O.O

6.8K 313 76
                                    


Magnus uśmiechnął się do Isabelle, gdy tylko fotograf oderwał ręce od aparatu. Dziewczyna od razu oddała uśmiech i podbiegła do nich, zeszła z tych wszystkich świateł, które ją otaczały.

- Jak poszło.

- Genialnie, jak zwykle.

Zaśmiała się. Mężczyzna spojrzał na zegarek. Był właśnie w środku męczącego tygodnia, nie miał praktycznie czasu dla swojej dziewczyny. Jego pierwszy pokaz mody odkąd został ogłoszony przez Vogue najbardziej obiecującym projektantem młodego pokolenia. Miał, więc urwanie głowy z projektami, swoimi sklepami i różnymi innymi sprawami.

Ale dziś obiecał sobie, że cokolwiek by się nie działo odwiedzi Camille. Jego dziewczyna, cudownie piękna modelka wróciła wczoraj w nocy z Paryża. Spędzą razem trochę czasu, zjedzą lunch itede.

Przygotowany na to mentalnie podniósł głowę i ruszył do wyjścia. Modelka szła za nim.

- Plany na dzisiaj. – Zapytała.

- O tak.

Przechodzili wokół wielu pięknych kobiet, które machały im wesoło i uśmiechały się wdzięcznie do niego. Odwzajemniał uśmiech, ale żadna nie miała u niego szans, choć gdyby chciał mógłby mieć jakąkolwiek. W związku miał jedną najważniejszą zasadę: „nigdy nie zdradzać". Za dużo razy ktoś robił mu to świństwo, żeby on sam miał się tego dopuścić. Ludzie może często mylili jego ekstrawaganckie ciuchy i figlarne usposobienie z lubością do romansowania. Zaś on chciał się tylko ustatkować i z jedną oddaną mu bez końca osobą, spełniać swoje marzenia. Chyba nie chce aż tak wiele, nie?

- Camille wróciła. – Zgadła Izzy.

- Owszem.

- No to baw się... cudownie. – Posłała mu całusa i rozłączyli się.

O tak, dwa i pół tygodnia to jak na każdego faceta w związku dość dużo czasu bez seksu. Będą musieli to nadrobić.

W końcu dotarł pod jej elegancki blok, w ładnej okolicy. Miał klucz, więc szybko wszedł. Miał ze sobą bukiet różowych róż, pokrytych lekko brokatem. Otworzył drzwi do mieszkania.

W salonie stała walizka, otwarta, ale nierozpakowana, ubrania walały się po podłodze. Magnus zmarszczył brwi i podniósł męską koszulę. Co do...?

Wiedziony złymi przeczuciami ruszył do sypialni. Tuż przy drzwiach mógł słyszeć cisze odgłosy sapania, jęki. Serce zaczęło mu jakby wolniej bić, czas wlec jakby sekunda trwała godzinę. Czując, że z każdą kolejną jego odczucia, emocje zamieniają się w zimny, kalkujący chłód, Magnus pchnął drzwi. Uchylił się, a on, nie czując już nic, wszedł do środka i spojrzał na ciekawą scenkę.

Camille, z rozłożonymi jak ladacznica nogami, brała w siebie kutasa miłego kolegi. Ze swojej perspektywy Magnus widział jego tyłek kiwający się w rytm, jej nogi i ręce związanie do zagłówka. Pomyślał, że zaraz tam na nich rzygnie. Metodycznie wyjął komórkę i zaczął ich nagrywać. Upuścił kwiaty i ruszył w ich stronę. W ekranie komórki pojawiła się wykrzywiona twarz Camille.

- Witamy na redtube. – Powiedział.

Kobieta otworzyła oczy i krzyknęła ze zdumienia.

- Magnus?! O Boże! Złaź ze mnie. – Zaczęła kopać faceta na sobie, który poleciał do tyłu i rąbnął gołą dupą o kwiatki.

Magnus z grymasem na twarzy schował komórkę do kieszeni.

- Kochanie, to...

- Daruj sobie. Ty suko! Z nami koniec. Możesz się też pożegnać z karierą w tym kraju.

Kochanek oglądał to z kurewsko wielkim zdumieniem, cofając się w kąt. Camille zaczęła wrzeszczeć, ale Magnus nie słuchał. Wybiegł stamtąd, tamtego smrodu jak najszybciej. W korytarzu się zatoczył, czując jak wymiociny podchodzą mu do gardła. Dotarł do salonu i w chwili czystości umysłu dopadł jej walizkę i zaczął zwracać zawartość swojego żołądka na jej najlepsze ubrania. Prosto z, kurwa ją mać, pierdolonego Paryża.

- Jebać cię, puszczalska kurwo. – Wymamrotał, ocierając usta jej sukienką.

Czując się odrobinę lepiej dopadł do drzwi i wybiegł na ulicę. Jak najdalej od tego ohydztwa. 

______

Hue, hue, hue... Jak się podoba? Rozdziały nie będą długie i na pewno nie nudne. Pisze w przerwach od mojego pierwszego ff. Sorki za przekleństwa, ale kto by nie klął na takie coś?! Zła, zła Camille... Hehehehe.... 

Wariatkowo --- Malec AUOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz