Noc w szpitalu przedłużała się nie miłosiernie. Cały czas patrzyłem na zegarek. Byłem niemal pewien, że stoi w miejscu. Leżałem w sali z opatrunkiem na ramieniu. Byłem tylko lekko draśnięty. Obok na łóżku leżał mój łysy kolega. Tamten przeżywał męki. Kula utkwiła mu w kości udowej. Miał ją unieruchomioną. Operacje miał mieć z samego rana. Wpatrywałem się w jego twarz, gdzie było wymalowane cierpienie, że prawie zapomniałem o Weronice. Koło 6:00 rano wstałem z łóżka i pochodziłem po oddziale. Nie mogłem tak bezczynnie leżeć. Chwilę później zobaczyłem, jak wywożą mojego kumpla na salę operacyjną. Miał zamknięte oczy i nawet na twarzy nie było widać bólu. O 7:00 trafiłem znowu do swojej sali. Właśnie przyszedł ordynator. Wypytywał, jak się czuje. Pozwolił mi dziś opuścić szpital. Moja euforia nie miała granic. Cieszyłem się, że już za dwie godziny będę obok mojej Weronisi.
O 8:35 opuściłem szpital. Postanowiłem się przejść. Nie miałem ochoty rozbijać się po mieście taksówkami albo autobusami. Dzień był bardzo pochmurny. Z nieba, co chwilę padał deszcz. Mgła była gęsta. Nie odczuwałem, że jest rano. Powiedziałbym, że jest wczesny wieczór.
Trafiłem nareszcie pod swoją kamienicę. Teraz strach był równy szczęściu. Idąc po schodach, bałem się, że nikt nie otworzy drzwi. Moje uczucia były dość mieszane. Szedłem jak na ścięcie. Z opuszczoną głową. Myślałem już o najgorszym. W jednej chwili stanąłem naprzeciwko swoich drzwi. Ciężką ręką zadzwoniłem dzwonkiem. Potem delikatnie zapukałem. Odpowiedziała mi cisza. Poczułem kucie w sercu. Wiedziałem, co mogło się stać. Pociągnąłem za klamkę. Drzwi otworzyły się szeroko. Strach i złość sięgały zenitu. Meble i wszystko w domu było powywracane. Zacząłem biegać po domu jak głupi. W salonie widziałem rozbitą szybę. Tak jakby ktoś tu ze sobą walczył. Kuchnia była pusta. Nie dało się zrobić kilku kroków, bo wszędzie były porozbijane talerze. Nasza sypialnia była nieruszona. Co mnie bardzo zdziwiło. Zajrzałem do łazienki. Moim oczom ukazała się maleńka postać, siedząca w kącie. Podszedłem bliżej. To była Weronika. Najwyraźniej spała. Wziąłem ją delikatnie na ręce i zaniosłem do sypialni. Cały się trząsłem. Jej ciało i twarz były zmasakrowane. Wszędzie siniaki i krew. W ręku miała powbijane kawałki szkła. Miała mało włosów. Dużo jej wyrwali. Na sobie prawie nie miała ubrań. Na nogach miała kilka poważniejszych zadrapań.
Miałem okropne wyrzuty sumienia, że ją tu zostawiłem. Gdybym został, ona byłaby cała. A teraz ? Teraz śpi cała we krwi. Usiadłem obok na łóżku. Próbowałem ją obudzić. Podniosłem jej głowę i pocałowałem sine usteczka. Moja piękna, się obudziła. Pierwsze, co z siebie wydała to głośny jęk. Widać było, że strasznie cierpiała. Przyniosłem jej szklankę wody. Piła z trudem, chyba nie mogła jej do końca przełknąć.
Dałem jej trochę odpocząć. Wyjąłem największe kawałki szkła z jej ręki. Później wziąłem ją na ręce i zaniosłem do samochodu. Pojechałem na pogotowie. Lekarze od razu się ją zajęli. Była w sali ze specjalistami przez ponad dwie godziny. Właśnie kiedy miałem do niej zajrzeć, zauważyłem, jak wiozą mojego kumpla z sali operacyjnej. Pobiegłem w jego stronę. Chciałem się dowiedzieć, co z nim.
Chłopak jakby urodził się na nowo. Nie miał już kwaśnego wyrazu twarzy. Teraz gościł tam uśmiech. Trzymał mnie za rękę mówiąc, że dorwą tych, którzy zrobili to Weronice. Bardzo mnie pocieszał. To było naprawdę miłe z jego strony. Po krótkiej pogawędce z nim poszedłem sprawdzić, czy lekarze wiedzą, co z moją kochaną. Sala była pusta! Pobiegłem do pokoju lekarskiego, wypytać jak z nią i gdzie teraz jest.
Okazało się, że większość ran nie dosięgła kości ani narządów wewnętrznych. Co mnie bardzo cieszyło. Niestety wykryli coś, co miała od dawna w sobie. A dzięki temu wypadkowi znowu się poruszyło. Miała krwiaka w mózgu. Podobno był bardzo niebezpieczny i mógł zagrozić jej życiu. Gdyby nie ten wypadek, to dziewczyna w ciągu sześciu miesięcy mogła umrzeć. Ta wiadomość mnie kompletnie sparaliżowała. Nie widziałem, co się dzieje. Jednego dnia jest wszystko pięknie, a drugiego wszystko się wali. Każdy dzień jest nowym, nic do siebie nie pasuje. Każdego pieprzonego dnia są nowe akcje i nowe historie. Czemu ja nie mogę żyć jak reszta ludzi ?
Wychodząc z gabinetu dostałem wiadomość od lekarza, że Weronika jest w sali nr 19. Szybkim krokiem dotarłem tam. Było tylko jedno łóżko. W nim właśnie leżała. Eh, chciałem z nią pogadać i dowiedzieć się czegoś, ale spała. Nie dziwię się. Tyle wrażeń i bólu przeżyła. Resztę dnia spędziłem przy jej łóżku. Nie chciałem jej opuszczać nawet na chwileczkę. Była moim jedynym światem, gdyby ona zginęła, to życie straciłoby sens.
CZYTASZ
Najpiękniejsza ŚMIERĆ
HorrorTrylogia. Pierwsza część to: "Najpiękniejsza ŚMIERĆ" (Okładka zmieniona). Druga część to: "Zmartwychwstała ŚMIERĆ" Prolog -Kocham cię. - Powiedziałem ze łzami w...