Pomaganie z pewnością nie było dla mnie żadną frajdą. Czułam się raczej trochę upokorzona, gdyż byłam zmuszona do robienia czegoś, czego zdecydowanie nie chciałam. Z resztą miałam ciekawsze i dużo ważniejsze rzeczy na głowie niż przygotowywanie durnego balu, który i tak będzie beznadziejny, dokładnie jak co roku.
Sfrustrowana fuknęłam ze złością pod nosem, gdy po raz kolejny próbowałam wyciąć gotowe serce z przygotowanego wzoru, ale każde z nich wychodziło mi coraz bardziej krzywe. Chyba, a raczej na pewno jestem bardziej niż beznadziejna w tego typu sprawach.
- Daj, pomogę Ci. - miły, radosny głos mógł należeć tylko do jednej osoby, którą znałam. Podniosłam głowę i faktycznie, nie pomyliłam się w moich przypuszczeniach. Uśmiechnięta postać Renee usiadła na przeciwko mnie, biorąc do rąk kolejny szablon serca i sprawnie posługując się nożyczkami, wycięła idealnie proste serce kładąc je naprzeciwko mnie.
- Wiesz, zastanawiam się... właściwie po co wam te serca, skoro to jest bal jesienny? Zazwyczaj nawiązywaliście do Halloween. - zagadnęłam, opierając się plecami o ścianę i przeniosłam wzrok na dziewczynę, która wycinała z uporem kolejne serca, a wychodziło jej to całkiem dobrze.
- Szczerze? - spojrzała na mnie, odkładając nożyczki i zagryzła wargę - Nie są nam w ogóle potrzebne, dziewczyny zaproponowały, żeby dać wam cokolwiek do robienia, abyście się nie nudzili, a po prostu przygotowania do balu zostawić nam. - wymamrotała cicho, jakby bojąc się mojej reakcji. Potrzebowałam chwili, żeby zrozumieć, że tak naprawdę męczyłam się z tymi pieprzonymi serduszkami przez pół godziny, tylko po to, żeby i tak poszły do kosza? Mimo wszystko jednak moją reakcją był śmiech.
- Czyli, że spędziłam kupę czasu przy tych głupich serduszkach, a one i tak pójdą do kosza? - mruknęłam rozbawiona, a Renee pokiwała niepewnie głową - A Bieber męczy się z tymi dekoracjami, a one i tak zostaną zmienione? - dodałam, patrząc na chłopaka siłującego się z wystrojem sali. Szkoda, że jeszcze nie wiesz, Justinie.
- Tak - Grey odezwała się cicho, również spoglądając na Justina, po czym obie wybuchłyśmy śmiechem - Chyba powinnam mu powiedzieć.
- Nie rób tego - pokręciłam głową, zatrzymując dziewczynę - Nic mu się nie stanie, jak trochę popracuje. - dodałam, na co dziewczyna zmarszczyła lekko czoło.
Widok chłopaka wkładającego całe swoje serce w robienie czegoś, co wyglądało (i to będzie konstruktywna krytyka) jak gówno, rozbawił mnie prawie do łez. Chwilami, muszę przyznać kusiło mnie żeby pójść i powiedzieć mu, że to nie ma sensu. Szczególnie wtedy, gdy po raz prawie że setny poprawiał jeden, nieznaczący szczegół. Chociaż kiedy byłam już zdecydowana, odzywała się moja bądź-ździrą-dla-każdego strona i kończyło się na tym, że miałam gdzieś jego oraz to, że traci czas na takie pierdoły.
- Więc, z kim zamierzasz iść na bal? - Renee nieśmiało spytała, patrząc na mnie ukradkiem, a ja na jej słowa skrzywiłam się lekko.
- Nie zamierzam w ogóle przyjść. - wzruszyłam niedbale ramionami, oblizując spierzchnięte usta końcówką języka.
- Jak to nie? Przecież będzie świetnie. - dziewczyna zmarszczyła swoje brwi, najwyraźniej dziwiąc się mojemu wyborowi.
No cóż, od początku, kiedy tylko dowiedziałam się o tym głupim balu wiedziałam, że się na nim nie pojawię. To nie moje klimaty, zdecydowanie. Wszystkie piękne dekoracje, dziewczyny ubrane w eleganckie sukienki, z makijażem i fryzurą przygotowanymi przez cały dzień, chłopcy w garniturach, wystawne jedzenie i wyniosła atmosfera? Nie, dziękuję. Wolę spędzić wieczór na jakiejś dzikiej imprezie, albo przed telewizorem, w piżamie, obżerając się kubełkiem lodów waniliowych - o tak, to jest o wiele lepsze niż gniecenie się cały wieczór w pięknej sukni, której i tak swoją drogą nie miałam.
CZYTASZ
She's so badass // j.b
FanfictionTessa Russo była dla Justina dziewczyną jedyną w swoim rodzaju. Intrygowała go coraz bardziej za każdym razem, kiedy wyjmowała swoją broń i mierzyła nią w stronę chłopaka, wypowiadając przy tym splot ostrych słów, czasami raniących i przerażających...