Rozdział 19

318 29 5
                                    

*Lucinda*

Przygotowania wciąż trwały,a ja wciąż myślałam o Effy która znikąd pojawiła się w tunelu.Pomogła mi,ale dlaczego?Nie byłyśmy jakimiś przyjaciółkami w dreszczu,więc dlaczego zaryzykowała pomagając nie tylko mi,ale również innym streferom.Najbardziej czułam się źle,że nie mogę powiedzieć o tym Abby,obiecałam Effy,że nikomu nie zdradzę jej obecności w labiryncie.

-O czym tak myślisz?-Pyta zaciekawiona Abby opierając swoją głowę o moje ramie.

-O wszystkim,a dokładniej o jutrze.-Odpowiadam.

-Uda nam się.-Mówi z entuzjazmem moja siostra.Zawsze jest taka pewna siebie i tego co robi,zawsze mówi,że wszystko będzie dobrze.Zazdrościłam jej trochę charakteru.

-Chodź.-Wstaje i podaję mi rękę-Przeniesiemy sobie materac pod wrota.

-Okej.-Odparłam.

Chwilę później nasze materace były przy samej ścianie wrót,a obok nas był Newt,Minho,Jace oraz Thomas.Miałam nadzieje,że Newt nie myśli już o tym,aby zostawić mnie w strefie za to,że zabiłam Gally'ego.Nic o tym nie wspominał,ale nigdy nie wiadomo.Moje rozmyślenia przerwał chłopiec który do nas podbiegł.

-Wszyscy już są gotowi.-Odparł.

-Dziękuje Josh.-Powiedział Minho-teraz zwołaj tu wszystkich,musimy się wyspać.

-Tak jest!-Krzykną chłopiec,odwrócił się i pobiegł w kierunku budynku z bronią.

Grupka streferów zbliżała się już w naszym kierunku,jeden po drugim padał na materac kładąc broń oraz prowiant za swoimi plecami.Wszyscy już spali,wszyscy oprócz naszej szóstki.

-Powinniśmy iść spać.-Odparł Newt-Ale jakoś nie potrafię.

-Boję się.-Powiedział cicho Thomas.

-Miałbym cie za głupca gdybyś się nie bał,was wszystkich.-Odpowiedział Blondyn.

-A co jeśli za tym przejściem nie będzie wyjścia?-Pyta Abby.

-Nie mam pojęcia.-Odpowiada Newt.

Po tych słowach nastała grobowa cisza.Nikt już się nie odezwał,wszyscy poszli spać.Wszyscy prócz mnie.Leżałam na materacu z podkulonymi nogami.Bałam się,tak cholernie się bałam tego,że nam się nie uda,że za tajemnym przejściem czeka nas coś strasznego,i to wcale nie będzie wyjście.Bałam się tego,że prawdopodobnie prowadzę wszystkich na pewną śmierć.Bałam się,że nawet jeśli uda nam się wyjść.To albo od razu wpadniemy w ręce dreszczu,albo będą czekać na nas poparzeńcy i zjedzą nas żywcem.Oczywiście nikt tutaj nie wie,że świat już nie jest taki jaki im się wydaje.Oni wszyscy myślą,że wrócą do swoich rodzin i będą żyć tak jak dawniej.-No to się zdziwią.-pomyślałam.Chciałam już od dawna powiedzieć im jak wygląda teraz świat,ale zawsze brakowało mi odwagi i wciąż mi jej brakuje.Cholera,nawet nie potrafię powiedzieć tego własnej siostrze.

-Lucinda śpisz?-Pyta mnie blondyn leżący za moimi plecami.Odwracam się.

-Nie.-Odpowiadam cicho.

-Chciałem z tobą po rozmawiać.-Odparł marszcząc brwi.

-Ze mną?O czym?-Pytam zdziwiona.

-Cóż chciałem cię przeprosić za moje zachowanie w stosunku do ciebie.Wiesz dużo myślałem o tym co powiedziała mi Abby i wieże jej,to znaczy wieże,że nie zabiłaś Gally'ego specjalnie,bo przecież nawet nie miałabyś powodu aby zabić go specjalnie ponieważ nawet go nie znałaś.-Wyznaję blondyn.A ja czuję ulgę,że w końcu uwierzył.Chodź pewnie nadal mi nie ufa to dobre chociaż to,że w końcu uwierzył.

-Emm nie wiem co powiedzieć.-Mówię zgodnie z prawdą.

-Nie musisz nic mówić.-Odpowiada odwracając się plecami do mnie,robię to samo.

-Chroń jutro Abby dobrze?-Słyszę za sobą.

-Zawsze ją chronię.-Odpowiadam po czym zapadam w głęboki sen.

Sisters in the Maze|| The Maze RunnerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz