Samotność. To ona mnie tu zaprowadziła. Spowodowała, że wylądowałem w tym miejscu. Przepełniony strachem i smutkiem. Przerażony swoim położeniem w obecnej sytuacji. Jestem słaby. Za bardzo słaby...
- Kochanie, wszystko w porządku? - usłyszałem ciche pytanie mojej mamy w momencie, gdy zauważyła, że od 5 minut w zakłopotaniu rozglądam się po gabinecie. - Wydajesz się być zestresowany.
- To normalne w takich przypadkach. Na szczęście dowiedzieliśmy się, na co choruje pani syn. - powiedział lekarz prowadzący. - Depresja jest już na tak zaawansowanym poziomie, że błędem byłoby wypuszczenie Taehyunga do domu. Chodźmy obejrzeć Twój pokój, młodzieńcze.
Przechadzaliśmy się korytarzami. Wydawały się nie posiadać żadnych barw. Wszystko było takie białe, nieskazitelnie czyste. Nie dopuszczano tutaj brudu tego świata. Otaczali mnie ludzie. Chorzy - jak ja. Patrzyli na mnie, gapili się wręcz. Jedni byli przestraszeni moją obecnością. Inni zdziwieni, jakby pierwszy raz widzieli człowieka na oczy. Zdarzali się też tacy, co po prostu ukazywali szczere uśmiechy. Odwzajemniałem każdy z nich. Pomimo mojego żałosnego stanu psychicznego lubiłem widzieć ludzi z takim właśnie wyrazem twarzy. Zwłaszcza, gdy pojawiał się na mój widok.
Stanęliśmy przed salą (bo nie wiem, czy mogę to miejsce nazwać pokojem) numer 206. Doktor chwycił za klamkę (psychiatryk nie jest "domem bez klamek") i spoglądając na mnie zapytał:
- Gotowy na ujrzenie swojej nowej sypialni? Masz jakieś życzenie, zanim otworzę te drzwi?
- Chcę łóżko przy oknie. - odparłem i mimowolnie uniosłem kąciki ust.
Mężczyzna lekko posmutniał i powoli uchylił drzwi. Wszedłem jako pierwszy. Tam... tam wcale nie było okna. Ani jednego. Tylko małe a'la "wywietrzniki powietrza" przy samym suficie. Odwróciłem się i popatrzyłem z wyrzutem na moją rodzicielkę.
- Wybacz mi, chłopcze. - zaczął terapeuta. - to dla bezpieczeństwa pacjentów. Ale czuj się jak u siebie!
Pożegnali się ze mną i wyszli jeszcze porozmawiać o leczeniu. Kobieta obiecała, że przyjdzie później sprawdzić jak się miewam. Wiem, że to było dla niej trudne. Mieć syna psychola. Nikt by nie chciał. Więc dobrze, że tu trafiłem. Nie mogłem się dłużej zwalać rodzicom na głowę. Kiedy zamknęli za sobą drzwi, podszedłem do łóżka stojącego pod ścianą, na której w moim wyobrażeniu znajdowało się okno. Przejechałem po niej ręką. Była zimna, podczas gdy na dworze gorące lato panowało w najlepsze. Rozejrzałem się wreszcie po moim "nowym miejscu zamieszkania". Stało tu biurko. Bardzo ładne, z jasnego drewna. Wszystkie rogi i szpiczaste elementy zostały oczywiście zabezpieczone, jak dla małego dziecka. Otworzyłem szufladę. Były tam kartki i kredki. Lubiłem wyładowywać swoje emocje rysując. Widzę, że w ośrodku również praktykują tą metodę uspokajania. Spora szafa, na moje ubrania i rzeczy prywatne, które pewnie prędzej czy później dowiezie mi tata. Na jednej ze ścian były drzwiczki, prowadzące do łazienki. Dziwna sprawa. Nie spodziewałem się, że w takim miejscu będę mieć osobną toaletę. Do tego: dobrze wyposażoną. Usiadłem na białym prześcieradle. Zacząłem wspominać, dlaczego w ogóle tu trafiłem.
Znajomi zawsze... Ech, jacy znajomi? Nie zadaję się z nikim. W sumie, to oni nie utrzymują kontaktu ze mną. Zaczęło się już w przedszkolu. Za każdym razem SAM bawiłem się autkami. W podstawówce SAM stałem na przerwach. W gimnazjum SAM robiłem prace grupowe. W liceum... już nie wytrzymałem. Rozpoczęła się moja autodestrukcja. A, no tak. Zapomniałem wspomnieć: jestem niedoszłym samobójcą. Nie mam ochoty żyć. Po co? Dla kogo? Dobra, rodzice to jedno, ale... oni nie do końca rozumieją sytuację. Myślą, że to takie "szczeniackie" problemy. Nie. Już nie. Może byłyby, gdyby nie to całe wyśmiewanie się ze mnie z powodu mojego braku markowych ubrań, innego podejścia do życia i... orientacji. Niejednokrotnie byłem szykanowany i wyszydzany. Straciłem całą pewność siebie i odwagę. Nie mam odwagi funkcjonować. Żyć. Istnieć. Nie chcę. Nie potrafię. Jestem jak zepsuta zabawka - dziecko zniszczyło, to trzeba wyrzucić.
YOU ARE READING
Łóżko przy oknie
FanfictionTytuł: Łóżko przy oknie Pairing: VHope Długość: Oneshot Gatunek: Yaoi, Smut, Angst Kiedy Tae poznaje Jhopa wreszcie nabiera "nadziei" na przyszłość.