ROZDZIAŁ 1- Dlaczego ja?

449 40 4
                                    

-Co?! Już 7.30!?- po spojrzaniu na zegarek zerwał się z łóżka jak poparzony biegnąc w stronę łazienki. Wparowałem do niej i czym prędzej zacząłem myć zęby i ogarniac włosy. Sięgnąłem po eyeliner i pomalowałem oczy.
-Okej. Teraz tylko ciuchy. Ruchy! - otworzyłem szafę. Ubrałem się w szarą bluzę i czarne rurki z dziurami na kolanach. Wziąłem plecak walający się gdzieś w kącie i wybiegłem z domu zamykając go na szybko na 2 spusty. Zacząłem biec.
-STOP! -darłem się do kierowcy autobusu który wyraźnie miał mnie w dupie.
-Kurwa..-prychnąłem pod nosem. Okej. Za 5 min. zacznie się lekcja. Jak pobiegnę ile sił w nogach dobiegnę na 10 po 8.00. Spoko..START!
W tym momencie zaczął się wyścig z czasem, biegłem jak na jakiejś olimpiadzie gdzie nagrodą miał być roczny zapas słodyczy.
Powoli zacząłem być mokry..cholera! Dlaczego ja?! Będę śmierdział..ah..nosa do jasnej cholery nie wziąłem dezodorantu..durny budzik.
***
Dochodziła godzina 8.07. Wbiegłem do szkoły i czym prędzej wparowałem do sali.
-Przepraszam za spóźnienie. -wydukałem ledwo łapiąc oddech. Kobieta zbadała mnie wzrokiem.
-2 pkt. karne..siadaj. -ostatnie słowa prawie wyjrzyczała, usiadłem obok mojego przyjaciela Xiumina. Uśmiechnął się do mnie i wciągnął mocno powietrze.
-Śmierdzisz stary.
-Jakbym nie wiedział.
-Ze szkoły wylecisz palancie.
-Spadaj szczawie.
***
*Chanyeol*

Przeciągnąłem się i przeczesałem włosy zerkając na zegarek przymrużonymi oczami. Dochodzi 9.00. Idealnie mam 2 godziny na ogarnięcie się.
Podniosłem się do siadu i przetarłem oczy. Poszedłem do łazienki i wziąłem szybki prysznic.
***
Właśnie jadłem śniadanie gdy mój telefon zaczął wibrować.
-Halo.
-Hej.
-O hej D.O.
-Słuchaj Channie. Mógłbyś przynieść dziś notatki z wczoraj? Zapodziały mi się gdzieś.
-A ty jak zawsze wszystko gubisz. -zaśmiałem się- jasne nie ma sprawy.
-Dzięki bro. To widzimy się na uczelni.
Rozłączyłem się i dokończyłem śniadanie, powoli się zbierając.
***
*BAEKHYUN*

-Nienawidzę jej. Co za wredny babsztyl. Przypomina mi Voldemorta.- Xiumin stanął i popatrzył na mnie jakby miało coś się stać.- co?
-Tego imienia nie wolno wymawiać. Spadła na ciebie klątwa wrednej baby od fizy łaaaa..-oboje zaczęliśmy się śmiać jak głupi i opierać o siebie bo prawie leżeliśmy na ziemi.
-Pedały.- popatrzeliśmy na dziewczynę, która wpatrywała się w naas z obrzudzeniem.
-Nie pasi to się nie gap.
-Będę się patrzeć gdzie będę miała ochotę. Ty się lepiej zamknij pedale.-kipiło ode mnie ale w środku czułem ból, miałem ochotę płakać, ale nie mogłem pokazać mojej słabości.
-Zamknij się lepiej i zajmij sobą.- Xiumin uratował sytuację. Złapał mnie za nadgarstek i zaprowadził na stołówkę.-Chodź zjemy jest pora lunchu.- wzięliśmy jedzenie i usiedliśmy przy po naszej stronie stołówki.
-Co za krętyn wymyślił wspólną stołówkę ze studentami..kto wgl wymyślił by wysadzić do jednego budynku licealistów o studentów.. To chore.
-Wiem..czuję się jak pies.
-Dokładnie.. Podzielenie terytorium. Tu wy tu wy.. Wy nie możecie wchodzić na ich część a wy na ich..boże żenada.-Napychałem twarz jedzeniem.
-Wiesz co mnie najbardziej wkurza?-Spojrzałem na Xiu.- Że studenci mają lepsze jedzenie od nas, z jakiej racji jesteśmy gorsi?
-No co ty żarcie jest w porządku. Skąd wiesz, że ich jest lepsze?
-Em..nie wiem. -odwrócił wzrok na bok biorąc do buzi ryż.
-Xiu...
-Oj no, bo leżało takie same więc skorzystałem z okazji i no..hapnąłem.
-Całe?!
-No.
-Gościu miałbyś przegrane gdyby ktoś cię przyłapał na części stołówki dla studentów.
-To stołówka jest podzielona na strefy?
-No. Różową i niebieską.
-Co?! Po chuja?!
-Nie jestem debilem jak oni. Wszyscy nauczyciele uważają nas za przedszkolaków i myślą, że dzięki kolorom będziemy bardziej uważać by nie przekoryczyć tej wielkiej czerwonej linii na środku stołówki.-Xiu zaczął się śmiać.-a ty czego?
-Studenci są różowi! Haahah! Jaka wiocha!
-Xiu..-popatrzył na mnie.- To my jesteśmy różowi.
-Ou.- zawstydził się i napchał całą buzię ryżem na co ja zacząłem się śmiać.
-Jesteś moim najlepszym przyjacielem wiesz?
-Wiem.-wzruszył ramionami.
-Jesteś wspaniały!
-Yyy wiem?-jadł dalej. Kocham jego skromność. Co za debil.

INNYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz