzięłam jedną buteleczkę z proszkiem. Nabrałam troszkę na palec i posmarowam mu nosek.
-Jack! Trzeba przepędzić tę chmurę!- krzyknęłam i wskazałam na nią. Kiwnął tylko głową i wykonał moje polecenie. Kiedy chmury nie było w pomieszczeniu. Yeti się obudził kompletnie zdezorientowany.
-Spokojnie nie bój się.- powiedziałam i się uśmiechnęłam. Podeszłam do kolejnego i również posmarowałam mu nosek. Tak zrobiłam z każdym, aż do wykończenia się butelki. Wróciłam do wszystkich.
-Wystarczy, że mnie posłuchacie, a uratujemy te święta.- uśmiechnęłam się.
-Mów co trzeba zrobić!- krzyknął Mikołaj pełen nadziei.
-Wystarczy, że każdy zrobi po kilka zabawek, jednak nie tych samych. Moje proszki resztę załatwią.- pokazałam na woreczek.
-Co masz zamiar zrobić?- zapytał Zając.
-Pomnożyć zabawki.- zaśmiałam się.
-Więc do roboty!- krzyknęła zębowa wróżka. No i tak powinni działać strażnicy. Wszyscy zaczęli się naradzać. Kiedy każdy wiedział co ma robić to przystąpili do roboty.Nie ujdzie ci to na sucho. (Złość)
Usłyszałam kolejny głos w mojej głowie. Lekko się przeraziłam, ale po chwili o tym zapomniałam. Każdy z nich pracował ciężko.
Po 3 dniach zabawki były skończone. Przez te kilka dni wszyscy się fajnie bawili i nie którzy uczyli innych jak coś wykonać. Niesamowite! Wystarczyło tylko je pomnożyć moim proszkiem oraz je zapakować. Każdy stał na boku i każdy mi się przyglądał. Podeszłam do jednej zabawki. Wyliczyłam ile trzeba proszku, aby je pomnożyć tak żeby wystarczyło. Obawiałam się, że może mi nie starczyć proszku na wszystkie zabawki. Podeszłam do pierwszej zabawki i sypnęłam proszkiem z wyliczoną ilością. Poczekałam chwilę i nagle stanęło przede mną mnóstwo kopii. Z resztą zabawek zrobiłam tak samo. Na szczęście starczyło mi proszku. Chociaż było ich mnóstwo to byłam zadowolona. Wszyscy strażnicy pomagali oraz yeti, których obudziłam. Odwróciłam się po skończonej pracy i się szeroko uśmiechnęłam.
-Niesamowite! Udało ci się w 3 dni!- krzyknął Mikołaj.
-Nam się udało.- poprawiłam i się uśmiechnęłam. Mikołaj podszedł do mnie i z całej siły mnie przytulił. Na szczęście go nie poparzyłam.
-Teraz tylko wystarczy je zapakować.- zaśmiałam się. Po tych słowach yeti ruszyło do roboty.
-Wow ale się palą do pracy.-ponownie się zaśmiałam.
-Teraz już wiem dlaczego księżyc cię wybrał.- uśmiechnął się Mikołaj, a ja się zarumieniłam.
-Tak szczerze wam powiem nie sądziłam, że wyrobimy się tak szybko.- podrapałam się po karku.
-Chyba wszyscy tak sądzili.- zaśmiał się Zając. Teraz zauważyłam, że zdobyłam zaufanie zająca. Mikołaj ruszył w kierunku ogromnej ziemi. Nie które światełka znikały.
-Dlaczego one znikają? Jeszcze świąt nie ma, a uporaliśmy się z tym.- Oznajmił Jack. A mnie olśniło. Przecież nie było piaska, ponieważ musiał iść. Mrok mógł go złapać.
-Piasek.- szepnęłam.
-Co?- zapytał ząbek.
-Piasek!- krzyknęłam.
-O mój Boże! Wy zajmijcie się pakowaniem prezentów, a ja i Valentina idziemy szukać piaska.- złapał mnie za rękę i zaczął biec.
-Ale ja nie dam rady!- krzyknęłam i puściłam jego rękę. Spojrzał na mnie.
-Dasz radę. Wtedy praktycznie od razu go powstrzymałaś.- stwierdził.No posłuchaj go...czekam na ciebie. (śmiech)
Zbladłam. On wszystko słyszy.
-Nie mogę.- szepnęłam. Wtedy poczułam się okropnie. On wchodzi telepatycznie do mojej głowy i słyszy o czym rozmawiamy.
-Ale dlaczego? Musisz ze mną iść proszę...- powiedział i spojrzał mi w oczy.
-No dobra.- powiedziałam po zastanowieniu.(Śmiech)
Rzuciłam tylko proszek na ziemię, który potrafi wyczuć zło. To mnie zawiadomi jak coś pojawi się w bazie. Jack ponownie złapał mnie za rękę i zaczęliśmy biec w stronę wyjścia oraz żeby wiatr zabrał nas w daną miejscowość.
Hej.
Wybaczcie, że tak późno, ale miałam szlaban -.- 😢 kiedy jednak odzyskałam telefon...zapomniałam hasła. (Ale już pamiętam spokojnie xd) niestety rozdział nie będzie pojawiał, że za często (normalne) ze względu na stłuczony telefon. Pisze teraz przez tableta, lecz niestety nie jest mój :( ;-; nawet zastanawiałam żeby zawiesić te opowiadanie ze względu na ten szlaban, ale kiedy nie dawno weszłam i zobaczyłam tyle wyświetleń i gwiazdek, że po prostu mnie zatkało...jesteście niesamowici!
Zapraszam do opowieści mojej kuzynki: Marzycielka004 ~~>jej nowe konto bo z tamtym coś jej się stało ;-;
Pozdrawiam i jeszcze raz dziękuję!
CZYTASZ
Strażnicy Marzeń- Zimny Ogień
FantasyOn- zimny jak lód. Ma poczucie humoru. Uwielbia śmiech dzieci. Ona- gorąca jak ogień. Bardzo emocjonalna dziewczyna. Nie nawidzi zimna. Opowieść jest o dziewczynie, która po śmierci dostaje moc, lecz niestety nie pamięta co się stało przed jej śmier...