50

27.9K 1.8K 97
                                    

Wchodzimy do restauracji. Kelner wybiera nam miejsce w kącie na wygodnych kanapach. Podążam za nim i się rozsiadam na jednej z nich, na przeciwko Liama.

- Nie chciałaś usiąść obok mnie? - robi minę skrzywdzonego kotka.

- Jak usiądę na przeciwko ciebie to będzie mi się wygodniej z tobą rozmawiało i patrzyło na ciebie, więc już się nie fochaj.

- Okej, przekonałaś mnie - uśmiecha się do mnie głupkowato i otwiera kartę. Po chwili znów się odzywa. - Mam pomysł!

W moim umyśle pojawia się czerwona lampka, mówiąca, że to nie jest dobry pomysł żeby go zdradzał, jednak ciekawość zwycięża.

- No słucham - mówię niepewnie.

- Ty zamów coś dla mnie, a ja dla ciebie - jest wyraźnie dumny z tego co wymyślił, a ja niewiem czy się zgodzić. W końcu jednak stwierdzam, że co takiego złego mógłby mi wybrać? Przecież nie jestem jakoś specjalnie wybredna co do jedzenia.

- Zgoda - ulegam.

- Dobrze, to ja już idę zamówić coś dla ciebie, a potem ty pójdziesz. Wiesz, żeby była niespodzianka - i już w pośpiechu odchodzi. Zagaduje kobietę w uniformie. Czuję ucisk w sercu, jest przepiękna. Na szczęście Liam najwyraźniej nie zwraca uwagi na jej wygląd, a skupia się na zamówieniu. Gdy zadowolony z siebie podchodzi do mnie, przychodzi moja kolej żeby złożyć zamowienie.

Po chwili wracam od kelnerki, siadam na przeciwko Liama i mimowolnie się uśmiecham. Jestem ciekawa jak zareaguje na to, co mu zamówiłam.

- Mam nadzieję, że lubisz szczeniaczki - uśmiecha się szyderczo, a ja rzucam mu złowrogie spojrzenie.

- Żartujesz sobie, prawda? - pytam z nadzieją. Nie ma mowy, że tknę biednego pieska! Nie, on musi żartować.

- No jasne, że żartuję - śmieje się. - Za nic nie powiem ci co dostaniesz. To musi być niespodzianka.

Wzdycham z ulgą, że żartował, jednak dalej mam obawy co do tego co mi zamówił. Chociaż w sumie... On też powinien się bać. Chyba. Może akurat to lubi? Zobaczymy.

W tym momencie podchodzi do nas kelnerka z dwiema szklankami i butelkami wody. My jednak kompletnie ją ignorujemy.

- Za nic? A jakbym się zgodziła na ten prysznic, który proponowałeś wcześniej? - nie mogąc się powstrzymać żartuję i zaczynam się śmiać, widząc jego mocno zaskoczony wyraz twarzy - Żartowałam, głupolu.

Widzę, że już chce coś powiedzieć, ale się powstrzymuje.

- Czyli tak, czy tak, mam się bać? O jedzenie? - pytam z lekkim niepokojem.

- No oczywiście, że powinnaś - odpowiada, jakby to było wiadome. - A masz już zaplanowane co robimy potem, czy razem coś wymyślimy? - zmienia temat.

- Mam pewien pomysł, ale jak ty rownież, to możesz coś zaproponować.

- To może dziś ty wybierasz, a jutro ja? - proponuje.

- Okej. W takim razie idziemy na rolki.

- Co?! - wypluwa wodę, którą właśnie popił, na szczęście z powrotem do szklanki. - Skąd ci się biorą takie pomysły?!

- Cóż, skoro tak bardzo lubisz WF, to czemu ten pomysł miałby być zły? - odpowiadam na pytanie pytaniem. Szczerze mówiąc, wybrałam takie zajęcie głównie dlatego, żeby popatrzeć jak się złości. To dość zabawny widok. Przy okazji napewno trochę się pośmiejemy, szczególnie ja, gdy Liam będzie się wywracał. Odrazu karcę się za okropne myśli i chłopak wyrywa mnie z zamyślenia.

- Bo rolki są dla dziewczyn!

- A kto tak powiedział?

- Ja! A to chyba wystarczy?!

- Wasze zamówienie - kelnerka przerywa nam dyskusję, stawiając przed nami talerze. Tym razem jej nie ignoruję.

- Dziękuję - odpowiadam cicho, zaskoczona daniem stojącym przede mną.

Daniem niespodzianką od Liama jest duża pizza w kształcie serca, z pieczarkami i serem w brzegach. Moja ulubiona. Na środku jest napisane ketchupem Twój tajemniczy przyjaciel.

- Liam... - nie wiem co powiedzieć. To tylko drobny gest, ale jestem wzruszona tym, jak Liam się stara. Na jego twarzy pojawia się uroczy uśmiech. Wstaję z krzesła i rzucam się mu na szyję. Kątem oka dostrzegam, że ludzie się na nas patrzą, ale nie obchodzi mnie to. - Dziękuję - szepczę.

Po chwili odrywam się od niego i siadam z powrotem na moim miejscu.

- Ależ to nic takiego. - Czy on się właśnie zarumienił?!

- Dla mnie to dużo znaczy. Naprawdę, dziękuję. To takie... wow.

Robię telefonem zdjęcie pizzy i już chcę ją ugryźć, gdy sobie zdaję sprawę, że Liam znów się tak postarał, a ja dałam mu coś niezbyt dobrego.

Nagle chłopak przerywa moje przemyślenia.

- Masz szczęście, że uwielbiam owoce morza - śmieje się i zaczyna jeść, a ja wzdycham z ulgą.

Internetowa znajomośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz